Na samym początku chciałbym wyjaśnić jedną rzecz. Mój
telefon mnie oszukuje. Wmawia mi, że robi ładne, wyraźne zdjęcia, zaś potem
okazuje się, że przy sztucznym świetle najczęściej jednak wychodzą one
rozmazane. Miejsce, w którym robiłem znajdujące się w tekście fotki, zwiedzałem
na specjalnych warunkach, przez co nie mogłem kolejnego dnia wrócić i poprosić
o powtórkę. Właśnie z tego powodu, część ze znajdujących się w artykule zdjęć
wygląda niestety kiepsko.
Kilkukrotnie na łamach podcastu ”Kadr Ci w oko!” wspominałem
o komiksach, które wypożyczyłem z Biblioteki Śląskiej. Od kiedy mieszkam w
Katowicach i odkryłem to miejsce, przynajmniej raz w miesiącu zgłaszam się tam
po kolejne pozycje, dzięki którym mogę nadrobić swoje lata komiksowych
zaniedbań. Wszak w końcu jest to miejsce, w którym dostępnych do wypożyczenia
jest kilkaset komiksów. Już od dłuższego czasu chciałem zobaczyć to miejsce od
środka, lecz nie sądziłem, że będzie mi to kiedykolwiek dane. Na szczęście
udało mi się nawiązać kontakt z Zuzanną - osobą, która pracuje w Bibliotece
Śląskiej. Przekazała ona moją prośbę Panu Profesorowi Janowi Malickiemu –
dyrektorowi placówki - i udało się! Dzięki temu mogłem pozwiedzać to niezwykłe
miejsce! Co prawda zderzenie oczekiwań z rzeczywistością okazało się dość
brutalne, to jednak w żadnym przypadku nie uważam czasu spędzonego w miejscach
na co dzień niedostępnych dla zwykłych śmiertelników za stracony.
Wyobrażałem sobie bowiem, chociaż kompletnie nie mam pojęcia
dlaczego tak było, że skoro z bibliotecznym systemie OPAC ”komiks” jest osobną
kategorią, to na miejscu zostanie mi pokazane miejsce, jakiś ogromny regał,
gdzie przechowywane są wszystkie posiadane przez Bibliotekę Śląską komiksy. To
jednak nie jest jedyna rzecz, która z jakiegoś powodu przyszła mi do głowy i
okazała się być tylko wytworem wyobraźni, która z rzeczywistością nie ma nic
wspólnego.
Tego w miarę ciepłego, jesiennego piątku umówiłem się z
Zuzanną przy wejściu głównym do budynku Biblioteki Śląskiej. Jako że w swoim
stylu przybyłem na miejsce nieco za wcześnie, miałem okazję przyjrzeć się
odbywającemu się akurat wydarzeniu, jakim były Prezentacje Biblioteczne
poświęcone rocznicy urodzin Kubusia Puchatka. Na miejscu zatem kręciło się
sporo dzieci, a jedną z atrakcji jakie przyuważyłem, była możliwość
obserwowanie ula pszczół od środka. Fajna sprawa, zdecydowanie godna pochwał.
Gdy dołączyła do mnie Zuzanna, nadszedł czas zwiedzania miejsc niedostępnych
dla wszystkich.
Dzieciaki dowiadują się jak powstaje miód.
Na początku udałem się do Działu Gromadzenia i Opracowania.
Tam dowiedziałem się, że byłem w błędzie praktycznie od samego początku,
ponieważ sądziłem, że komiksy jako takie do zbiorów Biblioteki Śląskiej trafiać
zaczęły dopiero niedawno. Tak naprawdę obecne są one w niej już od lat 60-tych
ubiegłego stulecia. Zdecydowana większość komiksowych, jak i całości zbiorów
tej potężnej biblioteki, pochodzi z tak zwanego egzemplarza obowiązkowego. W
przypadku książek i komiksów oznacza to, że każde wydawnictwo działające na
terenie naszego kraju, gdy tylko opublikuje coś w nakładzie przekraczającym 100
egzemplarzy, jest prawnie zobowiązane do wysłania 17 egzemplarzy pod konkretne
adresy. Biblioteka Śląska jest jednym z nich. Lecz nie wszystkie tytuły
trafiają tam w taki sposób. Wszystkie tego typu placówki posiadają także
odpowiednią kwotę pieniędzy, którą mogą przeznaczyć na zakupy. Tu warto
wspomnieć, że źródła tych pieniędzy są dwa, ponieważ zakupy te mogą odbywać się
ze środków własnych, a więc budżetu ustalonego przez Marszałka Województwa, a
także z grantów z Biblioteki Narodowej. Jeśli placówka pokroju naszej
dzisiejszej bohaterki wykaże, iż przeznaczyła odpowiednią kwotę na zakup
pozycji, może otrzymać kolejny zastrzyk gotówki na ten sam cel. Co zostało mi
także nieco później udowodnione, kupowane komiksy wcale nie muszą być w języku
polskim. Natomiast jak jest z darami od czytelników? Te, owszem, pojawiają się.
Niemniej bardzo sporadycznie, a biblioteka… wcale nie ma obowiązku przyjąć
wszystkiego, co do niej przyniesiemy. Jeśli bowiem zaoferujemy oddanie czegoś,
co placówka już posiada w większej ilości kopii, możemy spotkać się z odmową.
Na szczęście w przypadku Biblioteki Śląskiej, dary komiksowe są tak rzadkie, że
przyjmowane są wszystkie.
Teraz ważna informacja dla największych, komiksowych
maniaków. Zarówno w Bibliotece Śląskiej jak i innych tego typu miejscach, nie
ma absolutnie żadnego rozróżnienia pomiędzy książką i komiksem. W tym momencie
runęła także i moja teoria na ten temat, ale to chyba dobrze. O komiksie bardzo
często mówi się jako o ”bękarcie kultury” i przynajmniej w najważniejszych
bibliotekach w naszym kraju zwrot ten nie znajduje uzasadnienia.
Kolejnym moim przystankiem było piętro dziesiąte. I tutaj
małe wtrącenie – większość osób jest podobno mocno zdziwione faktem, że budynek
ten posiada tyle poziomów. Wszystko z dwóch powodów. Po pierwsze, wizualnie
biblioteka faktycznie nie wygląda na tak wysoką. Po drugie zaś, trochę tutaj
oszukano z numeracją. Wchodząc wejściem głównym lądujemy na piętrze… drugim.
Ale wróćmy do wspomnianego dziesiątego. Tam bowiem znajduje się tak zwane
wysokie składowanie. Jest ono w pełni zmechanizowane i podzielone na pięć
stref. Każdą z nich obsługuje układarka automatyczna Mustang i sądzę, że każdy
facet na widok jej działania weźmie głęboki wdech. Mamy tu bowiem do czynienia
w wielkim, mechanicznym ramieniem, które nie tylko przerzuca wielkie pojemniki
z książkami i komiksami, ale także na bieżąco zapamiętuje na przykład zmiany
jego położenia. Miałem przyjemność zobaczenia Feniksa w akcji i był to widok
naprawdę fantastyczny. W tej strefie znajduje się jednak miejsce dla określonej
części zbiorów biblioteki, które szacowane są na około trzy miliony pozycji.
Muszą one spełniać określone wymogi rozmiarowe, by zmieścić się do specjalnej
kieszeni, która następnie ląduje we wspomnianym wcześniej pojemniku. Tak więc
to właśnie w tym miejscu ostatecznie zburzyły się moje wyobrażenia wielkiego regału
z samymi komiksami, ponieważ znaczna część zbiorów historii obrazkowych zapewne
jest wysoko składowana. Dzięki systemowi Telefit-Unicar istnieje możliwość
zrealizowania Waszych zamówień na dane pozycje w ciągu nawet 17 minut od
momentu jego złożenia.
Ciekawostki: aby zostać pracownikiem dziesiątego piętra
Biblioteki Śląskiej potrzebne jest kilka umiejętności, które nie uchodzą za
typowe. Po pierwsze, są to pełne uprawnienia elektryka, zaś po drugie –
wspinaczkowe. Wyobrażacie sobie ogłoszenie o pracę? :D
Natomiast w przypadku pożaru, bardzo ważna jest szybka
ewakuacja personelu. System gaśniczy bowiem nie leje wody, tylko wysysa całe
powietrze z pomieszczeń objętych zagrożeniem. Nie chcielibyście tam być, gdyby
coś takiego miało miejsce.
Powyżej: niepozorna centrala sterowania Mustangiem.
Poniżej: Jedna z komór Mustanga.
Kolejnym przystankiem miały być poziomy, gdzie zbiory
składowane są na tak zwanych ”kółeczkach”, czyli znanych Wam na pewno z
telewizji czy Internetu ogromnych regałach, przesuwanych za pomocą
charakterystycznych pokręteł. Niestety gdzieś pracownik, który miał nas tam
wpuścić, był tego dnia bardzo zajęty, dlatego też plan uległ pewnym
modyfikacjom. Tu także warto wspomnieć, że w Bibliotece Śląskiej pracuje
obecnie 200 osób. Oczywiście nie wszyscy wymagają do pracy nietypowych
uprawnień, lecz dostać posadę w tym miejscu wcale nie jest łatwo. Skoro
chwilowo nie udało się dostać na ”kółeczka”, Zuzanna zabrała mnie na spacer po
miejscach, w których jeszcze nie miałem okazji być. Tak trafiłem na jej własne
stanowisko pracy, gdzie przygotowane były także komiksy. Wybrała ona tytuły,
które akurat były dostępne w bibliotece i zarazem bardzo je lubi. Jak
zobaczycie na poniższych zdjęciach, mamy tu pełen przekrój wszystkiego – tytuły
starsze i nowsze, wydania rodzimych i zagranicznych tytułów, wiele gatunków, a
także nawet jedną publikację po niemiecku. Moim pojawienie się na miejscu
zainteresowała się koleżanka Zuzanny, którą była pani Gosia. Tu z tego miejsca
serdecznie ją pozdrawiam, ponieważ okazała się być bardzo wesołą osobą,
radośnie rzucającą anegdotkami.
To tylko skromna część komiksowych zbiorów Biblioteki Śląskiej.
Wciąż czekając na osobę, która wpuści nas na ”kółeczka”,
odwiedziłem kolejne fragmenty Biblioteki Śląskiej. Nie do wszystkich mogłem
wejść, ale co nie zostało zobaczone, było z kolei dopowiedziane. Tak na
przykład dowiedziałem się o zbiorach filmów czy płyt z muzyką, a także o
zbiorach specjalnych czy wydzielonej sekcji dla dzieł w gwarze śląskiej oraz
nawet, tego się zupełnie nie spodziewałem, posiadanej przez placówkę kolekcji
obrazów. Pokrótce wspomnę o każdym z nich.
Śląska Biblioteka Muzyczna oraz Śląska Biblioteka Filmów to
miejsca, w których istnieje możliwość przyjścia do placówki i obejrzenia lub
też odsłuchania na miejscu interesującej Was pozycji. Przeznaczone są do tego
specjalne sale, które z oczywistych względów trudno jednoznacznie określić
czytelniami, prawda? W Zbiorach Specjalnych znajdują się z kolei przede
wszystkim najcenniejsze elementy zbiorów Biblioteki Śląskiej. Są tam chociażby
tak zwane ”druki dawne”, z których najstarsza jest praca Raineriusa de Pisis,
pochodząca z 1474 roku. W tym fragmencie biblioteki znajdują się także
fotografie, bardzo stare płyty i filmy, zaś by mieć możliwość dotknięcia
większości z tych zbiorów, należy otrzymać specjalną zgodę. Zbiory Śląskie
zawierają oczywiście najważniejsze publikacje o tym rejonie polski, jak i także
publikowane w gwarze. Materiały te są stale uzupełniane zarówno o nowe jak i
archiwalne pozycje, a wśród nich znajdują się także komiksy. Jeśli zaś chodzi o
obrazy, to Biblioteka Śląska posiada ich przeszło sto i chociaż głównie są to
dzieła twórców żyjących na Śląsku, to wśród nich znajdują się także całkiem
cenne egzemplarze. Wśród nich chociażby prace Edwarda Dwurnika z cyklu ”Droga
na wschód”.
Spacer po bibliotece zakończyłem w dwóch czytelniach
dostępnych dla każdego. W jednej z nich wyróżniają się specjalnie
zaprojektowane Gabinety Pracy Indywidualnej, tematycznie poświęcone ważnym dla
Śląska osobom w tym Karolowi Goduli czy Wojciechowi Korfantemu. W tym drugim
znajduje się zachowana część jego prywatnego księgozbioru.
Po zakończeniu tego spaceru wreszcie znalazła się osoba,
która mogła wpuścić nas na wspomniane już kilkukrotnie magazyny ręczne. Te
mieszczą się na kilku piętrach Biblioteki Śląskiej, a żeby pracownicy się nie
pogubili, każdy poziom oznaczono innym kolorem. Zdjęcia, które zrobiłem, powstały
na piętrze żółtym i z tego co udało mi się zobaczyć, każde z nich jest po
prostu potężne. Masa miejsca wypełniona przesuwanymi regałami, zaś w każdym z
nich setki książek, gazet czy magazynów. Ten widok naprawdę robi wrażenie,
którego nie odda sprawiedliwie żadne zdjęcie.
Na tym też zakończyło się moje zwiedzanie Biblioteki
Śląskiej. Nie udało mi się znaleźć tam wielkiego, błyszczącego regału z
komiksami, ponieważ takowy po prostu nie istnieje. I chociaż miałem okazję
zobaczyć tylko mały wycinek posiadanych przez placówkę zbiorów tego medium, na
pewno nie żałuję tej wizyty. Biblioteka Śląska jest magicznym miejscem i
szczerze zazdroszczę pracującym tam osobom. Sporo się dowiedziałem, zobaczyłem
kilka naprawdę interesujących rzeczy i od teraz zdecydowanie inaczej będę
patrzeć na to miejsce.
Na koniec zaś chciałbym podziękować wszystkim osobom, dzięki
którym tekst ten powstał. W szczególności Zuzannie, która załatwiła mi tę
wycieczkę i oprowadziła mnie po placówce. Równie mocno dziękuję Panu Profesorowi
Janowi Malickiemu, który wyraził na to wszystko zgodę. No i wreszcie każdemu
napotkanemu pracownikowi, który podzielił się ze mną swoją wiedzą i
ciekawostkami oraz cierpliwie znosił to, że z wrażenia miałem momentami problem
z poprawnym ułożeniem pytań :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz