Właśnie dziś Dave McKean świętuje pięćdziesiąte trzecie urodziny. Cztery lata temu na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, słynny ilustrator (autor m.in. rysunków do AZYLU ARKHAM) udzielił redakcji DC Multiverse wywiadu. Zapraszamy do lektury.
DC Multiverse: PICTURES THAT TICK i kilka innych Twoich komiksów było wydane przez Dark Horse Comics, a nie przez Vertigo, z którym współpracowałeś przez tyle lat. Dlaczego?
Dave McKean: Dark Horse był po
prostu wobec nich bardzo entuzjastycznie nastawiony, uwielbiał je i chciał wydać,
podczas gdy DC w ogóle nie złożyło oferty, ani nie wykazało entuzjazmu.
DCM: Czy masz w planach zilustrowanie kolejnego komiksu?
DM: Tak, pracuję nad kolejnym
zbiorem krótkich historii, kolejny tom w stylu PICTURES THAT TICK o tytule
EXHIBITIONS. Robię także kolejną powieść graficzną zatytułowaną CALIGARDO,
która jest komiksową wersją jednego z moich ulubionych filmów, klasyka
niemieckiego ekspresjonizmu - GABINETU DOKTORA CALIGARI. Zajmie mi to trochę
czasu, to projekt na kilka lat.
DCM: Od pewnego czasu przestałeś robić komiksy, czemu?
DM: Nie czuję, że kiedykolwiek
tak zrobiłem. Zawsze robiłem komiksy... Zrobiłem MR PUNCH i SYGNAŁ DO SZUMU z
Neilem Gaimanem, a potem próbowałem szukać innych "rodzajów" komiksu
- ilustrowałem książki, robiłem reklamy, projektowałem okładki płyt. Starałem się
znaleźć inne miejsce dla komiksu. No i oczywiście przez lata narysowałem wiele
krótkich form. Część trafiła do PICTURES THAT TICK, reszta znajdzie się w EXHIBITIONS.
Także w jedyny sposób w jaki "porzuciłem" komiks to poprzez
zrezygnowanie z ilustrowania regularnych serii dla DC i kolejnych komiksów dla
DC. Ale zawsze tworzyłem komiksy.
DCM: Ale dlaczego przestałeś pracować nad regularnymi seriami?
DM: Cóż, DC nie było
zainteresowane moją osobą, a wyłącznie mną tworzącym ich postacie, którymi z
kolei ja nie byłem zainteresowany. Naprawdę chciałem robić mainstreamowe
historie, przedstawiłem im nawet kilka pomysłów, ale raczej im się nie
spodobały, więc poszedłem gdzie indziej i zacząłem pracować z innymi
wydawnictwami. Różnica polega na tym, że tamci są faktycznie zainteresowani
tym, co robię. Skończyłem jeden projekt, a oni zapytali mnie, jaką rzecz
chciałbym zrobić następną. DC za to skupia się wyłącznie na swoich postaciach i
pracy przy nich. To duża różnica, dlatego już z nimi nie współpracuje. DC nie
jest wydawnictwem w znaczeniu tego słowa. Są raczej firmą, trzymająca prawa do
postaci. To ich praca i dają tę pracę innym. Jeśli taki ktoś nie chce się
dostosować, to nie ma to znaczenia, idą do kolejnego twórcy. Prawdziwy wydawca
pragnie zbudować dla ciebie drogę kariery. Jest zainteresowany tobą i tym, co
chcesz zrobić i powiedzieć. To dla mnie wspaniała różnica i wolę takie traktowanie.
DCM: Jesteś zaangażowany w pracę nad okładkami do prequela SANDMANA?
DM: Wolałbym unikać odpowiedzi na
to pytanie, ponieważ nie ma ono ze mną nic wspólnego. Jeśli DC mi to
zaproponuje, to przemyślę to. Podejrzewam jednak, że nie spytają. Wolę nie
mówić więcej.
DCM: W swej książce SUPERGODS Grant Morrison pisze, że nie byłeś zbyt
zadowolony ze swojej pracy nad AZYLEM ARKHAM...
DM: To trochę bardziej
skomplikowane. Uwielbiałem robić ten komiks, naprawdę świetnie mi się przy nim
pracowało. Jest w nim wiele rzeczy, z
których jestem zadowolony i dumny. Jestem wdzięczny, że mogliśmy zrobić
coś, co poruszyło nie tylko samą postacią, ale i całym medium. Uwielbiam
pracować z Grantem. Uważam, że jest fantastycznym scenarzystą i chętnie
zrobiłbym z nim coś jeszcze. Powód, dla którego czuję się nieswojo wobec tego
komiksu jest taki, że to historia z Batmanem. Chciałbym byśmy mogli całą
wyobraźnię i energię, wszystkie pomysły włożyć w zupełnie nowy projekt -
thriller lub horror – a nie w kolejną historię z Batmanem. Także właśnie z tym
wiąże się moje rozczarowanie. Batman jest taką małą rzeczą, to bardzo słaby
fundament pod te wszystkie użyte pomysły i wspaniały talent Granta. Właśnie
dlatego był to ostatni komiks superbohaterski, jaki zrobiłem.
DCM: Czytasz obecnie regularnie jakieś komiksy?
DM: Nie, od dłuższego czasu nie
czytam żadnej serii regularnej. Ale sięgam po komiksy, uważam, że medium
przeżywa teraz swój złoty wiek. Wydawcy publikują wiele świetnych powieści
graficznych.
DCM: Jak wspominasz okres, gdy razem z Morrisonem jeździliście po USA
promować AZYL ARKHAM? Pisał w SUPERGODS,
że to były szalone czasy. Byliście wielkim eksperymentem.
DM: Takie coś miało miejsce po
raz pierwszy . To było jednocześnie i dobre i złe. Wszystko było trochę
chaotyczne. Pamiętam, że Grant był wtedy uzależniony do czekolady. Nosił ze
sobą wielkie torby czekolady, bo amerykańskie mają małą zawartość kakao. To
było dziwne. Ale to był dobry okres, lubiłem spędzać czas z Grantem, to świetny
towarzysz. Przemierzaliśmy Amerykę, w wielu miejscach byłem po raz pierwszy i
mogłem spotkać artystów i ludzi, których zawsze chciałem poznać. Było to jednak
trochę niezorganizowane. Niektóre sklepy były wspaniałe, w innych organizacja
była fatalna. Zdarzało się, że nic nie jedliśmy przez cały dzień i że
umieszczali nas w obskurnych hotelach. Ale w większości było wspaniale i
zabawnie. To były dobre czasy…
DCM: Czemu uważasz, że właśnie teraz jest złota era komiksu?
DM: Uważam tak, bo... komiksy
miały wspaniały start na samym początku - ich geneza… Wciąż uwielbiam niektóre
z wczesnych komiksów. Potem, w trakcie wojny miały do spełnienia swoją rolę -
Ameryka jako ci dobrzy kontra zło. Potem wydaje mi się, że komiksom trudno było
znaleźć sobie miejsce. Utknęły. Wszystkie sprawiały wrażenie takich samych,
opowiadanych po raz kolejny. Potrzebny był wielki wstrząs, jakim myślę był
komiks europejski w latach 60. i 70. oraz amerykański underground. Następnie przyszło
krytyczne spojrzenie w latach 80., młodzi scenarzyści i rysownicy, którzy
przynieśli ze sobą świeży wpływ. Pisarze zainspirowani świetnymi książkami i
filmami oraz artyści, którzy patrzyli na coś więcej niż tylko na inne komiksy.
To była mała bomba. Fala uderzeniowa jest widoczna teraz, gdy przychodzi nowa
generacja, która kocha komiksowe medium, bo jest to tak niezwykle potężne
medium do wyrażania ekspresji. Jednocześnie, nie czytali oni nigdy komiksów z
Batmanem, Supermanem, serii z Marvela, DC. Ci scenarzyści i rysownicy są po
prostu zainteresowani potęgą tego medium. Efektem tego są wychodzące teraz
komiksy. Oczywiście Internet też ma duży wpływ, wystarczy zobaczyć ilość
sieciowych komiksów. Komiksy znajdują miejsce poza komiksowymi wydawcami,
dystrybutorami i sklepami. Nie ma w nich nic złego, ale miło widzieć, że komiks
wychodzi na świat.
DCM: Jaka była najdziwniejsza rzecz, jakiej użyłeś komponując okładkę?
DM: Najdziwniejsza?
DCM: Tak, w DUSTCOVERS Gaiman opowiada na temat ryby na okładce
SANDMANA (#67).
DM: Neil, goniony wtedy deadline’ami,
był tak bardzo spóźniony, że nie potrafił mi powiedzieć, co będzie w następnym
numerze. Zrobiłem do tego czasu wiele okładek i pasowały one do sennych,
niepokojących kolekcji fotografii i obrazów. Nie musiałem więc tak naprawdę
wiedzieć dokładnie, co będzie w danym numerze. Wtedy jednak nie wiedziałem
kompletnie nic. Miałem rybę, kawałek narysowanej tęczy, stojak do nut... w
przedziwny sposób wszystkie te przedmioty miały bezpośredni odpowiednik w
historii, chociaż Neil nie widział okładki, a ja scenariusza. To było
zaskakujące. A najdziwniejsza rzecz jakiej użyłem? Byłem na spotkaniu autorskim
w Londynie. Fani dają często mi prezenty - książki, kartki, miłe upominki. Ktoś
dał mi wtedy serce. Zwierzęce serce zatopione w żelowej bryle - bardzo miły
prezent. Więc wziąłem je do domu i później wykorzystałem w pracy. To było więc
najdziwniejsze.
DCM: Zilustrowałeś także książkę Richarda Dawkinsa MAGIA
RZECZYWISTOŚCI. Jak ci się z nim współpracowało i czy myślisz w podobny sposób
na temat religii?
DM: Znakomicie mi się z nim pracowało.
Żyje w świecie, który ja ledwie dotykam, To prawdziwy naukowiec, profesor.
Powiedział mi, ze sztuka w ogóle go nie interesuje. Nie ma wyczucia stylu i nie
potrafi przez to powiedzieć czy coś jest dobre czy złe. To nie jego świat, nie
myśli o tym. Ale lubi muzykę. Było mi niezwykle miło go poznać, bardzo sobie
cenię nasz wspólnie spędzony czas. Jestem wielkim fanem jego twórczości.
Czytałem z nim kilka wywiadów, w jednym z nich powiedział, że chciałby zrobić
książkę dla dzieci. Ta się nie ukazywała, więc zadzwoniłem do mojego agenta, by
zadzwonił do jego agenta i zapytał czy Dawkins byłby zainteresowany współpracą.
Tak zrodziła się nasza współpraca. Myślę, że jej efekt jest dobry. Oczywiście
jako ateista zgadzam się z wieloma rzeczami, które pisze Richard. Jestem inny,
ale on jest naukowcem i postrzega to wszystko naukowo. Nauka mnie fascynuje,
uwielbiam ją. Jest ona dla mnie surowym materiałem, który miksuję ze swoją
wyobraźnią.
DCM: Wiele Twoich prac jest o tworzeniu sztuki, akcie tworzenia. Jaka
według ciebie jest rola sztuki w życiu każdego człowieka?
DM: Jeśli jedzenie jest energią
dla ciała, to sztuka jest dla umysłu. Jest tym, po co żyjemy, a nie nad czym
pracujemy. Sztuka angażuje mózg, dlatego jest tak potrzebna. Frustruje mnie
bardzo, że system edukacyjny funkcjonuje tak, że liczenie i czytanie jest kluczowe
we wszystkim, a na dole listy, dopiero, za przedmiotami humanistycznymi i
ścisłymi jest sztuka. Uważam, że to błąd i że sztuka jest równie ważna i
powinna być obok matematyki, czytania, pisania itd. Tymczasem ci, którzy nas
edukują zdają się być dalecy od używania
naszej wyobraźni. Picasso powiedział kiedyś, że wszyscy rodzimy się artystami,
a od bycia nimi oddala nas później edukacja.
Musimy odkryć na nowo jak nimi być, gdy jesteśmy starsi. To okropne,
edukacja powinna wspierać artystów. Każdego.
DCM: Jesteś także muzykiem jazzowym, powiedz nam coś na ten temat.
DM: Nie jestem pod żadnym
względem profesjonalistą, ale gram codziennie na pianinie i trochę na perkusji.
Grywam z całkiem niezłymi muzykami i trochę razem nagrywamy. To moja terapia,
naprawdę. Rysuję cały czas, a potem gram czasami na pianinie.
DCM: Pracujesz obecnie nad nowym filmem. Czy będzie on tak samo
wizualny jak LUSTRZANA MASKA?
DM: Cóż, po LUSTRZANEJ MASCE
wyreżyserowałem jeszcze jeden film - LUNA, który został wstrzymany, bo
pieniądze zniknęły. Dopiero teraz mamy fundusz by go dokończyć. Także mój drugi
film właściwie będzie trzecim. Pomiędzy postanowiłem zrobić bardzo dziwny film THE GOSPEL OF US,
który jest inny niż cokolwiek. W LUNIE z kolei jest tylko odrobina animacji,
mimo że są tam senne sekwencje. I jest to film dla dorosłych.
Wywiad przeprowadzili: Bartosz Józefiak i Damian "Damex"
Maksymowicz; tłumaczenie: Damex.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz