Film
LEGO: BATMAN jeszcze do niedawna był wyświetlany w kinach na terenie całej
polski i pod kątem frekwencyjnym okazał się być sporym sukcesem. Nic zatem
dziwnego, że wydawcy chcą z tego skorzystać i zarzucają rynek rzeczami
powiązanymi z tą produkcją. Oprócz, oczywiście, zestawów klocków LEGO, na
rozmaite gadżety mogliście natrafić chociażby w sieci Mc Donalds czy w
księgarniach i salonach prasowych, gdzie znaleźć można było nie tylko
książeczki z klockową wersją Mrocznego Rycerza, ale także opublikowany przez
Media Service Zawada magazyn, którego pierwsza odsłona jest bohaterką tego
tekstu.
Tytułów
skierowanych dla najmłodszych czytelników w kioskach znaleźć można naprawdę
sporo. Zdecydowana większość z nich zawiera jakiś dodatkowy prezent i nierzadko
można odnieść wrażenie, że cena okładkowa to tak naprawdę koszt bonusu, zaś sam
magazyn powstawał szybko i na kolanie jako kolorowy dodatek, który pewnie i tak
nikogo nie zainteresuje. Sięgając po pierwszy numer magazynu LEGO: THE BATMAN
MOVIE trochę obawiałem się, że będzie podobnie. Dodana jako prezent, oryginalna
minifigurka Mrocznego Rycerza z dwoma batarangami to coś, co sprzedawane osobno
zapewne kosztowałoby coś około 15 złotych, a tymczasem tutaj otrzymujemy
jeszcze liczący 44 strony magazyn. Tymczasem okazało się, że jest on bardzo
przyjemnie przygotowanym materiałem, chociaż oczywiście nie jest wolny od
pewnych niedoskonałości.
Bardzo
pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, iż ponad połowę pierwszego numeru
LEGO: THE BATMAN MOVIE zajmują dwie komiksowe historie. Tutaj od razu mała
uwaga do wydawcy: przy drugiej nie podano nazwisk twórców. Przypuszczam co
prawda, iż to ci sami ludzie, którzy stworzyli pierwszą z nich, ale i tak
należy podawać je przy każdej historii. Same komiksy zaś bardzo dobrze
przeniosły na karty magazynu klimat filmu animowanemu i jeśli tylko Waszym
pociechom podobały się kinowe przygody Batmana, także i dwa zawarte w
premierowym numerze LEGO: THE BATMAN MOVIE komiksy powinny się spodobać. Mnie
osobiście znacznie bardziej spodobała się druga z opowieści, w której Joker
robi zamach na selfie (ja na miejscu Batmana bym go nie powstrzymywał :D ), a
pokonać go może jedynie bardzo tłusty beatbox. Jak więc widać, jest to coś, co
znakomicie wpisuje się w wizerunek Mrocznego Rycerza z filmu animowanego.
Jednakże
to nie wszystko co oferuje magazyn. Oprócz wspomnianej minifigurki, jest tu
jeszcze kilka fajnych dodatków. Są to papierowa maska Batmana do wycięcia,
zaskakująco sympatyczna minigra planszowa, a także dwa plakaty. Oczywiście
musicie mieć świadomość tego, iż pierwsza ze wspomnianych rzeczy jest raczej
krótkiej żywotności i jest to typowa wada tego typu gadżetów.
Miłym
zaskoczeniem była dla mnie gra planszowa, która znajduje się na dwóch stronach
magazynu LEGO: THE BATMAN MOVIE. Co prawda jej małym minusem jest to, że nie
znajduje się na środkowych stronach, tak jak plakaty. Zaletą jest jednak to, iż
zasady są minimalnie ciekawsze niż ”kto pierwszy ten lepszy”. Wygrywa osoba,
która dotrze do mety mniejszą ilością ruchów i podczas testu na potrzeby tego
tekstu zdarzyło się, że dotarłem do mety pierwszy, lecz i tak przegrałem o
jeden ruch. Jest to fajne urozmaicenie tej dość prostej i krótkiej gry.
Nie da
się oczywiście nie zauważyć małej i dość oczywistej wady magazynu LEGO: THE
BATMAN MOVIE. Mianowicie pomimo kilku bardzo fajnych rozwiązań, równie mocny
nacisk postawiono na zachęcanie dzieciaków do ”wymuszania” na swoich rodzicach
kupna konkretnych zestawów klocków LEGO. Oprócz dwustronicowego przybliżenia
czytelnikom bodaj największego z dostępnych produktów, czyli jaskini Batmana,
pojawiają się też reklamy zestawów oraz zachęty do konkursów SMS-owych. Ogólnie
wszelkiej maści reklamy zajmują dość sporo miejsca w magazynie, a to nigdy nie
spotykało się z moją aprobatą.
Natomiast
jak widzicie, dołączona do magazynu minifigurka LEGO jest naprawdę bardzo
fajna.
Pierwszy
numer magazynu LEGO: THE BATMAN MOVIE okazał się być bardzo pozytywnym
zaskoczeniem i zdecydowanie polecam zapoznanie się z tą pozycją. Nie tylko
Wasze pociechy zyskają przyjemną minifigurkę, ale także czasopismo, któremu
można spokojnie poświęcić nieco uwagi i spędzić trochę czasu całkiem nieźle się
bawiąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz