czwartek, 13 kwietnia 2017

WKKDC #17 - HARLEY QUINN: PRELUDIA I FANTAZJE

Harley Quinn jest obecnie jedną z popularniejszych bohaterek z wydawnictwa DC. Jest ona postacią, która powstała w innym medium niż komiks i dopiero dokładnie w październiku 1999 została wprowadzona do głównego, komiksowego uniwersum DC. Blisko siedem lat po debiucie na łamach serialu animowanego BATMAN: THE ANIMATED SERIES. Nie jest to moja ulubiona bohaterka, nie czytałem zbyt wielu komiksów z jej udziałem, jednak postaram się pozostać w miarę obiektywny wobec HARLEY QUINN: PRELUDIA I FANTAZJE. Scenarzystą jest  Karl Kesel, rysownikiem natomiast Terry Dodson (znany chociażby WONDER WOMAN: KRĄG).

Zacznijmy od fabuły. Naszą główna bohaterkę poznajemy, gdy odbija Pana J. z więzienia. Po udanej ucieczce Joker chce odegrać się na właścicielu HappyLandu, ponieważ, jak sam pomysłodawca planu twierdzi, czuje się oszukany i wykorzystany przez nazwanie kolejki jego imieniem. Jak zawsze sprawy się komplikują i nasza para rozstaje się. To ogólny zarys pierwszego zeszytu tego tomu i byłem sceptycznie nastawiony do dalszej części fabuły. Po pierwszym zeszycie nasza główna bohaterka spotyka Dwie-Twarze (Two-face), Człowieka Zagadkę (Ridller), a nawet formuje swoją własną drużynę. Przy tym mamy wątek,  w którym właściciel HappyLandu chce złapać nasza bohaterkę.

Fabuła nie jest jakoś rewelacyjnie ciekawa czy oryginalna, jednak wciąga na tyle, żeby przeczytać cały tom za jednym razem. Według mnie głównym i zarazem najlepszym daniem są rozbudowane relacje Harley z innymi bohaterami. Karl Kesel zrobił z niej tutaj ciekawą bohaterkę, ale jej otoczenie jest momentami nawet jeszcze ciekawsze. Uważnie śledziłem interakcje między postaciami, co dobrze wpłynęło na odbiór fabuły. Najbardziej spodobała mi się współpraca Poison Ivy z innymi przestępczyniami. Dla mnie złoto. Jednak jest tutaj jedna postać, moim zdaniem, do fabuły nie pasuje. Wydaje mi się, że było to zwykłe i niepotrzebne przedłużenie wątku. Mam na myśli Lestera Wilde'a. Seria ma sporą dawkę humoru, jednak niestety nie jest on najwyższych lotów. Mimo wszystko parę razy się zaśmiałem. Fabuła nie jest też aż tak zwariowana jak myślałem, że będzie.

Najbardziej do gustu przypadły mi rysunki. Postać jest jak najbardziej podobna do swojego serialowego odpowiednika. Joker również jest bardzo dopracowany. Terry Dodson odwalił kawał dobrej roboty, a fabuła i klimat komiksu idealnie pasuje do jego charakterystycznego stylu. Nie do końca spodobał mi się wygląd Two-Face’a, który dla mnie jest strasznie przerysowany w tej wersji. Sceny akcji są pokazane przyzwoicie, nie ma jakichś megaepickich starć, które Dodson miałby okazję pokazać. Jego żona - Rachel Dodson - nieźle spisała się z tuszem, a kolory Alexa Sinclaira dodają uroku do tej lekko zwariowanej opowieści. Okładki są dobre i bez wielkich spoilerów pokazują co będzie w danym numerze. Najbardziej podoba mi się okładka trzeciego zeszytu.

Dodatek jest dokładnie taki sam, jak w każdym innym tomie. Jest to pierwszy komiks w jakim wystąpiła Harley. Jest krótki i niezły bonus do całej opowieści, a rysunki przypominają stare czasy, gdy oglądało się BATMAN: THE ANIMATED SERIES.

Czy warto kupić ten tom? Moim zdaniem, jeśli chcecie dla fabuły, to jak najbardziej, polecam zapoznać się z tym tomem. Ja kupuję WKKDC wybiórczo i na razie dla mnie jest to jeden z grubszych oraz lepszych fabularnie tomów. 
Dajcie znać jak wam się podobała moja recenzja komiksu. Był to mój debiut w tej roli :)

Maciej Matusz

1 komentarz:

  1. Fajna recenzja, na pewno będę czytać więcej Twoich tekstów tego typu :) Moim zdaniem, największym atutem tego komiksu jest jego humor i kreskówkowość - nie tylko w warstwie graficznej (co zauważyłeś), ale także w warstwie narracji. Mi również bardzo przypadły do gustu relacje Harley z innymi. U siebie w recenzji pisałam o tym, że mam wrażenie, że postacie w tym komiksie są inne, niż w innych, ponieważ są takie, jakimi widzi ich Harley.

    Gratuluję udanej recenzji i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń