Czas na kolejną porcję ciekawostek z komiksowego świata DC
Comics, które pozwalają na poznanie kulis związanych z tworzeniem różnych
serii, historii, czy konkretnych zeszytów, a nawet pojedynczych scen. Dzisiaj
słów kilka o ważnej scenie ze SUICIDE SQUAD Ostrandera, pewnej serii z udziałem
Jonah Hexa, czy też o dokończeniu komiksowej historii na łamach książki.
Szczegóły znajdziecie poniżej. Zapraszam!
John Ostrander
planował zabić Deadshota na łamach SUICIDE SQUAD #22.
O tak, faktycznie scenarzysta świetnej serii z końca lat
80-tych miał pierwotnie taki zamysł. W #22 Rick Flag postanowił udać się na
solową misję i zamordować zarówno członka Narodowej Agencji ds. Bezpieczeństwa,
jak i jednego z senatorów USA. Wszystko przez to, że ci dwaj szantażowali Amandę
Waller chcąc ujawnić światu fakt istnienia Suicide Squad. Flag nie wiedział
jednak, że Waller już wcześniej „po swojemu” załatwiła powstały problem,
znajdując odpowiednie materiały obciążające w razie potrzeby senatora oraz
agenta NSA. Deadshot podjął się zadania powstrzymania Flaga za wszelką cenę
przed popełnieniem morderstwa. Przy pomniku Abrahama Lincolna Lawton najpierw
zabija senatora, a następnie każe pułkownikowi uciekać. Sam stawia czoła
policji, a w wyniku zmasowanego ostrzału omal nie zostaje zabity.
Okazuje się, że zgodnie z pierwotnymi założeniami Ostrandera,
w potyczce z policją Deadshot miał ponieść śmierć. Odpowiadający za nakładanie
tuszu do tego zeszytu Karl Kesel potwierdził, że John rzeczywiście chciał, aby
Floyd zginął chwilę po zamordowaniu senatora.
Edytor Robert Greenberger z kolei przyznał, że mogła to być
bardzo spektakularna, epicka scena śmierci. Nie mogli sobie jednak pozwolić na
to, aby tak po prostu pozbyć się tak ciekawej i złożonej postaci. Osobom
odpowiadającym za tytuły z rodziny Batmana, Deadshot na tyle się spodobał, że
planowali kilka historii z jego udziałem, w tym świetną mini serię z tym
złoczyńcą w roli głównej. Na całe szczęście Lawton przeżył i doczekał się
zaszczytnego miejsca w galerii łotrów DC Comics.
Solowe przygody
Chunka o mały włos nie stały się debiutem Scotta Lobdella.
I znów prawdziwa informacja. Chunk, jedna z najbardziej
dziwacznych drugoplanowych postaci z przełomu lat 80-tych i 90-tych ubiegłego
wieku, zadebiutował dzięki Mike’owi Baronowi w roku 1988 na łamach THE FLASH
#9. Co ciekawe, początkowo był on złoczyńcą, który sprawił kilka kłopotów
Wally’emu Westowi.
W późniejszym czasie William Messner-Loebs zrelaunchował tę
postać, czyniąc z niego chodzącą czarną dziurę, który na zlecenie pomagał w
pozbywaniu się zbędnych przedmiotów i wysyłania ich do innego wymiaru. Przede
wszystkim stał się on jednak nieodłącznym towarzyszem Wally’ego Westa. Za
czasów runu Marka Waida Chunk został odsunięty na bok, aby później powrócić w
ramach ery Geoffa Johnsa.
Przez krótki czas Chunk stał się na tyle popularną postacią,
że rozważano wypuszczenie mini serii z jego udziałem. Nad komiksem zaczął
pracować między innymi Scott Lobdell, ale ostatecznie DC nie dało projektowi
zielonego światło i całość upadła. Lobdell był wtedy jeszcze przed swoją pracą
przy marvelowskich mutantach, a mini seria z Chunkiem byłaby pierwszym
komiksem, jaki przyszłoby mu pisać. Może to i lepiej, bo wtedy moglibyśmy nigdy
nie mieć okazji przeczytać bardzo udanego runu Scotta Lobdella, który odcisnął
swoje piętno na drużynie X-Men z lat 90-tych.
Pierwsza powieść
Petera Davida z cyklu STAR TREK: THE NEXT GENERATION miała pierwotnie ukazać
się w postaci komiksu.
Sytuacja faktycznie miała miejsce. W drugiej połowie lat
80-tych DC Comics straciło na pewien czas licencję na wydawanie komiksu STAR
TREK, aby później znów ją odzyskać. Zarówno za pierwszym, jak i za drugim
razem, scenariusze do serii pisał Peter David. Scenarzysta zasłynął tym, że
wprowadził do załogi USS Enterprise nowe postacie, które egzystowały jedynie w
komiksie. Jedną z takich postaci był pół-człowiek/pół Klingon o imieniu Bernie.
David był w trakcie rozpisywania wieloodcinkowej,
systematycznie rozbudowywanej historii, gdy dowiedział się o utracie przez DC
licencji. Dostał jednak propozycję, aby kontynuować swoje pomysły na łamach
powieści, a konkretnie w ramach najnowszego cyklu STAR TREK: THE NEXT
GENERATION. David musiał trochę pozmieniać swoje postacie, z wielu zrezygnować,
a następnie dokończyć to, co rozpoczął na łamach komiksu. W efekcie
otrzymaliśmy książkę zatytułowaną ST: THE NEXT GENERATION – STRIKE ZONE.
Terra w wersji
Palmiottiego oraz Graya miała być zupełnie nową bohaterką.
Dziś mamy dzień potwierdzonych informacji, gdyż ta plotka
również okazała się prawdziwa. Justin Gray oraz Jimmy Palmiotti najpierw
przedstawili Terrę na kartach serii SUPERGIRL, a następnie kontynuowali jej
przygody w komiksie POWER GIRL. Po wielu burzliwych przygodach, twórcom Terry
udało się powołać do życia mini serię z udziałem tej bohaterki.
Terra to tak naprawdę kobieta imieniem Atlee, która pochodzi
z podziemnego miasta i została wybrana na emisariuszkę swojego ludu, a następnie
wysłana do mieszkańców Ziemi. W oryginale Atlee miała być kompletnie nową
postacią, ale Dan DiDio poprosił twórców, aby uczynił z niej nową wersję dawnej
Terry. Palmiotti oraz Gray przystali na taką propozycję, gdyż dla nich nie było
aż tak istotne, jak ta postać będzie się nazywać. Liczyła się ideologia – altruistka,
której nie zależy na byciu sławnym, która z dumą przyjęła rolę czempiona.
Całkiem niedawno ta sama Terra powróciła na chwilę na łamach
serii STARFIRE (DC You).
Rewolucja, jaka spotkała Hexa w latach 80-tych wcale nie była wcześniej
planowana.
Na zakończenie, dla odmiany, coś,
co okazało się plotką nieprawdziwą. W połowie lat 80-tych, a dokładnie w roku
1985 zakończona została seria opisująca solowe przygody Jonah Hexa. Miesiąc
później nieoczekiwanie pojawił się jednak pierwszy numer, zupełnie nowego
komiksu z Hexem w roli głównej. Postać ta przeniesiona została z Dzikiego
Zachodu w daleką przyszłość, przypominającą tą z filmu MAD MAX. Seria ta
doczekała się tylko i aż 18 numerów. Zmiana z JONAH HEX na HEX była tak nagła i
drastyczna, że wielu zaczęło się zastanawiać, czy było to wcześniej planowane?
Jak się okazuje już od dłuższego
czasu władze DC zastanawiały się, w jaki sposób uratować cieszący się coraz
mniejszą popularnością komiks JONAH HEX, który powstał w latach 70-tych, od
kasacji. W ich głowach dojrzewał oryginalny pomysł o wysłaniu bohatera w
przyszłość, co w końcu zmuszeni byli zrealizować. Niestety rzeczywistość
pokazała, że nawet tak drastyczne zmiany nie były w stanie przyciągnąć nowych
czytelników, a tytuł dosyć szybko umarł śmiercią naturalną. Dopiero relaunch
dokonany przez Graya i Palmiottiego po około 20 latach, uczynił z
kontrowersyjnego łowcy nagród ponownie ciekawą, cieszącą się dużą popularnością
postać.
Wykorzystano
materiały z Comic Book Legends Revealed
#122, 583, 585, 586 oraz #587.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz