Przyszło mi zrecenzować dwie animacje, które ukazały się w
naszym kraju w ramach obchodów 75-lecia istnienia Batmana. Mowa o SYNIE BATMANA
oraz ATAKU NA ARKHAM. Seanse rozłożyłem sobie na dwa dni, aby w natłoku
atrakcji czegoś nie przeoczyć. No właśnie, atrakcji…. chyba jest to niewłaściwe
słowo, a szczególnie nie pasuje do jednej z tychże dwóch animacji. Jednakże po
kolei.
Mamy rok 2007 i pod koniec września debiutuje film SUPERMAN:
DOOMSDAY, który tym samym rozpoczyna pochód WB/DC przez ekrany telewizorów
(tudzież monitorów). Zaczyna się budowanie wielce dochodowego, popularnego i
ogólnie dobrze odbieranego, animowanego świata DC. Włodarze z DC wyszli z
najprostszego założenia, że najwygodniej będzie adaptować popularne historie
komiksowe (ale nie zawsze dobrze oceniane). Do dzisiaj, wliczając w to obie
animacje z Batmanem, które się właśnie ukazały, otrzymaliśmy 21 (!) filmów.
Imponujący wynik, ale jest pewien mały problem, a może nawet nie taki mały. Nie
trudno się domyślić, że eksploatowanie pewnego elementu może doprowadzić do
przesytu i chyba z tym właśnie mamy do czynienia w przypadku animacji DC.
Oglądając SYNA BATMANA myślałem, że zwyczajnie przestało mnie to bawić z racji
wieku, że po prostu wyrosłem z tego rodzaju rozrywki. Dopiero zaglądniecie do
Wikipedii i uświadomienie sobie, że WB/DC zwyczajnie przesadzają z ilością
produkowanych filmów animowanych, sprawiło, że mi ulżyło. Ze mną jest wszystko
w porządku. Po pierwsze jest tego za dużo, po drugie nikt się nie sili na
oryginalne pomysły (przestańcie adaptować komiksy, stwórzcie coś nowego!), a po
trzecie SYN BATMANA to chyba jedna z najgorszych produkcji w port folio WB/DC.
Już zerkając na tył pudełka zrozumiałem, że może być nieciekawie. Bo jak inaczej wyjaśnić zamknięcie całej fabuły w 61 minutach?. Moje obawy ziściły się już po pierwszych ujęciach. Kreska nie jest zła, w zasadzie nic szczególnego – schludna, czytelna. Technicznie, czyli voice acting, muzyka, czy wspomniana wcześniej kreska, całość prezentuje się przyzwoicie. Najzwyczajniej w świecie leży scenariusz, który pocięto jak się dało. W zasadzie reżyser gra tutaj oklepanymi schematami zemsty, przemiany, odkupienia, ale robi to w najbardziej prymitywny sposób. Posągowy i przerysowany Batman odrzuca, cudownie wyszkolony Damian (przecież pokonał Deathstroke’a!) irytuje, a Ra’s al Ghul i jego córka Talia to zwykłe miernoty. Z Ligi Zabójców uczyniono mięso
armatnie i chyba tylko chwilowe pojawienie się
Nightwinga daje odsapnąć. Niemiłosiernie się wynudziłem przy tym filmie i
poczułem się oszukany. Mam wrażenie, że WB/DC przeszło już dawno na produkcję
taśmową produkcyjniaków, które i tak się sprzedadzą, albowiem w obsadzie
znajduje się Batman. Mam go serdecznie dość w tego typu produkcjach i szalenie
się ucieszyłem, gdy okazało się, że w ATAKU NA ARKHAM jest go bardzo mało. Ba,
pierwsze skrzypce grają tu złoczyńcy, a dokładniej SUICIDE SQUAD. Ich misja
jest prosta, dostać się do Arkham, odszukać Riddlera i wykraść dane, które ten
z kolei wykradł Amandzie Waller. Ta ostatnia, swoimi czynami, zasługuje na
miano głównego złego w tym filmie, ale po co spoilerować. Nadmienię tylko, że
główny wątek wydaje się być prosty jak budowa cepa, ale tak naprawdę skrywa
drugie, a nawet trzecie dno. Skład SS jest wyborny, a tarcia, docinki, żarty
pomiędzy poszczególnymi członkami grupy są tak naturalne i dobrze dograne, że
nie mam prawa się czepiać. Swoją drogą Deadshot okazuje się niezłym kozakiem
(że pozwolę sobie na kolokwializm) i w cień spycha miałkiego Deathstroke’a z
SYNA BATMANA.
Musicie też sobie uzmysłowić jedną, ale to ważną sprawę. ATAK NA ARKHAM jest brutalny i ostry. Przelanej krwi i zgonów jest nad wyraz dużo i nierzadko mocniejsze sceny ukazane są bez ogródek.
Muzyka, jakże ważny element każdego filmu, w ATAKU NA
AKRKHAM jest dobrana po mistrzowsku. Oprócz orkiestry, mamy różnorakie gatunki
muzyczne, w tym nawet dubstep (ot, znak czasów). Taki miks, w połączeniu z
ciekawymi ujęciami (dodatkowe okienka niczym w komiksie) idealnie dopełnia
wizję jaką nakreślił reżyser.
SYN BATMANA i ATAK NA ARKHAM, dwie jakże odmienne produkcje, które aż nadto
Za udostępnienie egzemplarzy do recenzji dziękujemy
Galapagos.
SYN BATMANA 1/10
BATMAN: ATAK NA ARKHAM 9/10
Buck10
Popieram oceny !
OdpowiedzUsuńSon of Batman to był konkretny gwałt na postaci Deathstroke'a. Tylko Nightwing i kreska ratowały to "dzieło"
OdpowiedzUsuńoj tak tak !
UsuńAtak na Arkham jest krwawy i dość odważny, więc tym bardziej śmieszy, że Killer Frost została pozbawiona sutków.
OdpowiedzUsuńhmmmm moze odpadly z zimna hahaah:P
Usuń