sobota, 15 kwietnia 2017

Top 60: ikoniczne okładki DC część 2


Dziś darujemy sobie wstęp - ten możecie przeczytać w części pierwszej. Od razu przechodzimy do rzeczy.

DETECTIVE COMICS #880 (2011)
Jock
Najmłodsza okładka na liście. Kto by pomyślał, że po latach uda się przedstawić Jokera w nowy, a zarazem ikoniczny sposób. Rysunek Jocka szturmem wdarł się na top listy najlepszych bat-okładek w historii. Zasłużenie, bo idealnie oddaje obsesję Jokera na punkcie Batmana.

BATMAN #608 (drugie wydanie, 2002)
Jim Lee, Scott Williams i Alex Sinclair
Batman uskutecznia tę pozę od lat, niezależnie od medium. Do historii przeszła reinterpretacja Lee, który potem niejednokrotnie przedstawiał Batsa stojącego na kamiennym gargulcu. Artysta wykonał również "dzienną wersją" swojego dzieła, rysując w podobnym ustawieniu Supermana.

DETECTIVE COMICS #38 (1940)
Bob Kane i Jerry Robinson
Może i wygląda jak żywcem wyjęte z kreskówki LOONEY TUNES, ale tak właśnie zadebiutował Cudowny Chłopiec. Po Robinie, DC wracało do tego motywu prezentując w podobny sposób jeszcze niejedną postać.

DETECTIVE COMICS #241 (1957)
Sheldon Moldoff i Ira Schnapp
Czytelnicy z krótszym stażem często nie wierzą, że ta okładka to nie fake. Niedorzeczność tego, co prezentuje zapewniła jej nieśmiertelność i linię figurek. Powiecie, że widzicie Batmana ubranego na różowo, ale w założeniu - co potwierdza wypowiedź Robina - ma to być czerwony kolor.

GREEN LANTERN/GREEN ARROW #76 (1970)
Neal Adamas
Bardzo znana (jeśli nie najbardziej) okładka z GL. Gdyby Brązową Erę miał reprezentować tylko jeden rysunek, to byłby właśnie ten.

SHOWCASE #22 (1959)

Gil Kane
Mimo upływu lat, okładka nie wygląda staroświecko. Brak jej jednak czegoś, co czyniłoby ją wyjątkową poza znamiennością faktu, że jest to debiut Hala Jordana. Miałem niemałe wątpliwości, gdy wybierałem ją do listy, jednocześnie odrzucając debiuty Wonder Woman czy Green Lanterna i Flasha ze Złotej Ery. Wyglądają one ciekawiej niż ta okładka, ale niestety nie są obecnie tak rozpoznawalne.

GREEN LANTERN #52 (1967)
Gil Kane i Murphy Anderson
Dzięki kolorystyce, lustrzane przedstawienie Sinestro i Hala zyskuje na przejrzystości i klasyczności.

CRISIS ON INFINITE EARTHS #7 (1985)
George Perez
Ponadczasowa okładka z pierwszego Kryzysu. Siła tej grafiki jest tak duża, że często zapomina się, że motyw piety pojawił się w DC ponad 20 lat wcześniej, na okładce BATMAN #156. Ta ostatnia nie trafiła do top 60, ale w trzeciej części zobaczycie pietę z innego bat-komiksu.

SUPERMAN #75 (1993) 
Dan Jurgens i Brett Breeding
Śmierć Supermana to jedno z najważniejszych wydarzeń w komiksie amerykańskim. O owym wydarzeniu było tak głośno w mediach, że łopoczącą na wietrze pelerynę poległego bohatera kojarzyć mogą nawet ludzie nieczytający komiksów.

JUSTICE LEAGUE #1 (1987)
Kevin Maguire i Terry Austin
Początek Justice League International. Wariantów i parodii była wręcz rekordowa ilość, w tym w innych seriach z udziałem JLI. Mimika twarzy postaci to strzał w dziesiątkę.

JUSTICE LEAGUE AMERICA #34 (1990)
Adam Hughes
Kwintesencja "ery Bwah-ha-ha" w historii Ligi. Spójrzcie na drugi plan i to stylizowane logo. Przyznaję, że przy tej okładce doszły do głosu moje czytelnicze sympatie
:)

NEW TEEN TITANS #1 (1980)
George Perez i Dick Giordano
Jedna z najważniejszych "jedynek". Seria, która swego czasu królowała na listach sprzedaży i w walce o pierwszą pozycję miała za konkurenta X-Menów Claremonta.

THE NEW TEEN TITANS #39 (1984)
George Perez
Autor przyznaje, że jego praca stanowi hołd dla słynnej okładki z AMAZING SPIDER-MAN. Choć NTT #39 nie ma aż takiego kultowego statusu, to ciekawie wykorzystuje logo serii i dzięki białemu tłu pozwala skupić uwagę na tym co przedstawia.

SUPERMAN'S PAL JIMMY OLSEN #53 (1961)
Curt Swan i Stan Kaye
Solowe serie z Jimmym i Lois Lane to kopalnie absurdu. Oba tytuły mają multum dziwacznych okładek (adekwatnych do prezentowanych historii), tak złych, że aż dobrych. Olsen jako wielki żółw a’la Godzilla zapisał się jako czołowy przedstawiciel tego porytego okresu w dziejach komiksu.

THE FLASH #133 (1962)
Carmine Infantino i Murphy Anderson
Jakie to jest głupie… a jednocześnie wystarczy jeden rzut oka i nie da się tego wyrzucić z pamięci. Prawdopodobnie właśnie dlatego okładka pojawia się w niejednym "the best Flash covers." Flash w formie marionetki wypowiadający jakże znamienne słowa, to jedna z najśmieszniejszych okładek superhero.

THE FLASH #174 (1967)
Carmine Infantino i Murphy Anderson
W serii THE SPIRIT, Will Eisner doprowadził do perfekcji wykorzystywanie logo jako elementu grafiki. Inni próbowali z raz lepszym, z raz gorszym skutkiem. Ta okładka to jeden z udanych przykładów.

KINGDOME COME #4 (1996)
Alex Ross
Okładka jest wręcz hipnotyzująca. Czuć siłę Supermana i mimo parującego powietrza - które wygląda, jakby płonęło - bije z niej chłód.

BATMAN: HARLEY QUINN (1999)
Alex Ross
Fotorealizm Rossa zachwyca w każdej jego pracy. Ta stała się szeroko rozpoznawalna i jest jedną z bardziej znanych w dorobku artysty. Ross niezmiennie od lat pozostaje w czołówce moich ulubionych rysowników.

ANIMAL MAN #5 1988)
Brian Bolland
Cały run Granta Morrisona był bardzo metatekstualny. Okładka, choć nie jest pierwszą tego typu w historii, była i pozostaje w czołówce najlepszych z tego rodzaju.

WATCHMEN #1 (1986)
Dave Gibbons
"Ikoniczność" pasuje do tej okładki jak ulał. Co ciekawe, bardziej niż okładka #1 kojarzona jest ta z wydania zbiorczego - cała żółta, z powiększoną przypinką.

W zestawieniu nie ma m.in. okładki przedstawiającej walkę bokserską Supermana z Muhammadem Ali. Liczba 60 zmusza do pewnych ograniczeń i ww okładka poza USA nie rezonuje z taką mocą. Za tydzień ostatnia porcja ikonicznych okładek.


Damian "Damex" Maksymowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz