Kolejnym tytułem z oferty
Rebirth, któremu postanowiłem się bliżej przyjrzeć jest ACTION COMICS pisany
przez Dana Jurgensa. Twórca ten znany jest najbardziej ze swojej pracy, zarówno
w roli rysownika jak i scenarzysty, z końca lat 80-tych oraz pierwszej połowy
lat 90-tych, kiedy to był jednym z głównych architektów przygód Człowieka ze
Stali. Od tamtej pory Jurgens cały czas związany jest w różnym stopniu ze
światem DC, ale pomimo dużego zaufania ze strony osób kierujących wydawnictwem,
bardzo rzadko udaje mu się zachwycić czymś oryginalnym czytelników. Jego
scenariuszom zarzuca się głównie to, że pisane są w dokładnie taki sposób, jak
dwie dekady temu i są przesiąknięte oldschoolowym klimatem, którego dzisiaj
fani komiksów DC niekoniecznie poszukują.
Teoretycznie więc powierzenie
Jurgensowi roli scenarzysty jednej z ważniejszych serii odrodzonego uniwersum
wydaje się błędem i czymś na zasadzie nagrody za dawne zasługi, które
niewątpliwie miał. Z drugiej jednak strony Dan pokazał całkiem niedawno na
łamach mini serii SUPERMAN: LOIS AND CLARK, że od czasu do czasu udaje mu się
wyjątkowo stworzyć coś ciekawego, w tym wypadku związanego ze
"starym" Supermanem i jego rodziną. Po lekturze wspomnianego przed
chwilą komiksu ze znacznie mniejszymi obawami, a może nawet z pewnymi
konkretnymi oczekiwaniami podchodziłem do omawianego zbioru, licząc iż Jurgens
jednak utrzyma się na fali wznoszącej.
Po śmierci Supermana powstał
wakat na stanowisku obrońcy Metropolis, który bardzo szybko postanowił wypełnić
Lex Luthor i ogłosił się następcą Człowieka ze Stali. Luthor, który całkiem
niedawno powrócił z Apokalips i posiada własną Mother Box, co opisuje historia Darkseid War. Nie może jednak na to
pozwolić mąż Lois Lane oraz ojciec młodego Jona, który goli brodę, przywdziewa
strój Supermana i wyrusza do Metropolis. Kłótnię oraz walkę nowego Supermana z
Luthorem przerywa pojawienie się Doomsdaya, który jest tylko pionkiem na
szachownicy przygotowanej przez tajemniczego Mr. Oza. Jakby tego było mało na
miejscu zjawia się drugi Clark Kent, który nie posiada żadnych super mocy i
uważa siebie za jedynego i prawdziwego Clarka.
Wraz z początkiem Rebirth
powracamy do starej numeracji, stąd zamiast jedynki na okładce widnieje cyfra
957. 904 zeszyty ze starego DCU plus 52 zeszyty w ramach New 52, stąd wzięła
się taka a nie inna numeracja. Jest to takie typowo marvelowe zagranie
wykorzystywane zawsze wtedy, gdy nadarza się okazja na wypuszczenie
"okrągłego", jubileuszowego numeru danej serii. W przypadku ACTION
COMICS wyraźnie widać, że Dan Jurgens dostąpił zaszczytu, aby już niedługo móc
napisać 1000 zeszyt tej serii, a takiego jubileuszu z punktu marketingowego
byłoby przez DC grzechem nie wykorzystać. Gdy seria miała jeszcze w numeracji
dziewiątkę w przodzie Superman zmagał się z Doomsdayem. Gdy wracamy do
dziewiątki w przodzie wraca również i Doomsday. Scenarzysta postanowił
zaserwować nam powtórkę klasycznego starcia stworzonego na Kryptonie potwora z
Kal-Elem, które zajmuje zdecydowaną większość tomu PATH OF DOOM. Pojedynek ten
obfituje w spektakularne wymiany ciosów, angażuje przy okazji Luthora oraz
gościnnie Wonder Woman, a także doprowadza do sporych zniszczeń w Metropolis. Jedna
wielka demolka wzbogacona wspomnieniami z poprzedniej walki obu przeciwników,
osobistymi przeżyciami Lois oraz paroma smaczkami do wyłapania dla miłośników
historii Death of Superman. Po
występie Doomsdaya nie ma co się spodziewać akurat nic oryginalnego, stąd też
zawodu podczas lektury raczej nie było. Inna sprawa, że zapełnienie tym konkretnym
przeciwnikiem większości plansz to ze strony scenarzysty trochę takie pójście
na łatwiznę, oszczędność w wymyślaniu inteligentnych dialogów i w większości jedynie taka sentymentalna podróż w przeszłość.
W serii SUPERMAN Peter Tomasi
położył główny nacisk na ukazanie rodzinnych więzi Kal-Ela, zwłaszcza
rozwijającej się relacji ojca z synem. Tutaj rodzina odgrywa raczej rolę
drugoplanową, a twórcy skupiają się przede wszystkim na relacjach pomiędzy eSem
i Luthorem, reakcji Metropolis na powrót swojego obrońcy i udowodnieniu, że
zasługuje on na miano ich Superman. Ważną rolę odgrywają również drugi Clark
Kent, którego pojawienie się rodzi całą masę pytań i wątpliwości, a także Mr.
Oz testujący z niewiadomych na ten moment powodów wytrzymałość nowego
Supermana. Na rozwikłanie tajemnicy tego pierwszego trzeba poczekać aż do #975,
natomiast otrzymanie konkretnych informacji odnośnie drugiej z wymienionych
postaci wydaje się sprawą znacznie bardziej odległą i skomplikowaną. To właśnie
te dwa wątki są głównym magnesem zachęcającym do zainteresowania się serią
ACTION COMICS, gdyż sama ta rozwlekła na kilka zeszytów nawalanka z Doomsdayem
z pierwszego wydania zbiorczego może wiele osób skutecznie odstraszyć.
Rysunki w tym komiksie śmiało
zakwalifikować można do tych z nieco niższej półki. Nie jest wprawdzie źle, ale
z pewnością nie zapadają one na dłużej w pamięci. Znacznie bardziej znane i
gwarantujące wysoki poziom nazwiska zaangażowano akurat do tworzenia szaty
graficznej SUPERMANA. Równo po dwa zeszyty przypadły w udziale kolejno
Patrickowi Zircherowi, Tylerowi Kirkhamowi oraz Stephenowi Segovia. Na całe
szczęście wymieniona trójka rysuje tutaj w sposób moim zdaniem zbliżony do
siebie, przez co nie widać żadnego rażącego przeskoku, jeśli chodzi o styl, pomiędzy
poszczególnymi rozdziałami. Najlepiej oceniam prace Zirchera, trochę słabiej
wypadł Segovia, natomiast rozczarowałem się ilustracjami Kirkhama. Wszystko
przez to, że miałem okazję podziwiać w przeszłości wiele jego rysunków do
różnych serii i niestety tutaj najmniej się przyłożył. Widać to zwłaszcza po
mniejszych kadrach.
ACTION COMICS to bardzo
przyjemne uzupełnienie świetnej serii SUPERMAN, bo pod takim kątem patrzę
właśnie na komiks kreowany przez Dana Jurgensa. Jeśli oczekujecie sporej dawki akcji
i efektownych pojedynków, to dobrze trafiliście. W tym wypadku można
powiedzieć, że tytuł serii jest jak najbardziej adekwatny do jej zawartości.
Jeśli nie interesuje Was koncepcja z ponownym sięgnięciem po Doomsdaya, czy też
nie trafia do Was nieco archaiczny sposób opowiadania historii przez Jurgensa,
to raczej źle trafiliście i będziecie się nudzić. Nie jest to z pewnością czołówka komiksów
wydawanych w ramach Rebirth, ale jak na razie spełnia niezbyt wygórowane oczekiwania,
jakie wobec niej miałem. Trochę takie połączenie klasyki z lat 90-tych z nowym
DCU, czyli zarówno coś dla miłośników starszych przygód eSa, jak i osób dopiero
rozpoczynających swoją przygodę z komiksową wersją Supermana. Żadne wybitne
dzieło, ale solidna rzecz dostarczająca trochę rozrywki, kilku easter eggów
oraz stawiająca co najmniej dwa intrygujące pytania, które zachęcają do
sięgnięcia po kolejny tom.
Ocena: 4-/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ACTION COMICS #957 - 962.
Omawiany komiks znajdziecie w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz