Recenzja komiksu SUPERMAN/BATMAN: PUBLIC ENEMIES wydanego w
naszym kraju przez wydawnictwo Egmont jako SUPERMAN/BATMAN: WROGOWIE PUBLICZNI.
Do napisania tej recenzji zabierałem się już od kilku
tygodni, a sam komiks musiałem przeczytać dzisiaj po raz drugi. Przez jakiś
czas sam nie wiedziałem, co o nim sądzić, ale po dłuższym zastanowieniu oceniam
go bardzo pozytywnie.
W stronę Ziemi kieruje się
asteroida będąca pozostałością po planecie Krypton. Lex Luthor będący
prezydentem Stanów Zjednoczonych za wszystko obwinia Supermana i wyznacza
ogromną nagrodę za jego głowę. W winę eSa nie wierzy Batman, który postanawia
pomóc swojemu przyjacielowi. Ramię w ramię będą odpierać ataki całej plejady
złoczyńców i bohaterów pracujących dla rządu.
Od razu tylko powiem, że
jeśli spodziewacie się jakiegoś arcydzieła, to od razu możecie omijać ten komiks
szerokim łukiem. Jeżeli natomiast nie przeszkadza Wam odrobina absurdu, a
lubicie prostą fabułę z ogromną ilością mordobicia, to WROGOWIE PUBLICZNI są
komiksem idealnym dla Was.
Za scenariusz odpowiada
Jeph Loeb, czyli autor takich dzieł, jak THE LONG HALLOWEEN czy DARK VICTORY.
Recenzowany dzisiaj komiks wygląda jak przeciwieństwo tych mrocznych historii
detektywistycznych. Nie mamy tu bowiem złożonej fabuły, ale prostą historię z
oczywistym zakończeniem, która schodzi na drugi plan, zostawiając pole dla
ogromnej ilości postaci, które nie myślą logicznie, tylko chcą dać sobie po
gębie.
Warto wspomnieć o
narracji. Dostajemy tu historię opowiedzianą z perspektywy Człowieka ze Stali i
Mrocznego Rycerza. Dzięki temu możemy zaobserwować, jak wiele dzieli tych dwóch
herosów, ale również to, co ich łączy. Jest to świetny manewr zastosowany przez
Loeba, który na pewno nadał charakteru tej historii.
Spora dawka humoru jest kolejnym plusem, który można dopisać
na rzecz twórców. Podczas czytania uśmiech praktycznie nie schodził z mojej
twarzy, głównie za sprawą zabawnych wymian zdań między dwoma tytułowymi
superbohaterami. Komiks kładzie spory nacisk na ich relacje i to jego kolejna
mocna strona.
Za rysunki odpowiada Ed McGuinness, którego prace bardzo
dobrze oddają luźny klimat komiksu. Oglądając je, do głowy przychodziło mi tylko
jedno słowo – „cukierkowe”. Każda postać wygląda nieskazitelnie i dumnie, jak
na herosów przystało. W takim komiksie akurat nie uważam tego za minus, ale do
pracy przy poważnej, nietuzinkowej historii raczej bym McGuinnessa nie
zatrudnił.
Wydanie Egmontu jest bardzo, bardzo dobre. Gruby papier i
porządna miękka okładka ze skrzydełkami sprawiają, że komiks czyta się jeszcze
lepiej. Również tłumaczenie stoi na świetnym poziomie, a to wszystko w bardzo
korzystnej cenie. Nic tylko brać.
Jak wspomniałem wyżej, do komiksu należy podchodzić z
przymrużeniem oka, nie spodziewając się arcydzieła. Jest to luźna, zabawna
lektura dla niewymagających, którzy lubią sporą dawkę akcji, a którym nie
przeszkadza średnia i przewidywalna fabuła.
Ocena końcowa: 4+/6
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza
do recenzji.
Komiks dostępny w sklepie ATOM
Comics
Źródło obrazków swiatkomiksu.pl
Orientujesz się może, czy późniejsze historie są ze sobą mocno powiązane? Zastanawiałem się nad kupnem 2 tomu, ponieważ Supergirl świetnie tam wygląda, poza tym to podobno jeden z lepszych komiksów z jej udziałem, ale właśnie nie wiem, czy idzie to czytać jako autonomiczną historię.
OdpowiedzUsuńRaczej można je będzie bez problemu czytać pojedynczo. Pewnie będą czasem wspomniane wydarzenia z tomu pierwszego, ale to nie powinno przeszkadzać. I tak polecam kupno jedynki. 29zł na komiks to nie majątek, a czyta się dobrze. Ewentualnie zobacz sobie animację na podstawie Wrogów Publicznych. W miarę wiernie ekranizuje komiks.
UsuńDzięki za odpowiedź:) Jasne, że nie majątek, ale nie chce się ładować w kolejną serię, po prostu chcę sprawdzić jak Kara wypada na papierze bo na razie znam ją jedynie z serialu. Animacje widziałem i faktycznie jest spoko, choć widziałem też o wiele lepsze, wszak też kilka gorszych:P
UsuńJak będziesz chciał poczytać coś jeszcze o Supergirl, to ostatnio wyszło wznowienie serii z 2006, którą głównie pisał Loeb. Nie jest to może nic nadzwyczajnego, ale jako czytadło sprawdza się nieźle i kontynuuje wątek Kary z S/B 2. https://www.atomcomics.pl/pl/p/SUPERGIRL-TP-VOL-01-THE-GIRL-OF-STEEL/59581 .
UsuńO, dzięki sprawdzę. Rozumiem, że tę z New 52 raczej omijać?
UsuńPierwszy tom jest całkiem fajny ale przedstawia geneze Kary
UsuńTo dobrze, dopiero nie dawno wróciłem do trykotów tj. zacząłem na nowo zbierać jakieś 4 lata temu, ale dopiero ostatnio zacząłem czytać:P Dlatego originy są jak najbardziej mile widziane. Właśnie kupiłem Wonder woman z New 52 i Ms. Marvel z Marvel now, którą przeczytałem i jestem pod wielkim wrażeniem bo nie spodziewałem się, że w Marvelu ktoś robi tak ciekawe rzeczy, jak chodzi o kontekst społeczny, czy kulturowy. Po tej lekturze i przeczytaniu wielu pochlebnych recenzjach o Black Canary, Batgirl, czy właśnie Wonder Woman doszedłem do wniosku, że chętnie poznałbym bliżej superbohaterki. Głównie z ciekawości, czy historie o nich przedstawiają kobiecy punkt widzenia, czy różnica jest wyraźnie dostrzegalna.
UsuńSłyszałem, że seria Batwoman z N52 jest bardzo dobra.
Usuńsprzed new52 też jest świetna nazwa to Batwoman Elegy
UsuńOstatnio próbowałem nawet ten komiks kupić na dniach otwartych w Poznaniu, ale ktoś musiał mnie uprzedzić:P
UsuńPrzypominam w ramach ciekawostki, dla tych co nie wiedzą, że komiks ten był wydany u nas już w roku 2005 przez wydawnictwo "Dobry Komiks". Były to trzy całkiem przyzwoicie wydane zeszyty, każdy po 52 strony w cenie 5.90 za zeszyt.
OdpowiedzUsuń