poniedziałek, 27 października 2014

SWAMP THING VOL. 3: ROTWORLD - THE GREEN KINGDOM

Wszystko do tego prowadziło od samego początku istnienia serii. SWAMP THING autorstwa Scotta Snydera wreszcie doczekał się trzeciej odsłony, która stanowi kulminację wątków, które nagromadził we wszystkich wcześniejszych numerach. Chociaż żeby być dokładniejszym, nie można zapomnieć o Jeffie Lemire, który równolegle pisał przygody Animal Mana. ROTWORLD to crossover, na łamach którego Czerwień i Zieleń ścierają się z Gniciem. Oczywiście nadmienić także muszę, że zupełnie niepotrzebna jest znajomość obu części crossovera. Dziś opisywany tom ułożony został w taki sposób, by fani Stwora z Bagien zostali raczej zachęceni, a nie zmuszeni do kupna ANIMAL MANA, który przedstawia ROTWORLD od „czerwonej” strony. I jest równie dobry.

Przejdźmy jednak do najważniejszej części dzisiejszego tekstu. SWAMP THING vol. 3: ROTWORLD – THE GREEN KINGDOM opowiada o kolejnej alternatywnej przyszłości, w której Ziemią zawładnęły siły Gnicia przy okazji niemal doszczętnie wytępiając ludzkość. Do tego świata trafiają z teraźniejszości Alec Holland oraz Buddy Baker. W pewnym momencie ich drogi rozdzielają się i jesteśmy już świadkami tylko przygód tego pierwszego, który ścierając się ze zmutowanymi bohaterami uniwersum DC musi nie tylko ocalić ocalałych ludzi i pokonać awatar Gnicia, ale także sprawić, by ta wersja przyszłości nigdy nie wydarzyła się w regularnym uniwersum DC Comics. Jednocześnie jesteśmy świadkami losów Abigail Arcane, która z każdym dniem jest coraz bliższa wypełnienia swojego przeznaczenia. Co to dla niej oznacza?

Co prawda na łamach DCMultiverse nie ma jeszcze recenzji trzeciego tomu ANIMAL MANA, lecz dość odważnie stwierdzę, że zachwalana przez większość redakcji seria nie pokazała się z tak dobrej strony jak tytuł Scotta Snydera. SWAMP THING vol. 3: ROTWORLD – THE GREEN KINGDOM jest przede wszystkim szalenie klimatycznym komiksem. Scenarzysta opiera historię na trzech postaciach i uważam, że chociaż każdą z nich pisze inaczej, to jednocześnie wszystkie są interesujące. Zarówno Swamp Thing, Abigail Arcane oraz Anton Arcane mają nadany i zarysowany silny charakter. Zwłaszcza ten trzeci pokazany jest w tak psychopatyczny sposób, że naprawdę kolejne jego czyny mogą budzić niepokój czytelnika, ponieważ jest przerażający i jednocześnie kompletnie nieprzewidywalny.

Docenić także trzeba świat wykreowany na potrzeby crossovera. SWAMP THING vol. 3: ROTWORLD – THE GREEN KINGDOM pokazuje między innymi Gotham po ataku Gnicia i bardzo podobał mi się fakt, że to nie Batman był ostatnim obrońcą tego miasta. Chociaż widziałem już niejedną alternatywną rzeczywistość, ta przedstawiona na łamach tego komiksu naprawdę mi się spodobała. Jako ciekawostkę dodam, że po raz kolejny w DCnU Teen Titans pojawili się na występie gościnnym, gdzie wcielili się w rolę postaci, którymi wyciera się podłogę. Miesiące mijają, a ich rola w DCnU się nie zmienia. Nic więc dziwnego, że doczekali się kasacji.

Wracając jednak do SWAMP THING vol. 3: ROTWORLD – THE GREEN KINGDOM. Zasadniczym minusem tego komiksu jest fakt, że zilustrowało go ośmiu artystów. I to niestety widać, ponieważ część z nich stoi na naprawdę niezłym poziomie, a zaledwie parę stron później nasze oczy „cieszą” maszkary kolejnego rysownika, który zdecydowanie minął się z zawodem. Naturalnie spośród tej ósemki zdecydowanie najlepiej ze swojego zadania wywiązał się Yanick Paquette, a od siebie jeszcze dodam, że wyróżniłbym Steve’a Pugha – wówczas regularnego artystę serii ANIMAL MAN. Reszta rysowników nie wyróżniła się na plus na tyle, by o nich wspominać. Na minus z kolei Marco Rudy, który już nieraz wspomagał Paquette’a w pracach nad SWAMP THINGIEM, lecz tutaj bardzo mocno obniżył swoje loty.

SWAMP THING vol. 3: ROTWORLD – THE GREEN KINGDOM zawiera niewiele dodatków. Są to jedynie dwa łączone covery z początku i końca crossovera, a także dwie strony szkiców postaci użytych w historii. DC należy się więc bura, ponieważ komiks ten ukazał się jedynie w wersji z miękką okładką i z braku bardziej ekskluzywnej alternatywy wydawnictwo mogło się odrobinę bardziej postarać.

Trzeci tom zbiorczy SWAMP THINGA to świetne zwieńczenie pracy Scotta Snydera nad tym tytułem i zdecydowanie jest to komiks godny polecenia. Wystawiam mu mocną czwórkę z plusem.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SWAMP THING #12 – 18 oraz ANIMAL MAN #12 i #17

Recenzja pierwotnie ukazała się na łamach DCMultiverse
Krzysztof Tymczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz