piątek, 17 października 2014

PLANETARY VOL. 4

Październik 2009 roku powinien być datą, o której należy pamiętać latami. Wtedy właśnie, po trzyletniej przerwie upadający już imprint WildStorm dotrzymał słowa i zaprezentował czytelnikom długo wyczekiwane zakończenie najlepszego komiksu, jaki kiedykolwiek wyszedł ze znaczkiem tego studia na okładce. Komiksem tym był naturalnie 27 numer PLANETARY. Kilka miesięcy później ukazało się twardookładkowe wydanie zbiorcze, a jeszcze nieco później wydano ten sam komiks w wersji z miękkim coverem. I właśnie ten komiks trzymam na swojej półce, często do niego wracam i cały czas potrafię się zachwycić jego poziomem. Jeśli istnieje coś takiego jak komiksowy ideał, to czwarty tom PLANETARY jest tak blisko tego określenia, jak tylko jest to możliwe.

Powoli wszystkie tajemnice wychodzą na światło dzienne. Kolejne działania Elijaha Snowa doprowadzają do momentu, w którym organizacja Planetary zmierzy się z największym wyzwaniem w swojej historii. Wiele ma to wspólnego z powrotem kogoś bardzo ważnego dla wydarzeń w serii. zanim to jednak nastąpi, członkowie grupy rozwiążą jeszcze kilka pojedynczych spraw, których spora część dotyczyć będzie Ziemi, lecz nie będzie się na niej dziać. Udamy się także na dziki zachód, a to tylko część tego, co udało się zmieścić na kartach tego komiksu.

PLANETARY VOL. 4 zawiera aż dziewięć zeszytów serii i tym samym jest wyraźnie większy objętościowo. Dzięki temu nie mamy wrażenia, że poszczególne wątki rozwiązują się w sposób nienaturalny. W komiksie pojawiają się nie tylko zupełnie nowe intrygi, ale także powracają twarze znane z poprzednich tomów cyklu. Mimo to Warren Ellis w niesamowicie prosty oraz lekki sposób przechodzi od wątku do wątku i każdy jeden z nich doprowadza do satysfakcjonującego końca. Tak, naprawdę nie umiem znaleźć żadnego minusa opowiadanej historii. Absolutnie każdy zakątek fabuły Ellis kończy sprawnie.

Nawet w przypadku ostatniego, 27 numeru serii, który zamyka PLANETARY VOL. 4. Zeszyt ten powstał dokładnie trzy lata po opublikowaniu poprzedniego zeszytu serii i w pewien sposób to czuć. Zmienił się nieznacznie sposób prowadzenia historii, zmieniły się także rysunki Johna Cassadaya, a i nie do końca aż tak mocno czuć klimat typowy dla tego tytułu, gdy jeszcze ukazywał się w miarę regularnie (przez co mam na myśli częściej niż raz na 36 miesięcy). Nie oznacza to jednak, że komiks ten jest w znaczący sposób gorszy. Ba! Wcale taki nie jest. Historia kończąca PLANETARY VOL. 4 stoi na naprawdę wysokim poziomie, jest po prostu odrobinę inna. Widać że obaj twórcy przez okres rozbratu z tytułem nieco się zmienili, ale i tak tworzą zakończenie godne serii, obfitujące w zapadające w pamięć sceny. Moim osobistym ulubieńcem jest moment, w którym na scenie pojawiają się alternatywne wersje głównych bohaterów. Zapewniam Was – ciary na całej długości pleców praktycznie murowane.

Swego czasu pojawiały się plotki mówiące o tym, że Johnowi Cassaday’owi tak mocno nie chciało się wracać do WildStormu wypełnić do końca kontrakt na PLANETARY, że trzeba było postraszyć go sądem. Ostatecznie wiemy doskonale, że artysta ten zilustrował całość dzisiaj opisywanego tomu. I przyznać trzeba, że nawet przez moment nie czuć, aby artysta podszedł do swoich obowiązków na pół gwizdka. Podobnie jak przez cały okres swojej pracy nad tym tytułem, tak i teraz Cassaday po prostu zachwyca. Większość plansz które stworzył, uderzają po oczach ilością detali, lekkością kreski i świetną współpracą z osobami odpowiedzialnymi za nakładanie tuszu oraz kolorowanie PLANETARY VOL. 4. Czego chcieć więcej?

Posiadane przeze mnie wydanie czwartego tomu tego cyklu nie posiada żadnych dodatków poza kompletną galerią okładek, w tym także tą dwustronicową do 27 numeru serii. No, chyba że za dodatek możemy uznać trzy strony reklam innych tytułów z logiem WildStormu autorstwa Warrena Ellisa? Nie, raczej nie.

PLANETARY VOL. 4 to godne zakończenie zdecydowanie najlepszego komiksu wydanego przez studio WildStorm i jednej z najlepszych komiksowych pozycji XXI wieku. Ocena więc może być tylko jedna i jest to naturalnie 6/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów PLANETARY #19 - 27

Recenzja pierwotnie ukazała się na łamach DCMultiverse
Krzysztof Tymczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz