czwartek, 9 października 2014

ABeCadło filmowe #1

Filmowy świat DC Comics rodzi się w bólach i w chwili obecnej ma bardzo dużą stratę (zależnie jak spojrzeć na ten problem) do galopującego, od sukcesu do sukcesu, Marvela. Nie znaczy to jednak, iż nic nie zrobiono przez te wszystkie lata. Materiału jest na tyle dużo, że startujące ABeCadło filmowe będzie sukcesywnie się zapełniać, przez wiele wiele tygodni. Gwoli ścisłości nadmienię, że nie będę się sztywno trzymał alfabetu oraz, że nie zawsze  będę śmiertelnie poważnie podchodzić do pewnych haseł/tematów. Po co to? By któregoś dnia zebrać w jednym miejscu wszystkie układanki filmowego uniwersum DC. Dziś na tapetę bierzemy literę B, G oraz Z.
Zapomniałbym dodać, że do wielu liter będziemy regularnie wracać, bo nie da się wyczerpać wątków w jednym haśle.

B
Batman, czyli koń pociągowy DC (zarówno w wersji papierowej jaki i wielkoekranowej). Fenomen kulturowy, który już dawno nie jest kojarzony wyłącznie z historiami komiksowymi, albowiem liczne sukcesy tego bohatera na polu gier, czy filmów tchnęły w niego drugie, trzecie i nie wiadomo, które życie. W kwestii filmowych adaptacji kura znosząca złote jaja i jedna z najbardziej dochodowych marek w historii kina (wpływy z siedmiu filmów szacowane na około 3,8 mld dolarów). Koń pociągowy niemal każdej animacji i jedyny bohater, który doczekał się udanej trylogii w grach video. Jego czas nie przemija i już wszyscy czekają na epickie starcie z Supermanem (BATMAN V SUPERMAN: DAWN OF JUSTICE), kolejny solowy występ w kinie i jeszcze jedną przygodę w cyfrowym świecie Arkham (BATMAN: ARKHAM KNIGHT). Przyodziać kostium Batmana to wielki przywilej i odpowiedzialność, o czym wkrótce przekona się Ben Affleck. Nawet próby zgładzenia legendy Mrocznego Rycerza (Joel Schumacher i jego lateksowe zapędy) spełzły na niczym. 


G
Green Lantern, czyli cierń w boku DC Movieverse. Filmowa adaptacja przygód lubianego i cenionego Hala Jordana miała być tym, czym stało się GUARDIANS OF THE GALAXY dla Marvela, czyli epicką przygodą osadzoną w odległych światach. Zamiast tego otrzymaliśmy nadgniłe jabłko, z niezłym Ryanem Reynoldsem (który ewidentnie nie ma szczęścia do ról z bohaterami komiksowymi w rolach głównych), ograniczonymi wizytami w innych sektorach i beznadziejnie wykreowanym przeciwnikiem (chmura imieniem Parallax). Tytuł ten ledwie się zwrócił i nastręczył tym samym nie lada kłopotów włodarzom WB/DC. Totalna klapa dałaby jasny sygnał, że nie tędy droga i pora na restart. A tak, ciągłe wahania szefostwa wepchnęły Hala Jordana w czarną dziurę Hollywood, z której bardzo ciężko się wydostać. Cóż zatem poczynić? Zrobić sequel, prequel, reboot? Zatrudnić raz jeszcze Reynoldsa? Wybrać innego aktora, albo postawić na zupełnie innego Latarnika? Co z Justice League? Same pytania i żadnych odpowiedzi. Może jednak coś się zmieni, bo wieść niesie, że WB planuje w krótkim czasie realizację przedziwnego projektu, czyli realizację filmu o Green Lanternie i Flashu. Powodzenia panowie.


Z
Zack Snyder, czyli Batman wśród reżyserów. Upraszczając, zbawca WB/DC, zbawca Supermana (za sprawą wielce udanego i kontrowersyjnego MAN OF STEEL) i wreszcie zbawca całego DC Movieverse (reżyser BATMAN V SUPERMAN: DAWN OF JUSTICE  oraz JUSTICE LEAGUE). Człowiek z wizją i spec od rozwałki (kuzyn Michaela Baya?). Jego karierę można bardzo łatwo streścić, bowiem Snyder robi, na przemian, po dwa filmy dobre (300 i STRAŻNICY) i dwa złe (LEGENDY SOWIEGO KRÓLESTWA i SUCKER PUNCH). Wygląda więc na to, że po udanym MAN OF STEEL przyjdzie czas na sukces z DAWN OF JUSTICE i co potem? Spektakularna klapa z JUSTICE LEAGUE? Obym się mylił.


Buck10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz