poniedziałek, 11 lipca 2016

FLASH TOM 1: CAŁA NAPRZÓD


Po 3 latach od startu inicjatywy publikowania New 52 w języku polskim, wydawnictwo Egmont zdecydowało się na wydanie przygód Najszybszego Człowieka na Ziemi autorstwa Francisa Manapula i Briana Buccellato. Większość opinii dotyczących tomu FLASH: CAŁA NAPRZÓD, z którymi spotykałem się od 2011 roku, mówiła o rewelacyjnej warstwie wizualnej i przeciętnym scenariuszu. O tym, czy zgadzam się z tym stwierdzeniem, które prezentował między innymi mój kolega z redakcji, Damian, dowiecie się już za chwilę.

Najpierw jednak warto trochę powiedzieć o treści tego tomu. Ciężko ją ująć w 2 proste zdania, bo dziwna ta historia. Najważniejsza jest tu chyba opowieść o klonach Manuela Lago, przyjaciela Barry'ego, i leczeniu choroby, która ich zabija. Ale mamy do tego jeszcze przewijający się przez wszystkie 8 zeszytów wątek powolnego odkrywania prawdziwej natury mocy Speed Force, mierzenie się z kryzysem energetycznym w Central City i Keystone wywołanym dziwnym impulsem energetycznym, walkę z Captainem Coldem, na chwilę pojawia się Gorilla City wraz z Groddem i na dokładkę do tego wszystkiego w tle rozwija się relacja protagonisty z Patty Spivot. Jeśli źle oceniłem, co jest tutaj motywem przewodnim, wybaczcie.

Wcale jednak tej ilości wydarzeń nie uważam za nadmiar i próbę upchnięcia wszystkiego w jedno. Muszę przyznać, że przed premierą tomu wydanego przez Egmont czytałem tę historię już dwukrotnie i z dużą przyjemnością wróciłem po raz trzeci. Jak możecie więc się domyślić, zupełnie nie zgadzam się z większością recenzji na komiksowych portalach. Niewątpliwie prawdą natomiast jest, że główną rolę odgrywają tutaj kadry stworzone przez Manapula. Efekty używania Speed Force i ogólna dynamika akcji są czymś absolutnie zachwycającym. Artysta ten opanował perfekcyjnie także sztukę rysowania postaci. Pełen realizm, jeśli można tak powiedzieć o komiksie o człowieku biegającym szybko jak światło i o wielkich małpach z mocami psionicznymi. Warto zaznaczyć, że te rysunki nie wyglądałyby tak atrakcyjnie, gdyby nie świetne kolory nałożone przez Buccellato.

Od innych krytyków odróżnia mnie jednak opinia na temat scenariusza, który według mnie wcale nie pozostaje tak daleko w tyle. Rozwiązania dotyczące natury Speed Force przedstawione w tym tomie uważam za bardzo ciekawe. Zresztą jak pokazał czas DC też jest raczej z nich zadowolone, bo zaprezentowało coś bardzo podobnego w serialu stacji CW. I to samo można powiedzieć na temat praktycznie każdego innego wątku przewijającego się w FLASH: CAŁA NAPRZÓD. Leonard Snart, który prowadzi personalną vendettę, motyw klonów przyjaciela Barry'ego...Z wielkim zainteresowaniem czytałem tom do samego końca. Mam nadzieję, że nie jestem jedyny.

Powtórzę to raz jeszcze: według mnie jak najbardziej warto sięgnąć po ten tom. Szczególnie, jeśli chce się zacząć przygodę z tą postacią, bo jest bardzo przyjazny początkującym, co rzadko zdarza się historiom z tym konkretnym bohaterem. Pierwszy tom (i, spoiler alert, kolejne również) nie jest niczym wybitnym, co powinno znaleźć się w jakichś rankingach najlepszych komiksów w historii, ale lektura należy do raczej przyjemnych. Najbardziej dla osób, dla których najważniejsza jest warstwa wizualna, która tutaj jest najwyższej jakości.

FLASH TOM 1 CAŁA NAPRZÓD do kupienia w ATOM Comics

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Radosław "Radziu" Szalek

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z recenzją. Nie każdy album superhero musi być tym jedynym, najbardziej przełomowym.

    OdpowiedzUsuń