BATMAN: HUSH po latach ponownie zawitał do Polski, tym razem
w ramach inauguracji Wielkiej Kolekcji Komiksów DC (WKKDC), która od 24
sierpnia, w cyklu dwutygodniowym, wydawana jest przez Eaglemoss. Całość znów
podzielona została na dwie części, gdyż wcześniej tą samą historię rozbił także
Egmont. Istotny jest jednak fakt, że na dokończenie HUSHA przyjdzie czytelnikom
czekać nie kilka miesięcy (jak to bywało w przypadku WKKM), ale jedynie dwa
tygodnie. Czas zatem przyjrzeć się zawartości pierwszego tomu, którego cena
jest na tyle zachęcająca, że z pewnością wiele osób bez dłuższego zastanowienia
po niego sięgnie.
To, że na przysłowiowy pierwszy ogień idzie właśnie BATMAN:
HUSH, raczej nie powinno nikogo dziwić. Komiks ten znajdziecie w internecie na
wielu listach, które mają za zadanie polecić początkującemu czytelnikowi te
pozycje, dzięki którym wciągnie się na dobre w niezwykle przygody Mrocznego
Rycerza z Gotham. Inna sprawa, to nazwiska twórców, które i tym razem powinny
być magnesem przykuwającym uwagę, zapewniającymi z jednej strony dobrą
sprzedaż, zaś z drugiej gwarancję odpowiedniej jakości. A takimi z pewnością są
scenarzysta Jeph Loeb (SUPERMAN NA WSZYSTKIE PORY ROKU, SUPERMAN/BATMAN) oraz
rysownik Jim Lee (SUPERMAN WYZWOLONY, ALL-STAR BATMAN & ROBIN). Obaj
panowie pojawią się jeszcze w rolach głównych na łamach WKKDC. Zwłaszcza Jim
Lee jest w Polsce cały czas bardzo popularny. W ostatnim okresie zauważyć można
zdecydowany spadek formy pochodzącego z Korei Południowej ilustratora, który
nie przykłada się już tak bardzo do swoich prac i bardziej bazuje na wyrobionym
przez lata nazwisku. HUSH powstał w momencie, gdy Lee był już wprawdzie kilka
dobrych lat po dobrnięciu do szczytu swoich możliwości, ale gdy szczęśliwie
nadal nie schodził poniżej pewnego poziomu, który dla innych był trudny do
osiągnięcia. Dzięki temu mamy okazję podziwiać praktycznie pełen warsztat jego
umiejętności. Duża w tym oczywiście zasługa wieloletniego wspólnika Lee –
inkera Scotta Williamsa, a także jednego z najlepszych w branży kolorystów –Alexa
Sinclaira.
Jeszcze jedna istotna kwestia dotycząca tego oraz kolejnego
tomu jest taka, że tworzą one w miarę zamkniętą całość. Przez to przypadkowej
osobie, liczącej na dobrą i jednorazową lekturę łatwo podejść do HUSHA bez
wiedzy na temat poprzedzających tę historię wydarzeń, które rozgrywały się na
łamach serii BATMAN.
Jeph Loeb postawił sobie za cel stworzenie ambitnej, rozbudowanej
i z dużym rozmachem napisanej historii detektywistycznej, w której swoje pięć
minut dostają różni znani złoczyńcy z bogatej galerii Mrocznego Rycerza. W
pierwszej części spotykamy zatem Catwoman (która staje się tym razem
sprzymierzeńcem Człowieka-Nietoperza), Killer Croca, Poison Ivy oraz Harley
Quinn. W ramach powiewu świeżości postanowił również wykreować zupełnie nowego
złoczyńcę, który powiązany jest w pewien sposób z dzieciństwem Bruce’a Wayne’a,
a przez to zna wiele zachowań swojego przeciwnika. Postać w zabandażowanej
twarzy, która cytuje Arystotelesa i która pociąga za sznurki w całej tej
intrydze występuje tutaj jedynie na kilku kadrach, i to gdzieś na drugim
planie. Nie pada tutaj też jej pseudonim, ale wiadomo, że jest to tytułowy Hush.
Jak wspomniałem, jest go w tym tomie niewiele, także więcej o Hushu i jego
motywacjach będzie można napisać przy okazji recenzji drugiego tomu.
Akcja toczy się dosyć dynamicznie, bohaterowie przeskakują z
jednego miejsca w drugie, a na scenie co rusz pojawia się nowy złoczyńca. Każdy
z nich zachowuje się dziwnie, niestandardowo, co oczywiście utrudnia Batmanowi
skuteczną interwencję. Gościnnie pojawia się również Człowiek ze Stali, który
toczy jeden z najbardziej pamiętnych pojedynków z Mrocznym Rycerzem, a przez
chwilę twórcy sięgają nawet po Krypto! Widać zatem, że scenarzysta próbuje
bardzo bogato obsadzić swoje batmanowe opus magnum. Ilość nie zawsze jednak
idzie z jakością. Jak będzie tym razem? Poczekajmy z oceną do zakończenia.
Jeśli chodzi o jakość wydania, to wygląda to bardzo podobnie
do tego, co aktualnie w naszym kraju ukazuje się nakładem Hachette. Okładka
twarda, cała połyskująca, co może nie jest najtrafniejszym wyborem, jeśli
chodzi o narażenie na ewentualne zarysowania, ale wizualnie robi świetne
wrażenie. Papier jest dobrej jakości, ale nieco cieńszy od tego użytego w
tomach WKKM. Dużym minusem jest, delikatnie mówiąc, nieprzyjemny zapach, jaki
wydobywa się zaraz po otwarciu komiksu, który przywołuje same negatywne
skojarzenia. Jako ciekawostka, okładki poszczególnych zeszytów umieszczone są
nie, jak się standardowo przyjęło, na wstępie kolejnego rozdziału, ale
wszystkie razem zaraz po zakończeniu głównej historii.
Kilka słów wprowadzenia uważam za bardzo przydatne dla tych,
którzy do tej pory albo nie mieli styczności z postacią Mrocznego Rycerza z
Gotham, bądź też są ciekawi, kim są twórcy i w jakim momencie kariery Batmana
rozpoczynają oni swoją opowieść. Na końcu w ramach bonusu (podobnie będzie w
każdym kolejnym tomie kolekcji) dostajemy przedruk starszej historii ze świata
DC. Tym razem jest to sześciostronicowy debiut Batmana (wtedy jeszcze Bat-Mana)
na łamach DETECTIVE COMICS #27 z roku 1939. Sprawa
Syndykatu Chemicznego, ze względu na swoje znaczenie, była w późniejszych
latach interpretowana przez wielu twórców. W Polsce pojawiły się trzy wersje.
Dwie opublikowane na łamach BATMAN 1/92 i BATMAN 12/92 (TM-Semic), zaś
najnowsza autorstwa Brada Meltzera oraz Bryana Hitcha umieszczona została w albumie DETECTIVE
COMICS TOM 5 (Egmont).
Pierwsza część historii z udziałem Husha stoi na poprawnym,
momentami nawet dosyć dobrym poziomie. Zdecydowanie największym atutem tego
komiksu są rewelacyjne rysunki Jima Lee, które tym razem przyćmiewają z
założenia oryginalny, ale jak na razie mało zaskakujący scenariusz Jepha Loeba.
Pozycja skierowana raczej do tych osób, które cenią sobie historie napakowane
po brzegi efektownie wyglądającymi pościgami czy też epickimi pojedynkami, a
przy tym okraszone cieszącymi oko ilustracjami. Pod tym względem komiks ten
jest zdecydowanie wart polecenia. Ciekawy cliffhanger zwiastuje spore emocje i
zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po kolejny tom.
Ocena: 4-/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN vol. 1 #608 – 613
oraz DETECTIVE COMICS vol. 1 #27.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz