Recenzja komiksu SUPERMAN/BATMAN VOL. 4: VENGEANCE, który ukazał się w Polsce nakładem wydawnictwa Egmont jako SUPERMAN/BATMAN TOM 4: ZEMSTA.
ZEMSTA to czwarty i zarazem
ostatni tom serii SUPERMAN/BATMAN, jaki stworzył Jeph Loeb. Tym razem dwójka
pisanych przez niego bohaterów odbywa podróż na alternatywną Ziemię, inicjując w
ten sposób ciąg zdarzeń, w które zamieszana zostaje cała plejada postaci z
różnych zakątków i różnych wersji świata DC. Zapowiada się zatem niezwykle
interesująca batalia i ostra jazda bez trzymanki przez 144 strony. Czy aby na
pewno?
Bardzo rzadko zdarza mi się
źle pisać o komiksach, gdyż za każdym razem próbuję wyciągnąć z konkretnej
historii jakieś pozytywy i odnaleźć grupę docelową, do której komiks ten jest
skierowany, która szczególnie go doceni. Tym razem bardzo szybko okazało się, że
moja skromna osoba zdecydowanie nie jest targetem tego, co zaproponował w
ZEMŚCIE Loeb. Znaleźć plusy całości nie było wcale łatwo, a w dodatku lektura
stosunkowo niedługiego komiksu strasznie mnie wymęczyła i, co najgorsze, nie
czułem się na tyle zaciekawiony, aby poznać osobę/osoby odpowiedzialne za to
całe zamieszanie, jakie dotknęło tytułowych bohaterów. Przyczyna jest bardzo
prosta. Scenarzysta postanowił, delikatnie rzecz ujmując, totalnie zaszaleć i na
sam koniec swojego runu wrzucić do jednego kotła wszystkie możliwe postacie i
pomysły, jakie przyszły mu akurat do głowy, niestety zapominając, że trzeba to
zrobić umiejętnie, w sposób ciekawy i nie tak pogmatwany. Duża ilość nie musi
przecież iść w parze z jakością.
Miało wyjść zabawnie i
interesująco, ale efekt okazał się wręcz niesmaczny. Od samego początku daje
się zauważyć ogromny chaos, jeśli chodzi o prowadzenie tej historii i skakanie z
akcją z jednego miejsca do drugiego, od postaci x do postaci y bez jakiegoś
większego sensu. Wędrówka po alternatywnych światach i dołączanie do głównej
rozgrywki kolejnych wariacji na temat Supermana, Batmana, czy ich towarzyszy
odbywa się tutaj w mało logiczny sposób. Ciężko nawet jednoznacznie
odpowiedzieć, jaką rolę odegrali Bizarro oraz Batzarro, gdyż ich występ miał
według mnie głównie na celu nasycić opowieść sporą dawką absurdalnego humoru.
Momentami rzeczywiście sceny z ich udziałem dostarczają oczekiwaną porcję
rozrywki, ale wypowiadane przez nich na opak kwestie bardzo szybko stają się
nudne, żeby nie powiedzieć denerwujące. Będąca luźną wariacją na temat
marvelowskich Avengers grupa Maximums wypada mało okazale, występ Batmana
Beyond czy Supermana z Ziemi-30 jest przykładem upychania na siłę różnych
postaci na tak małej ilości miejsca, a już końcowe rozwiązanie z Maksimum
Maksimum czy Supermano-Batmanem są tak absurdalne, że przelały czarę goryczy. Ogólnie
widać, że jakiś pomysł Loeb na historię miał, ale jego realizacja jest daleka
od ideału. Przez to wszystko finalizacja przygody tego scenarzysty z serią SUPERMAN/BATMAN (nie licząc specjalnego, emocjonalnego one-shota, jakim jest S/B #26) zaciera w miarę poprawne wrażenie, jakie zostawił po sobie po poprzednich
tomach.
Jednym z nielicznych plusów
jest fakt, iż pomimo pewnych nawiązań do poprzednich tomów, historia ta stanowi
zamkniętą całość i nie jest wymagana znajomość wcześniejszych wydarzeń. Warta
uwagi jest też narracja prowadzona w pewnych momentach jednocześnie przez
Supermana oraz Batmana, dzięki czemu można poznać aktualne myśli obu herosów,
którzy mają zupełnie inny pogląd na większość sytuacji, ale mimo to dobrze się
uzupełniają. Sporo się też dzieje, czyli teoretycznie fani typowych komiksowych "akcyjniaków" z udziałem superbohaterów nie będą narzekać na nudę.
W ramach dodatków dostajemy
siedem stron szkiców oraz (nie pierwszy już raz) jedną stronę z kryptońskim
alfabetem, która jest pomocna dla tych, którzy chcą sobie przetłumaczyć dialog
pomiędzy eSem i gackiem przebywających przez chwilę w niewoli.
W tej stawiającej zdecydowanie
na akcję oraz spektakularne pojedynki historii bardzo dobrze sprawdzają się
ilustracje Eda McGuinnessa, który po przerwie ponownie łączy siły z Loebem.
Artysta ten posiada charakterystyczny kreskówkowy styl, który sprawia, że
całość bardziej przypomina film animowany niż komiks. Ciekawie i miło dla oka
odzwierciedla on dynamizm poszczególnych konfrontacji, a także emocje na
twarzach oraz bardzo wyraźnie podkreśla muskulaturę poszczególnych postaci. Jest
tutaj kilka większych kadrów, które sprawdziłyby się świetnie w formie plakatu.
Może nie jest to mój ulubiony styl rysowania, ale trzeba uczciwie przyznać, że
w tym konkretnym komiksie sprawdza się on idealnie i stanowi jeden z niewielu
powodów, dla których warto po tę pozycję sięgnąć.
Ostatnio miałem okazję
przeczytać i zrecenzować na przestrzeni krótkiego odstępu czasu dwa kompletnie
różne komiksy autorstwa Jepha Loeba. O ile w DŁUGIM HALLOWEEN scenarzysta ten
wspiął się na szczyt swoich pisarskich umiejętności, o tyle w opisywanej tutaj
ZEMŚCIE pokazuje się z tej drugiej, zdecydowanie mniej godnej polecenia
stronie. Jest to pozycja skierowana do mniej wymagającego czytelnika, który
zachwyca się przede wszystkim efektownymi pojedynkami superbohaterów z
superzłoczyńcami, delektuje się przede wszystkim warstwą graficzną i który
potrafi przymknąć oko na niedoskonałości scenariusza, jakich w tym miejscu nie
brakuje. Jeśli podobały Wam się poprzednie trzy zbiory w ramach tej serii, czy
też znacie i cenicie sobie komiks SUPERMAN: EMPEROR JOKER, to pewnie i tak moja
opinia nie zniechęci Was do zaopatrzenia się w SUPERMAN/BATMAN: ZEMSTA. Dla
mnie przygoda z tym komiksem była głównie stratą czasu. Lektura na jeden raz i
do szybkiego zapomnienia.
Ocena: 2/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN/BATMAN #20 - 25.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Omawiany komiks jak najbardziej dostępny jest w ofercie sklepu ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz