W 2016 roku świętujemy 75 urodziny jednej z najważniejszych
postaci komiksu amerykańskiego – Wonder Woman. W ciągu całej swojej kariery
zdążyła już umrzeć (i to nie raz), stać się grecką boginią (dwa razy),
wielokrotnie stracić swoje moce, zacząć wyznawać hawajskich bogów, a także
zostać prawdziwą ikoną feminizmu. Pomimo tego wciąż czekamy na pierwszy film
aktorski o jej przygodach, a dopiero w tym roku zobaczyliśmy ją po raz pierwszy
na srebrnym ekranie (w tym cudownym filmie, którego tytułu nie zamierzam tu
przytaczać).
Gal Gadot nie jest jednak pierwszą aktorką, która wcieliła
się w rolę naszej heroiny. Ten tytuł przypadł Ellie Wood Walker, która zagrała
Diana Prince w pilotowym (i jedynym) odcinku WHO’S AFRAID OF DIANA PRINCE?
(więcej informacji znajdziecie tutaj). Po niej jeszcze dwie inne aktorki na
potrzeby telewizji wbiły się w amazońskie fatałaszki. W 1974 roku Cathy Lee
Crosby zagrała w bardzo nieortodoksyjnym filmie telewizyjnym WONDER WOMAN
(gdzie zmieniono wszystko, co się dało łącznie z kolorem włosów Diany), a rok
później zmierzyła się z tym zadaniem Lynda Carter, która na zawsze dla wielu
amerykanów pozostanie już „tą” Wonder Woman.
Po sukcesie THE NEW, ORIGINAL WONDER WOMAN stacja ABC
zamówiła pierwszy sezon serialu WONDER WOMAN. Niestety po ich zakończeniu
romans tej telewizji z dzielną amazonką się zakończył, a produkcję przejęła stacja
CBS. Co było powodem tych zmian? Wysoki koszt każdego z odcinków. Akcja
pierwszej serii WONDER WOMAN toczyła się w latach 40., a to wymagało sporego
budżetu. Gdy za kręcenie kolejnych przygód Diany wzięła się więc konkurencja,
postanowiono pokazać przygody córki Hippolity w latach 70. Ze starej obsady
powrócili tylko Lynda Carter oraz Lyle Waggoner, który niegdyś wcielał się w
Steve’a Trevora, a w nowych sezonach odgrywał rolę jego syna – Steve’a Trevora
Jr.
Ostatecznie WONDER WOMAN doczekała się trzech sezonów, dość
sporej popularności oraz statusu serialu kultowego. Miała też wyraźny wpływ na
młode dziewczynki, dla których stała się prawdziwą inspiracją oraz symbolem
kobiecości.
Czy była to dobra produkcja? I tak i nie. Oglądając ją
należy pamiętać, jak wyglądały standardy telewizyjne tamtej epoki (ograniczanie
ukazywania przemocy, mimo wszystko niskie budżety seriali telewizyjnych). Wciąż
jednak da się ją obejrzeć z przyjemnością, a pierwszy sezon uznać za
zaskakująco bardzo dobry. Stanowi on też lekturą obowiązkową dla osób chcących
zrozumieć sposób, w jaki mieszkańcy USA postrzegają tę superbohaterkę.
Z uwagi na owo niezwykłe miejsce tej produkcji w historii
amerykańskiej popkultury postanowiłem przygotować dla was listę ośmiu powodów,
dla których warto wciąż sięgnąć po ten nie-tak-znowu-archaiczny serial (moim
zdaniem z resztą lepszy niż spora część ramówki stacji THE CW).
Ta muzyka!
WONDER WOMAN to esencja wszystkiego, czym były lata 70.
Także od strony ścieżki dźwiękowej. Ten serial naprawdę dobrze brzmi, a aby się
o tym przekonać, wystarczy zapoznać się ze słynną czołówką:
Skomponowany przez legendarnego Charlesa Foxa (którego
ojciec wyemigrował do Stanów z Polski) ze słowami autorstwa Normana Gimbela
(KILLING ME SOFTLY WITH HIS SONG, SWAY, THE GIRL FROM IPANEMA) utwór do dziś
uchodzi za jedno za jeden z najlepszych kawałków napisanych na potrzeby
telewizji. Kobiece chórki, silny męski wokal i łagodne tempo melodii od razu
przenoszą nas w czasy, gdy wytwórnia Motown Records święciła triumfy. Z drugiej
strony jest w tej piosence coś ekscytującego, zapowiadającego niesamowitą
przygodę oraz podnoszącego od razu na duchu. Wonder Woman to wojowniczka
niosąca światu przesłanie miłości, a także pokoju i wspomniane intro z
pewnością reprezentuje ten stan rzeczy.
Wraz z kolejnymi sezonami postanowiono jednak trochę
„uwspółcześnić” ową wspaniałą czołówkę. Skończyło się to przeróbką disco
stworzoną na potrzeby trzeciej serii tego serialu. Ona się już niestety tak
dobrze nie zestarzała, ale zmiana ta świetnie dokumentuje zmieniające się
trendy w muzyce popularnej 2 połowy lat 70.
Lynda Carter
Każdy, kto narzekał, że Gal Gadot jest za chuda do roli
Diany powinien zobaczyć serial z Lyndą Carter. Miss World USA z 1972 roku
daleko było do bycia przypakowaną kulturystką, a jednak naprawdę dała radę. W
końcu WW równie często musi w komiksach polegać na swojej wiedzy i sprycie, co
brutalnej sile fizycznej.
Lynda może nie była najbardziej uzdolnioną aktorką na
świecie, ale nie można jej odmówić charyzmy oraz uroku. W pierwszych odcinkach
zdarzają się sceny, które sprawią, że zastanowicie się, czy nie oglądacie w tej
roli naszej rodzimej Kasi Cichopek albo Rafała Mroczka w przebraniu. Z czasem
jednak się wyrobiła.
Jej Wonder Woman jest miła, ale zadziorna. Potrafi walczyć o
swoje i często ratuje Steve Trevora (AKA wieczną damę w opresji). Popełnia
czasami jednak też błędy oraz nie jest doskonała. Ma w sobie jednak coś
takiego, co od razu sprawia, że wierzymy od razu w jej zwycięstwo.
Superbohaterowie mają nieść ludziom nadzieję, a Lynda dawała z siebie wszystko,
abyśmy uwierzyli, że należy walczyć o lepsze jutro. Krytycy doceniali szczerość
jej gry aktorskiej. Ciężko nie docenić też jej oddania roli. Sama wykonywała
wiele ze skomplikowanych wyczynów kaskaderskich, co doprowadzało szefostwo
stacji CBS do białej gorączki.
Poza ekranem aktorka wykorzystała swój status, by rozmawiać
o tematach ważnych społecznie oraz zaangażowała się w wolontariat (za co
otrzymała zresztą Jill Ireland Award). Sama stała się w ten sposób równie godna
naśladowania, co grana przez nią bohaterka.
Ostatnio mogliście ją zobaczyć w SUPERGIRL, a także usłyszeć
ją w grze FALLOUT 4. Do najnowszej odsłony słynnej serii CRPG nagrała też kilka
oryginalnych piosenek.
Sławetny obrót
Punkt niewymagający zbyt długiego rozpisywania się. Do
słynnej sceny przemiana Diany Prince w Wonder Woman nawiązali nawet twórcy LIGI
SPRAWIEDLIWYCH BEZ GRANIC. Prosty pomysł (ponoć autorstwa samej Lyndy Carter)
okazał się strzałem w dziesiątkę. Z początku sprawiał ekipie filmowej wiele
problemów natury technicznej (trzeba było nałożyć na siebie dwa obrazy tak samo
kręcącej się aktorki), ale już w okolicach 3 odcinka z większością sobie
poradzono.
Do dziś jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych obrotów
w historii telewizji. Po prostu nie wypada go nie znać.
Prawdziwie komiksowy serial
I nie chodzi tylko o to, że nazwy lokalizacji pojawiały się
w żółtych prostokątach. Po prostu od razu czuć korzenie produkcji.
Mamy tu do czynienia z udaną próbą przeniesienia na mały
ekran ducha historii obrazkowych (szczególnie tych z tamtego okresu). Czasami
poziom kiczu (szczególnie w trzecim sezonie) może być odrobinę ciężki do
zniesienia, ale zwykle oglądanie tej produkcji daje sporo frajdy.
Choć serial ma wybitnie mało wspólnego z rzeczywistą fabułą
komiksów, udało się twórcą zachować genezę Amazonki oraz wiele elementów nierozerwalnie
związanych z jej mitologią. Twórcy przeczytali, chociaż komiksy Williama
Moultona Marstona i czerpali z nich sporą inspirację (a Diana często bywa
zakuwana w łańcuchy) i starali się zekranizować jego idee. Dlatego nie liczcie
na wizyty greckich bogów, ale na nazistów i podteksty feministyczne już tak.
Plus w pierwszym sezonie pojawia się Wonder Girl! Tego się
nie spodziewaliście, prawda?
Zrozumienie postaci Wonder Woman
Z przedostatnim akapitem poprzedniego punktu związane jest
też to, w jaki sposób pisana była Wonder Woman. Scenarzyści i producenci
zaskakująco dobrze zrozumieli to, kim jest Diana. Dlaczego zaskakująco?
Pamiętajmy, że to lata 70., a sytuacja społeczna kobiet w Stanach wcale nie
była taka najlepsza. Zmieniała się, ale wciąż rzadko kiedy były one
przedstawiane jako silne i niezależne w telewizji. ANIOŁKI CHARLIE’EGO
debiutowały dopiero rok po WONDER WOMAN, a rewolucyjna pod tym względem MURPHY
BROWN dopiero dekadę później. Bohaterkom seriali wciąż bliżej było do Lucy z
serialu KOCHAM LUCY czy Jeannie z I DREAM OF JEANNIE, które reprezentowały dość
tradycyjne podejście do kobiecości.
Waleczna amazonka była inna. Nie bała się walki. Stanowiła
sama o sobie. I to ona ratowała wciąż i wciąż Steve’a Trevora, a nie odwrotnie.
W sezonach 2 i 3 stała się zresztą jeszcze bardziej samodzielna. To było swego
rodzaju rewolucja znamienna dla czasów, w jakich serial powstał.
Nasza Diana na potrzeby telewizji stała się może trochę
bardziej urocza, a mniej wojownicza. Pozostała jednak bohaterką gotową do
poświęceń, a także walki o swoje. Podobnie jak w komiksach starała się dawać
swoim wrogom szansę na przemyślenie własnych czynów oraz wierzyć w drugiego
człowieka. Nieść przede wszystkim miłość i pokój, a nie wojnę.
Klimat lat 70.
Z czym kojarzą się wam lata 70.? Z Disco? Hippisami?
ANIOŁKAMI CHARLIE’EGO? WONDER WOMAN reprezentuje sobą wszystko, co miała do
zaoferowania widzowi telewizja w tamtym okresie. Z robotem-pomocnikiem
pojawiającym się w późniejszych odcinkach włącznie.
O ile pierwszy sezon był jeszcze w miarę uniwersalny z uwagi
na okres, w którym działa się akcja, to od drugiego twórcy zaczęli szaleć.
Dzięki temu serial ten może zaoferować wam prawdziwą podróż w przeszłość.
Z jednej strony jest w nim dużo kiczu, plastiku i dziwnych
rozwiązań fabularnych. Jednakże pokazuje on też, jak bardzo zmieniła się
telewizja na przestrzeni lat. Do tego symbolizuje też zmianę podejścia do
postaci kobiecych w serialach, ukazywania przemocy, a czasami (bardzo leciutko)
ociera się nawet o poważniejsze wątki.
Jak na swoje czasy był też dość drogą produkcją (acz cudów
nie wymagajmy), dzięki czemu może zaskoczyć niektórymi scenami czy efektami.
Nie każdy odnajdzie się w tym klimacie. Jednakże naprawdę
warto przekonać się, co kręciło widzów 40 lat temu.
Lyle Waggoner
Jedynym członkiem obsady, który pojawił się we wszystkich
trzech sezonach WONDER WOMAN poza Lyndą Carter był Lyle Waggoner. Niegdysiejszy
konkurent Adama Westa (brał udział w castingach do BATMANA) wcielił się w
Steve’a Trevora. Podobnie jak w komiksach trafił on na wyspę amazonek przez
przypadek i miał dużo wspólnego z jej decyzją o opuszczeniu domu. W pierwszym
sezonie nasza superbohaterka w cywilu pracowała jako jego sekretarka. Jako że
kolejne serie rozgrywały się 30 lat później Trevor Sr. zmarł poza ekranem, a
Waggoner tym razem zagrał jego syna. I powoli zaczął niestety otrzymywać coraz
mniej czasu antenowego.
Lyle był naprawdę dobry w obu tych rolach, a jego chemia z
ekranową partnerką – niesamowita. Szczególnie widać to w pierwszych 13
odcinkach, w których stanowią oni typowy przykład pary zejdą-się-czy-nie-zejdą.
W późniejszych epizodach stosunki pomiędzy Dianą a jego synem były już tylko
przyjacielskie.
Były członek obsady THE CAROL BURNETT SHOW (słynnego
programu komediowego kręconego w latach 1967-78) okazał się bardzo
charyzmatycznym, zabawnym oraz ciekawym Trevorem. Dobrze sprawdzał się także w
roli serialowej „damy w opresji”.
Aktualnie posiada własną firmę wypożyczającą przyczepy dla
gwiazd, a w wolnych chwilach para się rzeźbiarstwem.
Pierwszy sezon
Jak pewnie wywnioskowaliście już z poprzednich punktów, ten
sezon podobał mi się najbardziej. Może w każdym odcinku mieliśmy do czynienia z
innym wrogiem, a realizacyjnie i aktorsko nie było zawsze najlepiej, ale ma on
w sobie coś przyciągającego uwagę. Ogląda się go naprawdę dobrze (polecam jako
bezmózgą rozrywkę do obiadu). Próby odtworzenia realiów II wojny światowej nie
wypadają zaś aż tak tragicznie, jak mogłoby się wydawać.
Nawet Etta Candy (obecna tylko w tych pierwszych kilkunastu
odcinkach) wypada zaskakująco dobrze.
Zaskakuje także ilość nawiązań do komiksów i kreatywnych
pomysłów na fabułę kolejnych epizodów. (pojawiają się kosmici, goryle, kowboje,
a nawet nazistowska wersja walecznej amazonki).
To bardzo solidna, rozrywkowa pozycja, która nadaje się do
oglądania z całą rodziną. Dzięki niej możecie pokazać całej swojej rodzinie,
dlaczego WW jest fajna. Kolejne sezony dalej bawią, ale nie są już tak dobre.
Przekonani? Co wy sądzicie o WONDER WOMAN z lat 70.? Dajcie
znać w komentarzach.
Żródło wykorzystanych zdjęć: CelebrityImages.org
Przynajmniej lepsze niż pilot z 2011...
OdpowiedzUsuńOprócz filmu z Gal Gadot, na 2017 przewidziana jest również nowela o Wonder Woman. Leigh Bardugo "Wonder Woman: Warbringer" i dotyka sfery życia Diany wciąż jako młodej amazonki i księżniczki. Poza tym do bibliotek trafią w przyszłości kolejne nowele na temat bohaterów DC :D MY BODY IS READY
OdpowiedzUsuńhttp://www.goodreads.com/book/show/29749085-wonder-woman