Jestem specjalistą
w dziedzinie niepopularnych opinii. Oto kolejna z nich: tak naprawdę to chyba nigdy
do końca nie rozumiałem fenomenu Marka Waida. Od całej masy jego znanych
komiksów odbijałem się jak od ściany. Przykładowo, THE FLASH jego autorstwa
przez dłuższy czas mnie męczył i chociaż w końcu zrobił się z tego fajny komiks,
to jednak wciąż pamiętam jak mocno momentami mnie nudził. Podobnie było w
przypadku PRZYJDŹ KRÓLESTWO, który zdecydowanie lepiej mi się oglądało niż
czytało. Jego ”Daredevil” dla Marvela był ok, lecz moim zdaniem run Waida nie
dorastał do pięt temu, co wyczyniali wcześniej Bendis czy Brubaker. Komiksem tego
scenarzysty, który do dziś wspominam najcieplej, to autorski ”Irredeemable”
wydawany przez Boom! Studios. Drugim zaś jest jakiś czas temu zrestartowany ”Archie”.
Dlatego też do AMERYKAŃSKIEJ LIGI SPRAWIEDLIWOŚCI JLA: ROK PIERWSZY
podchodziłem trochę jak pies do jeża.
Komiks skupia się na odświeżeniu genezy powstania pierwszego składu JLA. Tutaj warto wspomnieć, że pomimo mocnego podobieństwa nazw, nie jest to ta sama grupa co Justice League, więc nie chodzi tu o znaną Wam chociażby z jednego z wcześniejszych tomów WKKDC i przerobioną na czasy bardziej współczesne historię pojedynku ze Starro. Historia przedstawia nam chwile, gdy Flash, Aquaman, Green Lantern, Black Canary oraz Martian Manhunter (pozwolę sobie nie stosować rodzimego odpowiednika jego pseudonimu) łączą siły i ścierają się wspólnie z wrogiem zagrażającym ludzkości. Współpraca idzie im na tyle sprawnie, że postanawiają ją kontynuować. Jednocześnie zwracają na siebie uwagę tajemniczej organizacji zwanej Locus, z którą absolutnie nie mam niczego wspólnego :)
Poprzednią
odsłoną WKKDC jaką recenzowałem była WIEŻA BABEL o której wspomniałem, że na
tyle, na ile jestem w stanie stwierdzić, tłumaczenie jest ok. Nieco później w
Internecie wybuchła afera, ponieważ jeden z czytelników punktował przeinaczenia
tłumacza Tomasza Kłoszewskiego. Osobiście uważam, że była to raczej burza w
szklance wody, ponieważ oprócz jednego ewidentnego błędu, który i tak nie miał
żadnego wpływu na zrozumienie komiksu, fantazja pana Tomasza zupełnie mnie nie
ruszała. Tym razem jednak muszę opierdzielić ekipę odpowiedzialną za
przygotowanie komiksu. Ten tom WKKDC ponownie ma żenujące literówki, na czele
ze nazwaniem Aquamana ”Aquqmanem”. I gdyby to był odosobniony przypadek, nie
miałbym żadnego problemu. Ale to się zdarza regularnie co dwa tygodnie i jest
nie tylko męczące, ale także wystawia jak najgorszą ocenę korekcie. Co więcej,
radziłbym zarówno tłumaczowi jak i osobom go poprawiającym czytanie na głos
niektórych kwestii. Być może wtedy by zauważono, że część tekstów
najzwyczajniej w świecie brzmią bardzo źle. Takie kwiatki jak ”Sir, straciliśmy
ptaka” czy dziwaczne archaizmy pokroju ”O matulu, jacy paskudni” autentycznie
psują jakąkolwiek radość z lektury. Nie sądzę, że bohaterowie powinni iść w bój
z okrzykiem ”YOLO”, lecz jestem przekonany, że jest całkowicie możliwe
sprawienie, by mówili oni jak ludzie poniżej sześćdziesiątego roku życia.
Gdy już
człowiek przebrnie przez te niedogodności, wcale nie jest dużo lepiej. AMERYKAŃSKA
LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI JLA: ROK PIERWSZY nie rzuca na kolana złożonością fabuły,
a ona sama nie wydaje się być na tyle intrygująca, by przykuwała czytelnika do
komiksu na dłużej. No, przynajmniej tak było w moim przypadku. Starć grup
superbohaterów z kolejną, tajemniczą i nikczemną organizacją było już wiele i
niestety obu scenarzystom nie udało się do tego oklepanego dość mocno motywu
dorzucić czegoś, co nadałoby nowej jakości. Waidowi na pewno należy się plus za
widoczne gołym okiem nawiązania do klasycznej historii powstania JLA i całkiem
niezłe uwspółcześnienie niektórych wątków, przy jednoczesnym zachowaniu różnych
absurdów typowych dla większości historii z lat sześćdziesiątych. Czasem jednak
ten swoisty hołd szedł trochę zbyt daleko, co ujawniało się zwłaszcza podczas
scen walk, gdy poszczególni bohaterowie mówili co robią, zupełnie jakbyśmy sami
tego nie widzieli. Niezbyt udało się utrzymanie solidnego tempa przedstawianej
historii. Niestety, z tego powodu komiks tu i ówdzie zwyczajnie nudzi. Nie przekonała
mnie także większość zachowań poszczególnych bohaterów i ludzi wokół nich,
które bardzo często raziły sztucznością (reakcja na żart Marsjanina) lub też
właściwie nic nie wnosiły do fabuły (trzy czwarte scen z Aquamanem, gdy czuje
się on odosobniony). Paradoksalnie, w moich oczach największą zaletą AMERYKAŃSKIEJ
LIGI SPRAWIEDLIWOŚCI JLA: ROK PIERWSZY jest subtelne ukazywanie miejscami
seksistowskich zachowań facetów wobec Black Canary, a także jej nieraz
przesadzonych reakcji oraz występ Doom Patrol. W przypadku tych drugich nie
umiałem pozbyć się wrażenia, że Waidowi oraz Augustynowi znacznie łatwiej było
pisać postacie z grupy wyrzutków niż głównych bohaterów ich komiksu.
Komiks
pod kątem graficznym to przynajmniej częściowo kolejny przedstawiciel typowego nurtu rysunkowego
ponurych lat dziewięćdziesiątych. Co prawda Barry Kitson nie szalał tak, jak
robił to parę lat wcześniej na łamach nieznanej szerzej w naszym kraju serii
AZRAEL i męska część obsady prezentuje się jeszcze akceptowalnie. Jednakże gdy
chodzi już o pokazywanie Black Canary, momentami jest już irytująco. W ogólnym
rozrachunku jednak oceniam prace rysownika pozytywnie. Znając realia okresu w
którym komiks powstawał, naprawdę mogliśmy rysunkowo dostać coś EKSTREMALNIE
innego.
Jak to
zwykle a miejsce w przypadku WKKDC, na końcu otrzymujemy klasyczną historię. Tym
razem jest ona dobrana o tyle fajnie, że otrzymujemy komiks, którego wątki
luźno interpretowali oraz uwspółcześnili Waid z Augustynem. Daje to nam fajną
okazję porównać oba dzieła. Oczywiście tych z Was, których nie przekonują
klasyczne dodatki, ten komiks raczej na pewno nie sprawi, że zmienicie o nich
swoich opinii.
AMERYKAŃSKA
LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI JLA: ROK PIERWSZY to komiks środka. Nie jest ani
szczególnie udany, ani także wyjątkowo zły. Uważam, że w czternastu
wcześniejszych tomach WKKDC znalazły się historie zarówno lepsze jak i gorsze
od dzisiaj ocenianego tomu. Za niecałe już dwa tygodnie zobaczymy, czy druga
połowa tej historii będzie lepsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz