wtorek, 12 maja 2015

BATMAN 66 VOL. 1

Recenzja komiksu wzorowanego na słynnym serialu z Adamem Westem.


W 2013 roku DC postanowiło zrobić komiks w uniwersum Batmana z 1966r. W konsekwencji tego dostaliśmy album tak absurdalny, że aż zabawny i wciągający.

Przyznam szczerze, że spisałem go na straty w chwili, w której go dostałem. Nigdy nie widziałem filmu z Adamem Westem, a serialu może ze dwa odcinki, które absolutnie do mnie nie przemawiały. Przygody przedstawione w tamtych czasach zawsze wydawały mi się idiotyczne aż do granic możliwości. Komiks ten nie odbiega od norm pierwowzoru, ale nawet bardzo mi się podobał. 

Tom pierwszy zawiera dziewięć historii, gdzie każda ma odpowiadać jednemu odcinkowi serialu. Wszystkie mają po kilkanaście stron i tworzone były przez sześciu artystów. W każdej z nich Dynamiczny Duet mierzy się z innym przeciwnikiem z bogatej plejady wrogów Mrocznego Rycerza. 

Historie zbudowane są w taki sposób, by możliwie jak najbardziej oddać klimat lat 60, ale również zachęcić do siebie nowego czytelnika, który niekoniecznie oglądał przygody duetu Adam West & Burt Ward. Moją uwagę chyba najbardziej przyciągał komizm wszystkich sytuacji. Batman zwracający się bez przerwy do Robina "Boy Wonder" i nadużywający głupawych tekstów. Wspomnę jeszcze o bogatym wachlarzu bat-przedmiotów. No bo w końcu wszystko musi mieć przedrostek bat-. 

Wszyscy bohaterowie występujący w komiksie sprawiają wrażenie strasznie spowolnionych umysłowo, ale to dobrze. Przynajmniej jest zabawnie. Najbardziej w pamięci utkwi mi chyba pierwsza historia, w której Riddler kradnie złotą statuetkę. Zbrodnia jak zbrodnia, ale sposób w jaki popełnia przestępstwo, albo ślady, które zostawia Batmanowi są tak oczywiste, że we współczesnych historiach by to nie przeszło. Za to współczesny nietoperz nie musi odbierać Batmobilu w Londynie i podpisywać autografów fanom z Anglii (a fandom był całkiem spory). 

Otoczenie wygląda jak żywcem wyjęte z 1966 roku. Stroje, sposób mówienia, miasta, ludzie. Każdy najmniejszy szczegół został bardzo pieczołowicie dopracowany. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. 

Bardzo podobało mi się, że bardzo wiele miejsca poświęcono prywatnemu życiu Bruce`a Wayna. To, że zawsze był w cywilu w miejscu, w którym ktoś popełniał zbrodnię to już zupełnie inna sprawa. Każdy członek domu miliardera ma nawet własną, podpisaną rurę, po której zjeżdża się do jaskini jak w remizie strażackiej.

Miejscami miałem tylko wrażenie, że próbowano na siłę upchnąć jak najwięcej postaci do każdej historii, ale to już nieistotny szczegół. Historie napisane przez Jeffa Parkera bronią się same. 
Gołym okiem widać jednak, że autor bardzo często czerpał ze współczesnych komiksów, czy animacji. Sam nie wiem co o tym sądzić. Z jednej strony nie lubię tego typu zapożyczeń, ale z drugiej wszystko na końcu wyglądało bardzo fajnie.

Rysunki trzymają natomiast odrobinę nierówny poziom. Rozumiem, że każdy starał się na własny sposób oddać klimat tamtych czasów, ale miejscami wyglądało to po prostu źle i prace sprawiały wrażenie niedopracowanych. Większość tomu pierwszego prezentuje się jednak całkiem nieźle. W głównej mierze jest to chyba zasługa kolorystów, którzy spisali się na medal. Każda barwa jest świetnie dobrana i nałożona, przez co naprawdę da się ten komiks lubić. Całość wygląda bardzo ciekawie, nawet dosyć groteskowo, zwłaszcza historia z Jokerem.

Jako dodatki na końcu komiksu dostajemy galerie alternatywnych okładek, ale prezentuje się ona słabo. Jak widać  odstawały poziomem od albumu, bo nie było na czym zawiesić oka.

Szczerze mogę polecić ten komiks. Nieważne, czy lubicie filmy z dawnym Batmanem, czy nie. Jeff Parker i spółka wykonali kapitalną robotę przy tworzeniu i efekt końcowy mocno mnie zaskoczył. Jestem prawie pewny, że sięgnę po następny tom.

Ocena: 4+/6

Michał Hedrych

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksu BATMAN 66 #1-5

Komiks do kupienia w sklepie ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz