Trzeci tom JONAH HEX jest na swój sposób wyjątkowy. Zawiera bowiem jedynie 3 historie, z czego aż dwie mają objętość większą niż jeden zeszyt.
Pierwszą historią jest origin story Hexa. Widać, że twórcom ciężko porzucić tworzenie jednej opowieści na zeszyt, bo w trzech zeszytach story arcu zmieścili aż 3 wątki. Niestety działa to na niekorzyść historii, mamy Hexa z teraźniejszości, który ugania się za Ackermanem, Hexa z przeszłości, na którym znęcał się Ackerman i Hexa z przeszłości, który wychowuje się wśród Apaczów. Wątki są wymieszane, do ich rozróżnienia służą daty między panelami, niestety nie zawsze się one pojawiają. W dodatku największa tajemnica, której wyjaśnienia oczekuje czytelnik, czyli skąd wzięły się blizny bohatera, nie zostaje dokładnie wytłumaczona. Jesteśmy bowiem światkami dwóch okaleczeń postaci, przed każdym z nich twarz Hexa ma się jak najbardziej w porządku a po każdym z nich twarz Hexa jest albo niepokazana, albo schowana w bandażach. Widać, że sam rysownik jest pogubiony w chronologii wydarzeń, ponieważ kiedy pojawia się niepewna sytuacja, to rysuje bohatera z profilu, który nigdy nie był uszkodzony. Oprócz tych rysunkowo-chronologicznych nieścisłości historia korzysta z pewnego niezbyt delikatnego rozwiązania fabularnego. W pewnym momencie Hexowi udaje się uniknąć śmierci, jednak wiadomość o jego zgonie zostaje już rozpowszechniona, nasz bohater stwierdza, że nie może wrócić do domu i wyjaśnić tej sprawy od razu ponieważ.. wszyscy myślą, że umarł. Wraca tam dopiero po 12 latach, gdy sprawy w owym społeczeństwie wyglądają zdecydowanie mniej przychylnie dla jego osoby. Nie zachwycą również momenty Hexa wśród Apaczów, po tym, jak inne postacie wspominały o tym fakcie z przeszłości bohatera, można by się spodziewać, że ten fragment historii będzie przedstawiony dużo ciekawiej. Ogólnie pierwsza połowa tomu wypada dość blado i osoby, który planują jego zakup w celu poznania początków Hexa mogą się zawieść. Na szczęście później jest już tylko lepiej.
W drugiej historii poznajemy origin Tallulah Black i jest to zdecydowanie najlepsza historia w wydanych do tej pory tomach. Świetny klimat, świetna prosta historia o zemście, świetny origin Tallulah. Dynamika Hexa i Tallulah to czyste złoto, dla którego ten tom jest wart przeczytania. Największy minus to brak tej postaci przez najbliższe 3 zbiory. Nasza nowa bohaterka wynajmuje Hexa by ten nauczył ją sprawnego posługiwania się bronią, bo podobnie jak Hex łaknie zemsty na swoich oprawcach z przeszłości. Rysunki jak i historia stoją na wysokim poziomie, proste i zarazem pełne szczegółów kreski są uzupełnione przez dość specyficzne jak na te serie kolorowanie. Nie każdemu musi się spodobać, ale każdego powinny zaciekawić.
Ostatnia historia w tomie to zarazem ostatni zeszyt. I nie ma co dużo mówić na jego temat, typowa pesymistyczna historia wypełniona zbyt pochopnie podjętymi decyzjami, do której już przywykliśmy w ramach serii. Całkiem niezłe zakończenie tomu jak na opowieść mieszczącą się na około 20 stronach.
Pierwszą historią jest origin story Hexa. Widać, że twórcom ciężko porzucić tworzenie jednej opowieści na zeszyt, bo w trzech zeszytach story arcu zmieścili aż 3 wątki. Niestety działa to na niekorzyść historii, mamy Hexa z teraźniejszości, który ugania się za Ackermanem, Hexa z przeszłości, na którym znęcał się Ackerman i Hexa z przeszłości, który wychowuje się wśród Apaczów. Wątki są wymieszane, do ich rozróżnienia służą daty między panelami, niestety nie zawsze się one pojawiają. W dodatku największa tajemnica, której wyjaśnienia oczekuje czytelnik, czyli skąd wzięły się blizny bohatera, nie zostaje dokładnie wytłumaczona. Jesteśmy bowiem światkami dwóch okaleczeń postaci, przed każdym z nich twarz Hexa ma się jak najbardziej w porządku a po każdym z nich twarz Hexa jest albo niepokazana, albo schowana w bandażach. Widać, że sam rysownik jest pogubiony w chronologii wydarzeń, ponieważ kiedy pojawia się niepewna sytuacja, to rysuje bohatera z profilu, który nigdy nie był uszkodzony. Oprócz tych rysunkowo-chronologicznych nieścisłości historia korzysta z pewnego niezbyt delikatnego rozwiązania fabularnego. W pewnym momencie Hexowi udaje się uniknąć śmierci, jednak wiadomość o jego zgonie zostaje już rozpowszechniona, nasz bohater stwierdza, że nie może wrócić do domu i wyjaśnić tej sprawy od razu ponieważ.. wszyscy myślą, że umarł. Wraca tam dopiero po 12 latach, gdy sprawy w owym społeczeństwie wyglądają zdecydowanie mniej przychylnie dla jego osoby. Nie zachwycą również momenty Hexa wśród Apaczów, po tym, jak inne postacie wspominały o tym fakcie z przeszłości bohatera, można by się spodziewać, że ten fragment historii będzie przedstawiony dużo ciekawiej. Ogólnie pierwsza połowa tomu wypada dość blado i osoby, który planują jego zakup w celu poznania początków Hexa mogą się zawieść. Na szczęście później jest już tylko lepiej.
W drugiej historii poznajemy origin Tallulah Black i jest to zdecydowanie najlepsza historia w wydanych do tej pory tomach. Świetny klimat, świetna prosta historia o zemście, świetny origin Tallulah. Dynamika Hexa i Tallulah to czyste złoto, dla którego ten tom jest wart przeczytania. Największy minus to brak tej postaci przez najbliższe 3 zbiory. Nasza nowa bohaterka wynajmuje Hexa by ten nauczył ją sprawnego posługiwania się bronią, bo podobnie jak Hex łaknie zemsty na swoich oprawcach z przeszłości. Rysunki jak i historia stoją na wysokim poziomie, proste i zarazem pełne szczegółów kreski są uzupełnione przez dość specyficzne jak na te serie kolorowanie. Nie każdemu musi się spodobać, ale każdego powinny zaciekawić.
Ostatnia historia w tomie to zarazem ostatni zeszyt. I nie ma co dużo mówić na jego temat, typowa pesymistyczna historia wypełniona zbyt pochopnie podjętymi decyzjami, do której już przywykliśmy w ramach serii. Całkiem niezłe zakończenie tomu jak na opowieść mieszczącą się na około 20 stronach.
-4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz