środa, 6 maja 2015

THE FLASH: REBIRTH

Barry Allen po dwóch dekadach nieobecności powraca na łamy komiksów DC.


Znakomity duet twórców, którzy odpowiedzialni byli za przywrócenie do pełni chwały Hala Jordana, mowa oczywiście o scenarzyście Geoffie Johnsie oraz rysowniku Ethanie van Sciverze, decyduje się sięgnąć po jeszcze jedną istotną i zasłużoną dla świata komiksu postać. Barry Allen, bo to właśnie on jest tą wybitną jednostką, zginął w pamiętnym starciu z Anty-Monitorem podczas KRYZYSU NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH, aby po ponad dwudziestu latach nieobecności powrócić na kartach innego kryzysu, za który odpowiadał Grant Morrison. Przed Johnsem postawiono natomiast trudne wydawałoby się zadanie znalezienia miejsca dla „starego” Flasha w XXI wieku i odpowiedzenie na pytanie: jaki sens miało przywracanie zza grobu bohatera Srebrnej Ery, skoro Wally West w roli zastępcy okazał się znacznie lepszy i ciekawszy od swojego poprzednika?

GREEN LANTERN: REBIRTH to komiks wybitny i przełomowy, który pokazuje, jak wielki talent pisarski posiada Geoff Johns, stąd nie powinien dziwić fakt, że ten sam człowiek podjął się pracy nad odbudową wizerunku Barry’ego Allena. Barry’ego, który tak naprawdę nigdy nie należał do najpopularniejszych postaci DC, był po prostu nudny i przewidywalny, zaliczył  kilka moim zdaniem ciekawych historii ze swoim udziałem, a legendą stał się tylko i wyłącznie dzięki heroicznemu wyczynowi w walce o ochronę multiwersum. Śmierć ta do dziś występuje chyba w każdym pojawiającym się od czasu do czasu rankingu 10 najpopularniejszych zgonów bohaterów komiksowych. Nigdy nie byłem wielkim fanem Szkarłatnego Speedstera, także być może mylę się w tej kwestii, ale mówię to na podstawie tego, co udało mi się przeczytać z lat 70-tych oraz 80-tych. W każdym razie mając w pamięci wspaniałe rysunki van Scivera, oraz jeszcze lepsze rozwiązania scenariuszowe zaproponowane przez Johnsa podczas REBIRTH, nie miałem wątpliwości, że pod ich opieką Barry wreszcie mnie do siebie przekona. I to się twórcom chyba w 100% udało.

W komiksach żadna śmierć nie jest ostateczna, o czym mogliśmy się przekonać niejednokrotnie w samym DCU. Dlaczego zatem tak długo, bo aż 23 lata zwlekano z powrotem Barry’ego? Od jego odejścia namnożyło się trochę różnych speedsterów i trzeba było tak wprowadzić go do nowej rzeczywistości, aby nikt nie czuł się pokrzywdzony, i aby było jasne kto powinien być Flashem numer 1. Johns wykorzystuje na samym początku fajny motyw z Allenem dostosowującym się do nowego świata, który to świat tak szybko poszedł do przodu, że nawet najszybszemu kiedyś człowiekowi na Ziemi, jak na ironię, nie sposób za tym wszystkim nadążyć. Niby wiele osób cieszy się z jego powrotu, ale nim samym cały czas targają wątpliwości, których nie jest w stanie rozwiać nawet jego najlepszy przyjaciel – Hal Jordan. Ten ostatni przecież nieźle namieszał jako Parallax i musiał ponownie zdobyć zaufanie ludzi, natomiast Barry odszedł w glorii chwały, jako bohater. Teoretycznie zatem nie ma już żadnej motywacji, a w dodatku Wally w swojej roli sprawuje się znacznie lepiej od niego. Czuje się zmieszany faktem, że urządzono mu huczne przyjęcie powitalne. Może to nie jego miejsce, nie jego czas.

Historia nakreślona przez scenarzystę GL: REBIRTH opiera się na tym, że po powrocie z czasem Barry zamienia się w Black Flasha sprowadzającego śmierć i zamieniając dosłownie w popiół wszystkich tych, którzy są w jakiś sposób połączeni ze speed force. Jedynym rozwiązaniem wydaje się zatem powrót na zawsze do speed force, a tym samym uratowanie życia pozostałym. Oczywiście wszystko to jest częścią misternie i punkt po punkcie przygotowanego planu przez głównego złoczyńcę komiksu, którym okazuje się Reverse-Flash, który pełni w dużej mierze rolę kogoś takiego, jak Joker dla Batmana. Profesor Zoom zdradza nowe, nieznane fakty dotyczące przeszłości Barry’ego i stad dowiadujemy się więcej na temat jego motywów i prawdy związanej ze śmiercią Nory Allen.

Geoff Johns nie tylko wyjaśnił powód powrotu Barry’ego zza grobu, ale dodatkowo podkreślił wielkie znaczenie tej postaci dla istnienia pozostałych speedsterów. Jak się okazuje to nie Barry stał się w pewnym momencie przywiązany do speed force. To on bowiem stworzył speed force, mało tego – to on JEST speed force. Taka rewelacja nie pozostawia żadnych wątpliwości i jak w tym momencie można dobitniej pokazać, kto tu jest najważniejszy i ma najwięcej do powiedzenia? Nie można. Dodajmy do tego fakt, że kiedyś Superman mógł toczyć wyrównane pojedynki biegowe z Flashem, zaś teraz zostaje za nim daleko w tyle. Kolejny znak, że stary/nowy Flash jest potężniejszy, niż kiedykolwiek.

FLASH: REBIRTH stanowił przełomowy punkt i przyczynił się do mojego ponownego zainteresowania się Flashem. Jest to również dobry start dla tych, którzy nigdy wcześniej nie mieli styczności z Barrym Allenem i spółką. Co prawda pojawia się tutaj sporo innych superbiegaczy, jak Wally West, Jesse Quick, Max Mercury, Bart Allen czy Jay Garrick, co może trochę namieszać w głowie, ale znajomość ich wcześniejszych losów tak naprawdę nie jest wcale potrzebna do zrozumienia całości. Geoff Johns nie byłby oczywiście sobą, gdyby nie zmienił w istotny sposób originu głównego bohatera, ale zmiany te okazały się ciekawe i dobrze umotywowane, przez co zostały przyjęte przez fanów z takim samym uznaniem, jak wcześniejsze wytłumaczenie przemiany Jordana w Parallaxa. Warto także podkreślić, że całość była pierwotnie planowana na 5 zeszytów, ale ogromne zainteresowanie czytelników spowodowało, że wydłużono historię o jeden numer. Być może odbiło się to trochę na dialogach, które w kilku momentach są zbyt przeciągnięte, ale po za tym nie ma większych zastrzeżeń. Dodajmy do tego fenomenalne i szczegółowe ilustracje van Scivera oraz okładki nawiązujące do kultowych coverów ze Srebrnej Ery i mamy same powody do tego, aby ten komiks posiadać w swojej kolekcji. Panie i panowie z przyjemnością ogłaszam, że Barry Allen powrócił i jest to powrót ze wszech miar udany.

Ocena: 5/6

Dawid Scheibe

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE LASH: REBIRTH #1 - 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz