Gdy na zeszłorocznym MFKiG okazało
się, że Egmont nie porzuca serii o CATWOMAN po pierwszym tomie i decyduje się
wydać jego kontynuację, niezmiernie się ucieszyłem. Komiks autorstwa Darwyna
Cooke’a i Eda Brubakera stanowił bowiem bardzo przyjemną, a przy tym niegłupią
lekturę. Liczyłem na to, że Nie ma lekko utrzyma
poziom poprzednika. Koniec końców nie mogę powiedzieć, żebym się zawiódł.
Główną osią fabuły recenzowanego
tomu są trzy historie o objętości kilku zeszytów. Pierwsza z nich nosi tytuł Nieugięta, druga Nie ma lekko, a ostatnia Dzika
jazda. Oprócz tego w wydaniu zbiorczym znalazły się także krótsze, nie
wybiegające ponad jeden numer, opowiadania. Album otwierają zilustrowane przez Brada
Radera Przejażdżka oraz Ostatni raport, do którego scenariusz
napisał Steven Grant. Autorem wszystkich pozostałych historii jest już
oczywiście Brubaker. Tom wieńczą Wiele
żyć Seliny Kyle, Slam Bradley: Sprawa
McSweeneya, Czemu Holly jednak żyje? oraz
Odpowiednie planowanie, zebrane w
zeszycie zatytułowanym Geneza i tajne
akta.
Wymieniam je jedynie po to, żeby
dopełnić formalności. O żadnej z nich nie planuję się rozpisywać, gdyż nie
wpływają one w jakikolwiek sposób na odbiór całości i pełnią tutaj raczej
funkcję dodatku, aniżeli integralnej części fabuły. Co najwyżej dopowiadają jej
mniej istotne aspekty. W recenzji skupię się zatem na wspomnianych w poprzednim
akapicie trzech głównych historiach, będących bezpośrednią kontynuacją wydanego
w zeszłym roku Na tropie Catwoman.
Za ukradzione pieniądze Selina
decyduje się ufundować mieszkańcom East Endu ośrodek kultury. Wierzy, że takie
miejsce stanowiłoby jasny punkt na mapie cieszącej się złą sławą dzielnicy i
uchroniłoby tutejsze dzieciaki od wpadnięcia w złe towarzystwo. Główna
bohaterka sama w końcu wychowywała się w tej okolicy i doskonale pamięta jak
mocno ta potrafiła dać jej w kość. Teraz chce wykorzystać nielegalnie zdobyte
środki, żeby inni nie musieli dzielić z nią takiego losu.
Wszystko układa się iście
obiecująco – w sprawę angażuje się nawet sam Bruce Wayne. Poza tym Selina ma
oparcie w zakochanym w niej detektywie Slamie Bradleyu, najlepszej
przyjaciółce, Holly, oraz doktor Leslie Thompkins. Co więcej, po latach
nawiązuje kontakt z dawną znajomą, Sylvie Sinclair, a także siostrą, Maggie
Kyle. Wygląda na to, że do Kobiety Kot wreszcie uśmiechnęło się szczęście.
Każdy kto czytał jednak Na tropie Catwoman dobrze wie, że
prawdziwe problemy dopiero przed Seliną. Protagonistka nie zdaje sobie sprawy,
że całkiem niedawno podpadła Romanowi Sionisowi, lepiej znanemu jako Black
Mask. Złoczyńca pragnie teraz odpłacić się jej z nawiązką.
Właśnie o tym, w dużym skrócie,
opowiada Nieugięta. Konsekwencje
przedstawionej tam fabuły najbardziej widoczne są w Nie ma lekko – krótszej, ale za to naprawdę znakomicie
skonstruowanej historii. O ile poprzednia była rasowym kryminałem, miejscami
ocierającym się nawet o krwawy thriller, o tyle ta jest już wyśmienitym
przykładem jak do komiksu ze świata DC zgrabnie wpleść wątki obyczajowe. Niewątpliwie
świadczy to o warsztacie Brubakera, skoro potrafił sprawić, że większe emocje
wzbudziły we mnie proste dialogi między straumatyzowanymi bohaterami niż
efektowne sekwencje skoków lub pościgów.
Starcie z Czarną Maską pozostawiło
po sobie wyraźny ślad w psychice każdej z postaci. Kogoś dręczą wyrzuty
sumienia, ktoś nie radzi sobie z decyzją, jaką musiał podjąć w ekstremalnej
sytuacji, a komuś jeszcze innemu te same wydarzenia uświadomiły, co jest dla
niego naprawdę ważne. Scenarzysta traktuje wszystkie te mniejsze i większe
dramaty z należytą powagą i pisze o nich w niezwykle dojrzały sposób. Istniało
ryzyko, że któryś z bohaterów wypadnie tutaj infantylnie lub żałośnie, ale
Brubaker to po prostu zbyt zdolny autor, żeby pozwolić sobie na jakąkolwiek
fałszywą nutę.
Dzika jazda jest już z kolei komiksem drogi, w którym Selina razem
z Holly, niczym Thelma i Louise ze słynnego filmu, podróżują przez Stany
Zjednoczone. Napotykają w tym czasie nie tylko na kilka rozpoznawalnych postaci
z uniwersum DC, ale także na… sporo problemów. Na tle poprzednich historii, ta
prezentuje się zdecydowanie najlżej i najpogodniej.
Narysował ją, podobnie jak Nieugiętą, Cameron Stewart. Jego ilustracje mają w sobie mnóstwo uroku i
pomimo swojej „kreskówkowości” nieźle sprawdzają się również w mroczniejszych
scenach. Artysta bez wątpienia godnie zastąpił w tej roli Darwyna Cooke’a. Dzięki
temu, że kreska Stewarta przypomina pod paroma względami tę, z której zasłynął zmarły
niedawno twórca NEW FRONTIER, CATWOMAN, pomimo zmiany głównego rysownika, pozostała
stylistycznie spójna.
Nie ma lekko zilustrował natomiast Javier Pulido, którego grafiki
są bardzo uproszczone, a przy tym dalekie od tego, co zwykle widuje się w
komiksach superbohaterskich. Niekoniecznie jest to jednak wadą – jego rysunki pasują
do przedstawionej w trzech zeszytach fabuły i umiejętnie odróżniają ją tonem od
reszty zbioru.
Najnowszy album o przygodach Catwoman
ewidentnie spełnia oczekiwania, jakie można było mieć po lekturze Na tropie… Trzeci, a zarazem ostatni tom
autorstwa Eda Brubakera, do Polski trafi zapewne dopiero w przyszłym roku, ale
wierzę, że warto będzie na niego czekać. Scenarzysta nie dał mi bowiem w Nie ma lekko żadnych powodów do obaw o
jakość kontynuacji. 5/6
Dziękujemy
wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komiks do nabycia w
sklepie ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz