czwartek, 1 grudnia 2016

BATMAN DCU: MROCZNY RYCERZ - POWRÓT, CZĘŚĆ 1 & 2

Dzieło Franka Millera POWRÓT MROCZNEGO RYCERZA jest uznawany za jeden z najlepszych komiksów o Batmanie. W tym tekście omówię obie części filmu animowanego na podstawie tego właśnie dzieła. Pewnie już wiecie, jakie animacje mam na myśli? Została ona podzielona na dwie części i uważam to za dobry ruch. Zaraz zresztą opowiem dlaczego. Za obie części POWROTU MROCZNEGO RYCERZA odpowiada Jay Olivia jako reżyser, a scenariusz jest dziełem Boba Goodmana.

Fabuła wiernie bazuje na komiksowym oryginale, a jego bogactwo wątków sprawiło, że film podzielono na dwie części. Dobrym ruchem jest sposób prowadzenia fabuły, która nie pędzi na złamanie karku. Powoli przedstawia nam sytuację oraz pozwala na przemyślenie jej i zagłębienie się w nią. Jednak przyznam, że nie do końca tego spodziewałem się po tym filmie. Chciałbym, żeby twórcy pokazali nam coś nowego, a nie po prostu odtworzyli komiksowe kadry. Jeśli przeczytałeś już komiks, to nic w filmie cię nie zaskoczy. Pojawiły się jakieś drobne zmiany, jednak jest to jedynie malutki ukłon w stronę osób, które już wcześniej miały jakąś styczność z tą historią.

Uważam, że film jest w pewnym stopniu skierowany do osób, które polubiły trylogię Nolana i mniej więcej tego samego oczekują po POWROCIE MROCZNEGO RYCERZA. Sam reżyser animacji wyraźnie był nią zainspirowany i przeniósł wiele rozwiązań znanego kolegi do scen z filmu. Opowieść pokazuje “nam emerytowanego z superbohaterstwa” Bruce’a Wayne’a, który korzysta z życia. Nie musi się już martwić o Gotham, wychodzi z założenia, że miasto jest w stanie samo się o siebie zatroszczyć. Jednak, po wydarzeniach związanych z nową grupą o nazwie Mutanci, dochodzi do wniosku, że jego metropolia wciąż go potrzebuje i przywdziewa znów strój Batmana. Widzimy tutaj, jak podstarzały człowiek, pomimo wieku i własnych słabości, walczy o interesy pokrzywdzonych. Niektórzy twierdzą, że Batman sam stwarza sobie wrogów i to przez niego istnieje działalność przestępcza, druga strona twierdzi, że jest on symbolem nadziei i sprawiedliwości.

Uważam, że największym plusem jest wygląd animacji. Komiks, przede wszystkim pod kątem graficznym, strasznie się zestarzał i to może odpychać część zainteresowanych. W tej animacji taka sytuacja nie występuje. Sceny walki są efektowne, ale zarazem widać, że nieco starszy już Bruce ma pewne problemy. Przyczepić się można do chwiejności kreski w drugiej części. W pierwszej części nie było to zbyt widoczne. Jednak nie przeszkadza to cieszyć się z kadrów żywcem przeniesionych z komiksu na ekrany. Muzyka, która skomponowana jest przez Christophera Drake'a, bardzo pasuje do klimatu filmu. Ścieżka dźwiękowa to głównie fajne, orkiestrowe brzmienia z mocnymi akcentami futurystycznego noir i bardzo wyraźnymi dźwiękami syntezatorów.

Głosy aktorów wypadają średnio na tle reszty. Zwłaszcza głos Petera Wellera jako Bruce’a Wayne’a. Aktor niestety nie najlepiej przekazuje emocje bohatera. Strasznie mocno to słychać, niezależnie od tego, czy na ekranie jest Bruce Wayne, czy też Batman. Niewątpliwie całe show kradnie Joker, któremu głos podkłada Michael Emerson. Gdy go słyszałem, momentami miałem ciarki na ciele. W pierwszej części może tego nie słychać aż tak wyraźnie, jednak już w drugiej aktor ten wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i według mnie można porównać go nawet do samego Marka Hamilla.

Podsumowując, film jest warty obejrzenia jedynie wtedy, kiedy nie czytaliście komiksu. Ewentualnie w momencie, gdy obejrzeliście trylogię Nolana i chcecie obejrzeć coś klimatycznie dość podobnego. Dla innych może to już być jedynie powtórka z rozrywki.

Co o tym filmie sądzicie? Dajcie znać w komentarzach.

Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz