niedziela, 28 sierpnia 2016

WKKDC #1 - BATMAN: HUSH cz. 1


BATMAN: HUSH po latach ponownie zawitał do Polski, tym razem w ramach inauguracji Wielkiej Kolekcji Komiksów DC (WKKDC), która od 24 sierpnia, w cyklu dwutygodniowym, wydawana jest przez Eaglemoss. Całość znów podzielona została na dwie części, gdyż wcześniej tą samą historię rozbił także Egmont. Istotny jest jednak fakt, że na dokończenie HUSHA przyjdzie czytelnikom czekać nie kilka miesięcy (jak to bywało w przypadku WKKM), ale jedynie dwa tygodnie. Czas zatem przyjrzeć się zawartości pierwszego tomu, którego cena jest na tyle zachęcająca, że z pewnością wiele osób bez dłuższego zastanowienia po niego sięgnie.

To, że na przysłowiowy pierwszy ogień idzie właśnie BATMAN: HUSH, raczej nie powinno nikogo dziwić. Komiks ten znajdziecie w internecie na wielu listach, które mają za zadanie polecić początkującemu czytelnikowi te pozycje, dzięki którym wciągnie się na dobre w niezwykle przygody Mrocznego Rycerza z Gotham. Inna sprawa, to nazwiska twórców, które i tym razem powinny być magnesem przykuwającym uwagę, zapewniającymi z jednej strony dobrą sprzedaż, zaś z drugiej gwarancję odpowiedniej jakości. A takimi z pewnością są scenarzysta Jeph Loeb (SUPERMAN NA WSZYSTKIE PORY ROKU, SUPERMAN/BATMAN) oraz rysownik Jim Lee (SUPERMAN WYZWOLONY, ALL-STAR BATMAN & ROBIN). Obaj panowie pojawią się jeszcze w rolach głównych na łamach WKKDC. Zwłaszcza Jim Lee jest w Polsce cały czas bardzo popularny. W ostatnim okresie zauważyć można zdecydowany spadek formy pochodzącego z Korei Południowej ilustratora, który nie przykłada się już tak bardzo do swoich prac i bardziej bazuje na wyrobionym przez lata nazwisku. HUSH powstał w momencie, gdy Lee był już wprawdzie kilka dobrych lat po dobrnięciu do szczytu swoich możliwości, ale gdy szczęśliwie nadal nie schodził poniżej pewnego poziomu, który dla innych był trudny do osiągnięcia. Dzięki temu mamy okazję podziwiać praktycznie pełen warsztat jego umiejętności. Duża w tym oczywiście zasługa wieloletniego wspólnika Lee – inkera Scotta Williamsa, a także jednego z najlepszych w branży kolorystów –Alexa Sinclaira.

Jeszcze jedna istotna kwestia dotycząca tego oraz kolejnego tomu jest taka, że tworzą one w miarę zamkniętą całość. Przez to przypadkowej osobie, liczącej na dobrą i jednorazową lekturę łatwo podejść do HUSHA bez wiedzy na temat poprzedzających tę historię wydarzeń, które rozgrywały się na łamach serii BATMAN.

Jeph Loeb postawił sobie za cel stworzenie ambitnej, rozbudowanej i z dużym rozmachem napisanej historii detektywistycznej, w której swoje pięć minut dostają różni znani złoczyńcy z bogatej galerii Mrocznego Rycerza. W pierwszej części spotykamy zatem Catwoman (która staje się tym razem sprzymierzeńcem Człowieka-Nietoperza), Killer Croca, Poison Ivy oraz Harley Quinn. W ramach powiewu świeżości postanowił również wykreować zupełnie nowego złoczyńcę, który powiązany jest w pewien sposób z dzieciństwem Bruce’a Wayne’a, a przez to zna wiele zachowań swojego przeciwnika. Postać w zabandażowanej twarzy, która cytuje Arystotelesa i która pociąga za sznurki w całej tej intrydze występuje tutaj jedynie na kilku kadrach, i to gdzieś na drugim planie. Nie pada tutaj też jej pseudonim, ale wiadomo, że jest to tytułowy Hush. Jak wspomniałem, jest go w tym tomie niewiele, także więcej o Hushu i jego motywacjach będzie można napisać przy okazji recenzji drugiego tomu.

Akcja toczy się dosyć dynamicznie, bohaterowie przeskakują z jednego miejsca w drugie, a na scenie co rusz pojawia się nowy złoczyńca. Każdy z nich zachowuje się dziwnie, niestandardowo, co oczywiście utrudnia Batmanowi skuteczną interwencję. Gościnnie pojawia się również Człowiek ze Stali, który toczy jeden z najbardziej pamiętnych pojedynków z Mrocznym Rycerzem, a przez chwilę twórcy sięgają nawet po Krypto! Widać zatem, że scenarzysta próbuje bardzo bogato obsadzić swoje batmanowe opus magnum. Ilość nie zawsze jednak idzie z jakością. Jak będzie tym razem? Poczekajmy z oceną do zakończenia.

Jeśli chodzi o jakość wydania, to wygląda to bardzo podobnie do tego, co aktualnie w naszym kraju ukazuje się nakładem Hachette. Okładka twarda, cała połyskująca, co może nie jest najtrafniejszym wyborem, jeśli chodzi o narażenie na ewentualne zarysowania, ale wizualnie robi świetne wrażenie. Papier jest dobrej jakości, ale nieco cieńszy od tego użytego w tomach WKKM. Dużym minusem jest, delikatnie mówiąc, nieprzyjemny zapach, jaki wydobywa się zaraz po otwarciu komiksu, który przywołuje same negatywne skojarzenia. Jako ciekawostka, okładki poszczególnych zeszytów umieszczone są nie, jak się standardowo przyjęło, na wstępie kolejnego rozdziału, ale wszystkie razem zaraz po zakończeniu głównej historii.

Kilka słów wprowadzenia uważam za bardzo przydatne dla tych, którzy do tej pory albo nie mieli styczności z postacią Mrocznego Rycerza z Gotham, bądź też są ciekawi, kim są twórcy i w jakim momencie kariery Batmana rozpoczynają oni swoją opowieść. Na końcu w ramach bonusu (podobnie będzie w każdym kolejnym tomie kolekcji) dostajemy przedruk starszej historii ze świata DC. Tym razem jest to sześciostronicowy debiut Batmana (wtedy jeszcze Bat-Mana) na łamach DETECTIVE COMICS #27 z roku 1939. Sprawa Syndykatu Chemicznego, ze względu na swoje znaczenie, była w późniejszych latach interpretowana przez wielu twórców. W Polsce pojawiły się trzy wersje. Dwie opublikowane na łamach BATMAN 1/92 i BATMAN 12/92 (TM-Semic), zaś najnowsza autorstwa Brada Meltzera oraz Bryana Hitcha  umieszczona została w albumie DETECTIVE COMICS TOM 5 (Egmont).

Pierwsza część historii z udziałem Husha stoi na poprawnym, momentami nawet dosyć dobrym poziomie. Zdecydowanie największym atutem tego komiksu są rewelacyjne rysunki Jima Lee, które tym razem przyćmiewają z założenia oryginalny, ale jak na razie mało zaskakujący scenariusz Jepha Loeba. Pozycja skierowana raczej do tych osób, które cenią sobie historie napakowane po brzegi efektownie wyglądającymi pościgami czy też epickimi pojedynkami, a przy tym okraszone cieszącymi oko ilustracjami. Pod tym względem komiks ten jest zdecydowanie wart polecenia. Ciekawy cliffhanger zwiastuje spore emocje i zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po kolejny tom.

Ocena: 4-/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN vol. 1 #608 – 613 oraz DETECTIVE COMICS vol. 1 #27.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz