czwartek, 8 czerwca 2017

DOOM PATROL vol. 1: BRICK BY BRICK

Od czasu mojej recenzji pierwszego numeru DOOM PATROLU, który zainicjował nowo powstały imprint pod nazwą Young Animal, architektem i głównodowodzącym którego jest Gerard Way (były wokalista My Chemical Romance i scenarzysta komiksów "The Umbrella Academy" oraz "True Lives Of Fabulous Killjoys") sporo się wydarzyło. Między innymi zakończyła się wreszcie pierwsza historia z udziałem odświeżonego Doom Patrolu i pojawiło się wydanie zbiorcze, które teraz Państwu przybliżę, także zapraszam.

Dzisiejszym popołudniem w moje ręce trafił pierwszy tom nowo powstałej serii DOOM PATROL, zamykający swoją pierwszą historię w sześciu zeszytach. Oprócz głównej historii dostajemy krótkie posłowie napisane przez Gerarda oraz galerię alternatywnych okładek i szkiców, a także krótką charakterystykę bohaterów. Dodatkową rzeczą którą lubię w tym wydaniu to papier bo jest on podobny do papieru z gazety, a nie kredowy.

Ale przechodząc już do samej historii postaram się nie zdradzać większych szczegółów fabuły. Jak już pisałem w swojej pierwszej recenzji, dotyczącej premierowego zeszytu, poznajemy zupełnie nową postać - dziewczynę o imieniu Casey, która wraz ze swoim kolegą Samem pracują w miejskim szpitalu. Za sprawą spotkania Robotmana życie Casey wywraca się do góry nogami, na swojej drodze zaczyna spotykać przeróżne zwariowane postacie, a co najważniejsze poznaje tajemnicę swoich narodzin, to w jaki sposób znalazła się w miejscu w którym jest. Oprócz Casey, Sama i Robotmana poznajemy też innych byłych członków Doom Patrol takich jak Larry Trainor, Jane, Flex Mentallo czy Danny The Street który w tej historii jest czymś więcej niż tylko ulicą. Swoje cameo zalicza również Niles Caulder którego wystąpienia w tym komiksie są krótkie ale śmieszne i interesujące, bo cały czas nie wiadomo jak dużą rolę odegra w późniejszym czasie. Oprócz starych dobrze znanych bohaterów mamy też parę nowych twarzy jak np. Terry None nowa współlokatorka Casey o bardzo luźnym podejściu do życia, poznajemy też syna Sama Luciusa który jest dziwnym dzieckiem, outsiderem. Mamy też głównego złego tej opowieści, który jak to w wielu tego typu komiksach, stoi w cieniu i pociąga za sznurki dając wolną rękę swojej złej organizacji, która próbuje wprowadzić na rynek siec fast foodów produkująca hamburgery z mięsem z nietypowym składnikiem jakim? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Jeśli chodzi o scenariusz, to Gerard Way ewidentnie czuję te postacie. Przez sposób w jaki pisze on ich relacje po prostu widać, że zna ich od podszewki, ponieważ czytał wcześniejsze historie z nimi, ale też na pewno brał inspiracje ze swoich wcześniejszych komiksów. Way rewelacyjnie odnalazł się w historii o drużynie składającej się z wyrzutków, indywidualistów, outsiderów, najbardziej dziwnych bohaterów świata, ludzi którzy trzymają się raczej z boku. Fakt, że jest muzykiem to wychodzi tylko na plus, bo czytając komiks na początku czułem się jakbym słuchał piosenkę. Dlatego scenariusz Gerarda wraz z rysunkami Nicka Deringtona i kolorami Tamry Bonvillain stworzą wspaniały komiks. Kreska Nicka jest wyrazista dodać do tego kolory które są żywe, świeże, jaskrawe neonowe. Całość wręcz daje nam nie tylko dobrą historię do przeczytania, ale również i do obejrzenia.

Na koniec stwierdzę, że jak na pierwsze wydanie zbiorcze z nowego imprintu Young Animal jest dobrze. Ta historia moim zdaniem ma wszystko: momentami jest poważna, śmieszna ale najbardziej jest dziwna oraz absurdalna i taka powinna być. Jeśli inne tytuły wchodzące w skład Young Animal będą tak dobre i trzymają taki sam poziom, no to totalnie mnie już kupili. 

Także wielki props dla DC Comics za danie Gerardowi tak wielkiej roli jako twórca własnego imprintu i jako główny architekt tego przedsięwzięcia. Ma on wolną rękę w tworzeniu nowych historii i korzysta z tego w dobrym stylu. Także jeśli o mnie chodzi to jestem zadowolony, bo do tej pory kupowałem tylko muzykę Gerarda Way'a, a teraz będę kupował komiksy. I mała ciekawostka już na sam koniec: pierwsza historia nazywa się BRICK BY BRICK pod tą samo nazwą Iggy Pop wydał swój dziesiąty album, także widać tu również inspiracje muzyką.

Z ręka na sercu polecam ten komiks w sumie każdemu czy jest starszym fanem Doom Patrolu czy dopiero zaczyna swoją przygodę z tym tytułem, ponieważ jest przystępny dla każdego. Uważam, że niezależnie od tego na jakim jest się etapie ze znajomością losów grupy, każdy znajdzie coś dla siebie w tym tytule. I najlepiej właśnie przeczytać całość w jednym tomie, bo wtedy jest łatwiej do zrozumienia oraz bezproblemowego ogarnięcia tego, o co w nim tak naprawdę chodzi.

Moja końcowa ocena to mocne +5/6
                           
Robert Chodur

DOOM PATROL vol. 1: BRICK BY BRICK do kupienia w ATOM Comics

1 komentarz:

  1. Wysoka ocena jak najbardziej zasłużona. Również polecam, podobnie zresztą jak pozostałe tytuły z YA.

    OdpowiedzUsuń