sobota, 6 sierpnia 2016

MROCZNY RYCERZ KONTRATAKUJE


Batman na emeryturze vol.2

Podejrzewam ze większość z Was czytała lub przynajmniej słyszała o kultowym komiksie Franka Millera pt. POWRÓT MROCZNEGO RYCERZA. Zachwytom ze strony krytyków, jak i zwykłych czytelników nie było końca. Prawie wszyscy zgodnie stwierdzili, iż jest to jedna z najlepszych powieści graficznych wszech czasów, która w pewien sposób odmieniła oblicze komiksu jako jednej z dziedzin sztuki. Udowodniła, że komiks o superbohaterach nie musi być głupią opowiastką dla dzieci, w której wszystko jest czarno-białe, gdzie występuje oczywisty podział na dobrych i złych, a fabuła jest tak skomplikowana, jak budowa przysłowiowego cepa. Frank Miller pokazał swoim dziełem, że wcale nie musi tak być. Sprzeciwił się utartym regułom, które sprawiały, że komiks traktowany był jako rozrywkę tylko i wyłącznie dla dzieci. Miller udowodnił, że jest geniuszem i wizjonerem. Dodatkowo zna się na swojej robocie jak mało kto. Niestety stało się coś i twórcy ubzdurali sobie w swoich głowach, że może uda im się powtórzyć sukces, który odnieśli, i tak oto otrzymaliśmy niechlubne "dzieło" pt. MROCZNY RYCERZ KONTRATAKUJE. Panie Miller, a słyszał Pan, że dwa razy się nic nie zdarzy?

Gdy sięga się po kontynuację tak genialnego komiksu, jakim jest POWRÓT MROCZNEGO RYCERZA, nie można nie mieć wygórowanych oczekiwań. Powiem szczerze, że osobiście jednak nie nastawiałem się na nic wielkiego. Ogólnie jestem krytycznie nastawiony do jakichkolwiek kontynuacji. Zazwyczaj są to świadome skoki na kasę. I zazwyczaj zawodzą. Byłem świadomy, że twórcom będzie bardzo ciężko podnieść poprzeczkę, która została już tak wysoko postawiona. No ale jednak gdzieś w środku łudziłem się, iż może nie będzie tak źle i otrzymam komiks na jakimś akceptowalnym poziomie. Ojj, jaki naiwny i głupi byłem. To, co otrzymałem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Dałem się oszukać jak zwykły idiota. Być może zbyt bardzo zaufałem nazwisku Millera na okładce. No ale podobno człowiek uczy się na błędach. Ale dobrze, przestane się już żalić, a przejdę do samego komiksu.

Otóż minęły 3 lata od sfingowanej śmierci Batmana. Ameryka poradziła sobie z kryzysami na różnych polach i jest na najlepszej drodze, by być great again". Mieszkańcy mają się świetnie, ogólnie dobrobyt jest nie do opisania. A przynajmniej taką rzeczywistość kreują media, które na usługach rządu. A gorzka prawda jest taka, że Ameryka stała się państwem policyjnym. Panuje tam dyktatura. Od początku wiadomo, kto wygra kolejne wybory. Mamy tutaj pewnego rodzaju antyutopię - świat jest brudny, mroczny i wszystko zmierza ku najgorszemu. Całość jest utrzymana w bardzo depresyjnym tonie. Bezsilność bohaterów i bezsensowność ich działań poraża. Takiego stanu rzeczy nie potrafi zrozumieć Bruce Wayne. Postanawia jeszcze raz po latach powrócić z martwych. Zbiera swoją małą prywatną armię, rekrutując do nich swoich starych znajomych, ale także zupełnie nowych superbohaterów. Razem udaje im się uwolnić Barry'ego Allena, który przez te wszystkie lata był wykorzystywany jako darmowe źródło energii. Rząd w pewnym sensie wypowiedział samozwańczym partyzantom wojnę. A zamierza wygrać ją za pomocą samego Supermana. Dwóch starych przyjaciół ponownie znalazło się po przeciwnej stronie barykady. Batman ponownie rozpoczyna swoją krucjatę, tym razem, by oswobodzić Amerykę spod jarzma tyrańskiej władzy. Tak w dużym skrócie można zaprezentować fabułę. Brzmi ciekawie, prawda? Może trochę wtórnie, ale jednak intrygująco. No cóż, w teorii wszystko brzmi inaczej, niż potem wychodzi w praktyce. Fabuła jest.. cóż ja gadam, tutaj jej praktycznie nie ma. A jeśli jest, to jest prosta i niesamowicie płytka. Miller swoimi sztuczkami próbował ją jak najbardziej skomplikować, by ukryć niedociągnięcia, ale nawet to nie pomogło. A do tego ten brak chronologii już zupełnie uniemożliwia jakikolwiek odbiór.  Dialogi są po prostu głupie i bezsensowne. Czasami ma się wrażenie, że czyta się bełkot jakiegoś szalonego człowieka, który pod wpływem zbyt dużej ilości alkoholu postanowił przelać na papier swoje przemyślenia.

Ale to jeszcze dałoby się jakoś przełknąć. Najgorsze są jednak rysunki, jeśli można je tak w ogóle nazwać. Szata graficzna tutaj to jakaś katastrofa. Już w POWROCIE rysunki mnie nie zachwyciły, ale jednak nie można było się zbytnio czepiać, ale tutaj? Brak słów. Wyglądają na robione na szybko, bez większej staranności, wręcz niechlujnie. Kolory, którymi zajmowała się pani Lynn, kładzione są bez logiki i jakiegokolwiek sensu. Jakieś dziwne efekty świetlne lub zupełna utrata czytelności to wszystko sprawia, że naprawdę ciężko nawet na to patrzeć. A przecież atrakcyjne dla oczu rysunki to już połowa sukcesu. Nawet jeśli fabuła zwiedzie, można czasami przynajmniej podziwiać świetną robotę rysownika, ale tutaj wszystko zawodzi. Warstwa graficzna to mniej niż zero. Dno totalne. Twórcy powinni się wstydzić, że skazali oczy swoich czytelników na takie tortury. Przecież jest mnóstwo innych rysowników, którzy zrobiliby to tysiąc razy lepiej. Można by właśnie im to zlecić i wszystkim wyszłoby to na zdrowie.

Naprawdę chciałbym móc powiedzieć choć jedno pozytywne słowo o tym komiksie, ale tutaj po prostu nie ma czego chwalić. Nie ma ani jednej rzeczy, która spotkałaby się z moją aprobatą i uznaniem. Wszystko poszło niezgodnie z planem. Totalna katastrofa. I tylko brakuje wołania o pomoc „Houston mamy problem”

Podsumowując, MROCZNY RYCERZ KONTRATAKUJE zawiódł totalnie. Tak właściwie zastanawiam się, dlaczego ludzie z Egmontu zdecydowali wydać się tę szmirę. Miałem ich za ludzi, którzy chcą promować DOBRE komiksy, a nie coś takiego. Ja rozumiem, że chcieli zapoznać polskich czytelników z najbardziej znanymi powieściami graficznymi, ale, drodzy państwo, tutaj powinno dawać się ostrzeżenie „jeden z najgorszych komiksów ever kupujesz na własną odpowiedzialność”. Nawet już nie chce mi się o tym pisać, bo szkoda słów. Będę miał chyba małą traumę po przeczytaniu czegoś takiego. I mam nadzieję, że nikt z Was nie popełni tego błędu i nie wyda na to coś swoich ciężko zarobionych pieniędzy.

MC

4 komentarze:

  1. A chciałem kupić. Jednak wiele nie przychylnych recenzji i opinii skutecznie odstraszyły.

    OdpowiedzUsuń
  2. aż tak zły ??? miałem zakupić w tym miesiącu, dzięki powyższej recenzji zaoszczędziłem ładny pieniądz na inny komiks :) thx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. najlepsze jest to, że jest z kolekcji "mistrzowie komiksu" xD

    OdpowiedzUsuń