Krótkie wrażenie z zawartości #1/2016 (#5).
Newsy - w stosunku do daty wydania
magazynu - są aktualniejsze niż we wcześniejszych odsłonach SMASH!a.
Nadal jednak ich obecność jest dla mnie nieuzasadniona. Kosztem
publicystyki dostajemy informacje, które powinny pojawić się raczej na facebookowym profilu magazynu, a nie drukiem.
Do działu z gadżetami nie mam uwag,
mam za to do polecanek wydawniczych. To potrzebna rubryka i przydałaby
się jej chociaż jeszcze jedna dodatkowa strona. Można ją łatwo uzyskać
kosztem komiksów. Ten Łukasza Kowalczuka oczywiście
cieszy, ale suchar zatytułowany "Smashman" jest tak słaby, że aż boli.
Gdyby wywalić komiksy, od razu
zrobiłoby się też więcej miejsca na obszerniejsze fotorelacje z Viena
Comic Con i Pyrkonu. Z Wiednia pochodzi wywiad z pracownikiem
comixology. Jest ciekawy, ale za dużo w nim pytań o banały.
Była okazja zagłębić się w część biznesową i poznać ten rynek od
środka - trochę szkoda, że nie wykorzystano w pełni takiej okazji.
Wśród artykułów zaciekawił mnie
przegląd komiksów ze świata Gwiezdnych Wojen i bardzo dobrze napisane
recenzje KLIK Manary i NA WŁASNY KOSZTY Crumba. Reszta jest ok. W
magazynie znalazły się dwa teksty mojego autorstwa -
i tu ocenę pozostawiam Wam :)
Najnowszy numer magazynu to
materiałowy misz masz. Do tej pory, najlepszy był poprzedni, gdzie
nacisk postawiono na tematykę horroru. W tym, zabrakło spójności i dostaliśmy
zaledwie dwa artykuły o postapo, a temat jest przecież ciekawy i obecny
w różnych mediach. Wniosek końcowy: większe tematyczne ukierunkowanie publicystyki to
kierunek, którym, według mnie, powinien dalej iść ten magazyn.
Damex
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz