środa, 10 sierpnia 2016

DC: Fakty i Mity #26


Czas na kolejną porcję ciekawostek z komiksowego świata DC Comics, które pozwalają na poznanie kulis związanych z tworzeniem różnych serii, historii, czy konkretnych zeszytów, a nawet pojedynczych scen. Dzisiaj słów kilka o ważnej scenie ze SUICIDE SQUAD Ostrandera, pewnej serii z udziałem Jonah Hexa, czy też o dokończeniu komiksowej historii na łamach książki. Szczegóły znajdziecie poniżej. Zapraszam!

John Ostrander planował zabić Deadshota na łamach SUICIDE SQUAD #22.

O tak, faktycznie scenarzysta świetnej serii z końca lat 80-tych miał pierwotnie taki zamysł. W #22 Rick Flag postanowił udać się na solową misję i zamordować zarówno członka Narodowej Agencji ds. Bezpieczeństwa, jak i jednego z senatorów USA. Wszystko przez to, że ci dwaj szantażowali Amandę Waller chcąc ujawnić światu fakt istnienia Suicide Squad. Flag nie wiedział jednak, że Waller już wcześniej „po swojemu” załatwiła powstały problem, znajdując odpowiednie materiały obciążające w razie potrzeby senatora oraz agenta NSA. Deadshot podjął się zadania powstrzymania Flaga za wszelką cenę przed popełnieniem morderstwa. Przy pomniku Abrahama Lincolna Lawton najpierw zabija senatora, a następnie każe pułkownikowi uciekać. Sam stawia czoła policji, a w wyniku zmasowanego ostrzału omal nie zostaje zabity.


Okazuje się, że zgodnie z pierwotnymi założeniami Ostrandera, w potyczce z policją Deadshot miał ponieść śmierć. Odpowiadający za nakładanie tuszu do tego zeszytu Karl Kesel potwierdził, że John rzeczywiście chciał, aby Floyd zginął chwilę po zamordowaniu senatora.

Edytor Robert Greenberger z kolei przyznał, że mogła to być bardzo spektakularna, epicka scena śmierci. Nie mogli sobie jednak pozwolić na to, aby tak po prostu pozbyć się tak ciekawej i złożonej postaci. Osobom odpowiadającym za tytuły z rodziny Batmana, Deadshot na tyle się spodobał, że planowali kilka historii z jego udziałem, w tym świetną mini serię z tym złoczyńcą w roli głównej. Na całe szczęście Lawton przeżył i doczekał się zaszczytnego miejsca w galerii łotrów DC Comics.

Solowe przygody Chunka o mały włos nie stały się debiutem Scotta Lobdella.

I znów prawdziwa informacja. Chunk, jedna z najbardziej dziwacznych drugoplanowych postaci z przełomu lat 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku, zadebiutował dzięki Mike’owi Baronowi w roku 1988 na łamach THE FLASH #9. Co ciekawe, początkowo był on złoczyńcą, który sprawił kilka kłopotów Wally’emu Westowi.


W późniejszym czasie William Messner-Loebs zrelaunchował tę postać, czyniąc z niego chodzącą czarną dziurę, który na zlecenie pomagał w pozbywaniu się zbędnych przedmiotów i wysyłania ich do innego wymiaru. Przede wszystkim stał się on jednak nieodłącznym towarzyszem Wally’ego Westa. Za czasów runu Marka Waida Chunk został odsunięty na bok, aby później powrócić w ramach ery Geoffa Johnsa.

Przez krótki czas Chunk stał się na tyle popularną postacią, że rozważano wypuszczenie mini serii z jego udziałem. Nad komiksem zaczął pracować między innymi Scott Lobdell, ale ostatecznie DC nie dało projektowi zielonego światło i całość upadła. Lobdell był wtedy jeszcze przed swoją pracą przy marvelowskich mutantach, a mini seria z Chunkiem byłaby pierwszym komiksem, jaki przyszłoby mu pisać. Może to i lepiej, bo wtedy moglibyśmy nigdy nie mieć okazji przeczytać bardzo udanego runu Scotta Lobdella, który odcisnął swoje piętno na drużynie X-Men z lat 90-tych.

Pierwsza powieść Petera Davida z cyklu STAR TREK: THE NEXT GENERATION miała pierwotnie ukazać się w postaci komiksu.

Sytuacja faktycznie miała miejsce. W drugiej połowie lat 80-tych DC Comics straciło na pewien czas licencję na wydawanie komiksu STAR TREK, aby później znów ją odzyskać. Zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem, scenariusze do serii pisał Peter David. Scenarzysta zasłynął tym, że wprowadził do załogi USS Enterprise nowe postacie, które egzystowały jedynie w komiksie. Jedną z takich postaci był pół-człowiek/pół Klingon o imieniu Bernie.


David był w trakcie rozpisywania wieloodcinkowej, systematycznie rozbudowywanej historii, gdy dowiedział się o utracie przez DC licencji. Dostał jednak propozycję, aby kontynuować swoje pomysły na łamach powieści, a konkretnie w ramach najnowszego cyklu STAR TREK: THE NEXT GENERATION. David musiał trochę pozmieniać swoje postacie, z wielu zrezygnować, a następnie dokończyć to, co rozpoczął na łamach komiksu. W efekcie otrzymaliśmy książkę zatytułowaną ST: THE NEXT GENERATION – STRIKE ZONE.

Terra w wersji Palmiottiego oraz Graya miała być zupełnie nową bohaterką.

Dziś mamy dzień potwierdzonych informacji, gdyż ta plotka również okazała się prawdziwa. Justin Gray oraz Jimmy Palmiotti najpierw przedstawili Terrę na kartach serii SUPERGIRL, a następnie kontynuowali jej przygody w komiksie POWER GIRL. Po wielu burzliwych przygodach, twórcom Terry udało się powołać do życia mini serię z udziałem tej bohaterki.


Terra to tak naprawdę kobieta imieniem Atlee, która pochodzi z podziemnego miasta i została wybrana na emisariuszkę swojego ludu, a następnie wysłana do mieszkańców Ziemi. W oryginale Atlee miała być kompletnie nową postacią, ale Dan DiDio poprosił twórców, aby uczynił z niej nową wersję dawnej Terry. Palmiotti oraz Gray przystali na taką propozycję, gdyż dla nich nie było aż tak istotne, jak ta postać będzie się nazywać. Liczyła się ideologia – altruistka, której nie zależy na byciu sławnym, która z dumą przyjęła rolę czempiona.

Całkiem niedawno ta sama Terra powróciła na chwilę na łamach serii STARFIRE (DC You).

Rewolucja, jaka spotkała Hexa w latach 80-tych wcale nie była wcześniej planowana.

Na zakończenie, dla odmiany, coś, co okazało się plotką nieprawdziwą. W połowie lat 80-tych, a dokładnie w roku 1985 zakończona została seria opisująca solowe przygody Jonah Hexa. Miesiąc później nieoczekiwanie pojawił się jednak pierwszy numer, zupełnie nowego komiksu z Hexem w roli głównej. Postać ta przeniesiona została z Dzikiego Zachodu w daleką przyszłość, przypominającą tą z filmu MAD MAX. Seria ta doczekała się tylko i aż 18 numerów. Zmiana z JONAH HEX na HEX była tak nagła i drastyczna, że wielu zaczęło się zastanawiać, czy było to wcześniej planowane?


Jak się okazuje już od dłuższego czasu władze DC zastanawiały się, w jaki sposób uratować cieszący się coraz mniejszą popularnością komiks JONAH HEX, który powstał w latach 70-tych, od kasacji. W ich głowach dojrzewał oryginalny pomysł o wysłaniu bohatera w przyszłość, co w końcu zmuszeni byli zrealizować. Niestety rzeczywistość pokazała, że nawet tak drastyczne zmiany nie były w stanie przyciągnąć nowych czytelników, a tytuł dosyć szybko umarł śmiercią naturalną. Dopiero relaunch dokonany przez Graya i Palmiottiego po około 20 latach, uczynił z kontrowersyjnego łowcy nagród ponownie ciekawą, cieszącą się dużą popularnością postać.

Wykorzystano materiały z Comic Book Legends Revealed #122, 583, 585, 586 oraz #587.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz