Czas na kolejną, wakacyjną odsłonę "Serialowni". Oznacza to, że na naszych celownikach znalazł się ponownie tylko najnowszy odcinek PREACHERA, który krotko oceni standardowa dwójka DCManiaków. Uwaga na ewentualne spoilery i zapraszamy do rozwinięcia posta.
PREACHER 1x06: Sundowner
Tomek: Pierwszy kwadrans odcinka był iście boski. Po raz pierwszy czułem, że
zbieżność tytułu serialu z komiksem nie jest czysto przypadkowa. Nawet
jeśli reszta byłaby kompletnie beznadziejna i tak za jego sprawą byłby
to najlepszy dotychczasowy epizod. Na szczęście nie było aż tak
dramatycznie. Wprawdzie pozostałe pół godziny nie dorównuje genialnemu
początkowi, ale pare dobrych momentów, a zwłaszcza rewelacyjna
konfrontacja Gębodupy z Jessem i jej
kompletnie niespodziewane i porąbane zakończenie pozwalają mi z czystym
sercem wystawić odcinkowi pozytywna ocenę. A tak na marginesie, to
bardzo zabawne, że w serialu Cassidy i Gębodupa wypadają na
najrozsądniejszych bohaterów.
Krzysiek T.: I znowu praktycznie w stu procentach zgadzam się z przedmówcą. Ten początkowy kwadrans i cała akcja z serafinem nie tylko został świetnie zaprezentowany, przez co non stop się śmiałem, ale także sprawnie i żywiołowo go zrealizowano. O ile jednak tutaj Jesse zaprezentował się wyśmienicie, a jego późniejsze sceny z Cassem również stały na odpowiednim poziomie, pod koniec epizodu z jakiegoś powodu nasz główny bohater doznał kompletnego porażenia mózgu. Było faktycznie dziwnym uczuciem oglądanie, jak wampir-pijak-erotoman i nieudolny samobójca mają znacznie trzeźwiejsze spojrzenie na rzeczywistość od Custera. Na minus ponownie Tulip, która w moich oczach z tygodnia na tydzień zachowuje się coraz bardziej bezsensownie.
Źródło obrazka: Comicbook.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz