Temat przyszłych filmów od WB/DC nieco przycichł z bardzo
prostego powodu. Marvel swoim prawym sierpowym w postaci zapowiedzi fazy
drugiej i trzeciej bardzo mocno zachwiał rodzącym się DCMovieverse. W przypadku
Marvela otrzymaliśmy sporo szczegółów (nawet Thanosa z rękawicą
nieskończoności!) i tego możemy im pozazdrościć, bowiem w zamian od WB/DC
otrzymaliśmy bodajże bzdurę tygodnia.
Osobiście taką mam nadzieję, że to o czym za chwilę przeczytacie
to wyłącznie plotka kogoś nieobeznanego w temacie. Otóż pierwsza część (bo
oczywiście szykowana jest trylogia) solowych przygód Wonder Woman z Gal Gadot
ma być osadzona w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Pierwsza połowa skupiałaby
się na perypetiach Amazonek na ich wyspie, na którą trafia człowiek z poza ich
świata (i nie jest to Steve Trevor – brawo!). To sprawia, że Diana wyrusza z
nieznajomym poznawać świat i w zasadzie tyle. Druga część miałaby dziać się w
okresie trwania drugiej wojny światowej i dopiero w trójce trafiłaby do czasów
nam współczesnych. Raczej trudno wyobrazić sobie, aby w pierwszych dwóch częściach
pojawił się jakiś inny heros, zwłaszcza, że podobno Superman z MAN OF STEEL był
jednym z tych pierwszych. Ciekaw również jestem jak scenarzyści rozsądnie
połączyliby tak odlegle epoki. Dlaczego po JUSTICE LEAGUE i debiucie Wonder
Woman mielibyśmy się cofnąć tak bardzo w czasie? Czemu taki zabieg miałby
służyć? Ja niczego nie rozumiem i wierzę głęboko, że to wyłącznie plotka, która
w przyszłości nie znajdzie potwierdzenia.
Buck10
Kwestia sporna. Uważam, że takie przeniesienie w czasie mogłoby być całkiem ciekawe. Powiem więcej, jest to znak, że jednak DC ma na swoje filmy jakiś pomysł i nie skończą, na kolejnych filmach w których się "bijo" i jest ponuro. Zróżnicowanie przy tak wielkiej ilości filmów, jest niezwykle potrzebne. Film musi się wyróżniać, nie można pokazywać widzowi, wciąż tego samego.
OdpowiedzUsuńJednak, preferowałbym, aby Diana odbywała swoje przygody w przeszłości, tylko w pierwszej części, aby w drugiej móc skupić się na reperkusjach innych filmów itd. Przeniesienie akcji w czasy IIWŚ wydaje się świetnym sposobem. I jak można mówić, iż czegoś takiego nie da się połączyć. Captain America: First Avenger? Nie sądzę, aby ktoś narzekał, iż pierwsza część działa się w latach 20, a druga przeskoczyła już w czasy współczesne. Jasne w przypadku Capa, taki zabieg jest całkiem normalny, ponieważ działania w czasie wojny, a następnie zamrożenie itp. są częścią mitologii postaci. W przypadku Wonder Woman, można skorzystać z faktu, iż jest ona długowieczna. Po co coś takiego robić? Aby ukazać przeszłość, zalążki czegoś co może zakiełkować w przyszłości. Captain America: First Avenger?
Moim zdaniem jest to świetny pomysł i mam szczerą nadzieję, iż coś w tym stylu może się wydarzyć.
Trochę jednak dziwnie się będzie oglądać Dianę (o ile te doniesienia okażą się prawdziwe), gdy zaraz po premierze jej filmu będzie jak najbardziej uwspółcześniona JL z Wonder Woman w składzie. I tak: w Dawn of Justice czas teraźniejszy i taka też WW, potem cofamy się do lat 20-tych w solówce WW, aby potem znów przeskoczyć do współczesnej wersji JL - nie kupuję tego. Cap naturalnie i płynnie przeszedł z czasów zamierzchłych do nam współczesnych. Dla mnie to słaby pomysł.
OdpowiedzUsuń