poniedziałek, 1 sierpnia 2016

HARLEY QUINN: PRELUDES AND KNOCK KNOCK JOKES

W zbliżającym się wielkimi krokami SUICIDE SQUAD zobaczymy nie tylko dobrze znane z kinowych ekranów ikony popkultury takie jak Batman czy Joker, ale także spore grono postaci, które dopiero tutaj zaliczą swój filmowy debiut. Na ten moment najpopularniejszą bohaterką z tej grupy jest Harley Quinn. W tę rolę wcieli się Margot Robbie.


Z Harley wiąże się o tyle ciekawa historia, że do głównego kontinuum DC trafiła dość okrężną drogą. Otóż Paul Dini i Bruce Timm stworzyli ją na potrzeby kultowej kreskówki BATMAN: TAS. Tam prędko zyskała sympatię widzów, dzięki czemu zdecydowano się na wprowadzenie jej również do komiksów. Ostatnie lata to apogeum popularności Harley. Aktualnie pojawiają się dwie miniserie z jej udziałem, a seria regularna jest jednym z najlepiej sprzedających się tytułów w ofercie DC.

Zanim jednak obecni autorzy, czyli Amanda Conner i Jimmy Palmiotti nadali tej postaci ostateczny rys, swoją szansę otrzymali inni twórcy. Kiedy pod koniec roku dwutysięcznego wystartował pierwszy ongoing z Harley w roli głównej, włodarze DC jego scenarzystą mianowali Karla Kesela, który wcześniej pisał przygody chociażby Supermana czy też konkurencyjnego Daredevila. Rysunkami z kolei miało zająć się małżeństwo - Rachel i Terry Dodsonowie.

Tom zatytułowany Preludes and Knock Knock Jokes rozpoczyna się w przełomowym dla Harley momencie. Wydarzenia z pierwszego zeszytu sprawiają, że główna bohaterka po raz pierwszy dopuszcza do siebie myśl, że nie znaczy nic dla Jokera. Że szalony klaun jej nie kocha i jedynie wykorzystuje ją do własnych celów. Jak można się łatwo domyślić, nie jest to sytuacja, którą Quinn łatwo może zaakceptować. Jednak kiedy szok mija, Harley postanawia wziąć się w garść i zaczyna działać na własną rękę.

Mimo dużego potencjału dramatycznego, jaki tkwił w historii, Kesel oparł swój komiks niemal w zupełności na infantylnych żartach i humorze. Nawet w najmniejszym stopniu nie pogłębił psychologicznego portretu Harley, a przecież to postać, której ogromnym atutem jest właśnie to, że pod strojem błazna kryje się zraniona, w gruncie rzeczy nieszczęśliwa kobieta. W BATMAN: TAS twórcy znaleźli miejsce zarówno na ten aspekt charakteru Quinn, jak i na dużą porcję dowcipów. Dzięki temu historie z jej udziałem miały drugie dno, a sama Harley nie była tak jednowymiarową antybohaterką. Łamała prawo, popełniała błędy, ale i tak budziła współczucie, przez co można było z nią sympatyzować.

O tym, że autor chyba nie do końca rozumiał postać Harley, świadczyć może także to, że niejako sam pozbawił ją tej złożoności. W oryginale Quinzel była zdrową na umyśle i poza kilkoma wybrykami raczej niewinną osobą, która stała się przestępcą, ponieważ padła ofiarą manipulacji Jokera. Na jej miejscu mógł znaleźć się każdy inny psychiatra. Wszak dla klauna nie miałoby znaczenia, czy w potencjalnej ucieczce pomogłaby mu akurat Harleen. Młoda pani doktor była dla niego jedną z wielu możliwych opcji, tak samo jak dla niej Joker był jednym z wielu pacjentów. Przynajmniej na początku jej pracy w Arkham.

Kesel zdecydował się jednak dodać coś od siebie i odrobinę namieszał w życiorysie Harley. W pisanym przez niego komiksie okazało się, że tytułowa bohaterka serii jeszcze na długo przed spotkaniem Jokera nie była w pełni poczytalna. Poznanie największego wroga Batmana stało się dla niej w pewnym momencie obsesją. Stanowi to kompletne zaprzeczenie idei Diniego i Timma. Dla mnie jako wielkiego fana tej postaci, to naprawdę kiepski pomysł i zupełnie niepotrzebna zmiana.

Run Conner i Palmiottiego, mimo że również nie kładzie zbyt dużego nacisku na psychologiczne aspekty, jest chociaż wyrazisty. Twórcy puszczają tam wodze fantazji i ubarwiają przygody Quinn sporą dawką absurdu. Nie bez powodu aktualnie wydawaną serię nazywa się często odpowiedzią DC na komiksy o niezwykle popularnym ostatnimi czasy Deadpoolu. HARLEY w wydaniu tej dwójki to tytuł szczerze zabawny i bezkompromisowy. O pierwszym tomie runu Karla Kesela niestety nie można tego powiedzieć. Czytając Preludes and Knock Knock Jokes nie znalazłem tam chyba ani jednego znakomitego dowcipu. Naturalnie zdarzało mi się uśmiechnąć w trakcie lektury, ale humor w komiksie i tak nie stoi na szczególnie wysokim poziomie. Brak tu błyskotliwych dialogów czy też trafnych popkulturowych nawiązań.

Poza tym tom jest mocno ugrzeczniony i sprawia wrażenie skierowanego głównie do młodszych czytelników. Nie uświadczymy tutaj zatem ani krwi, ani czarnego humoru. Taka konwencja nie pozwala także na bardziej dwuznaczne, wymowne przedstawienie patologicznej relacji Harley z Jokerem. U Kesela ich rozstanie szybko zostaje obrócone w żart i nie widzimy, żeby faktycznie mocno wpłynęło na główną bohaterkę. Również rysunki sugerują, że tytuł miał trafiać przede wszystkim do młodzieży. Są pełne kolorów i wyraźnie po nich widać, że mamy tu do czynienia z serią stricte komediową.

Ciężko mi polecić Preludes and Knock Knock Jokes jakiejś konkretnej grupie odbiorców. Fanom runu Conner i Palmiottiego może wydać się właśnie zbyt grzeczny i pozbawiony polotu. Ci, którzy z sentymentem wspominają BATMAN: TAS i uwielbiają tamtejszą wersję Harley, nie znajdą tutaj aż tak interesującej, złożonej protagonistki, jak ta znana im z kreskówki. Po komiks mogą sięgnąć oczywiście osoby szukające lekkiej, bezpretensjonalnej lektury, ale i w tej kategorii można by wskazać dzieła bardziej zasługujące na uwagę.

W związku ze startem Wielkiej Kolekcji Komiksów DC, istnieje szansa, że Preludes… niedługo pojawi się na polskim rynku. Nie będzie to jednak szczególnie wyczekiwany przeze mnie tytuł. Znośne rysunki, kilka przyzwoitych dowcipów i całkiem sympatyczna główna bohaterka to troszkę za mało, żebym uznał pierwszy tom pierwszej solowej serii Harley za pozycję udaną. 3/6

W skład tomu wchodzą zeszyty HARLEY QUINN od numeru 1 do 7.

Do kupienia w Atom Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz