poniedziałek, 8 grudnia 2014

FLASH VOL. 1: MOVE FORWARD

W ramach nadrabiania zaległości recenzja pierwszego tomu serii FLASH wydawanej w ramach New 52

Barry Allen otrzymuje zgodnie z oczekiwaniami własną serię w ramach relaunchu DC, a za jej tworzenie odpowiedzialni są Brian Buccellato (scenariusz) oraz Francis Manapul (scenariusz i rysunki). Przypominam, że obaj maczali swoje palce przy poprzednim volumie, który zakończył się wraz z początkiem Flashpoint, ale odpowiadali jedynie za warstwę graficzną. Pierwszym nowym przeciwnikiem najszybszego człowieka na Ziemi okazuje się Mob Rule, który potrafi być w wielu miejscach na raz. Tym razem Barry’emu nie wystarczy jedynie szybko biegać, aby ocalić miasto, ale dodatkowo musi drastycznie zwiększyć prędkość pracy swojego umysłu. Wszystko ma jednak zarówno pewne zalety, jak i nieplanowane skutki uboczne. 

Pierwszą i zarazem istotną zaletą nowych twórców serii THE FLASH jest wyrzucenie do kosza masy dotychczasowych wydarzeń i postaci, które przez ostatnie lata kojarzyły się ze światem szkarłatnego biegacza. Wszelkie zawirowania związane z podróżami w czasie oraz współistnienie różnych innych wersji Flasha (Kid Flash, Jay Garrick, Wally West i kilku innych) zostały wymazane, przez co już na samym początku przygotowany został czysty grunt pod zupełnie nowe przygody zupełnie nowego Barry’ego Allena. Tym samym THE FLASH jest pozycją bardzo przystępną dla nowych czytelników i nie wymaga znajomości żadnym wydarzeń, które miały miejsce sprzed września 2011 roku. Jedyne, co trzeba wiedzieć to to, że w wyniku trafienia piorunem obdarzony został niezwykłymi mocami.

Rysunki w tym komiksie stoją oczywiście na wysokim poziomie, czego akurat można się było spodziewać po takim specjaliście jak Manapul. Duża cześć osób zapewne najpierw nacieszy swoje oczy warstwą graficzną, a dopiero później spokojnie przekartkuje komiks zagłębiając się dokładniej w scenariusz. Dla mnie osobiście styl Francisa nawiązujący w pewien sposób do kreski ze Srebrnej Ery jest oczywiście oryginalny, ale... gustuję w trochę innych klimatach i przykładowo pewne ujęcia Flasha podczas biegu mogłyby być lepiej ukazane. Wiem, marudzę, nie wolno czepiać się uznawanego za prawdziwego mistrza ilustracji Manapula, ale mam prawo, skoro mój gust jest z gatunku tych, które jarają się pracami Romity juniora, czy też Teda McKeevera.

Co do samej historii, to jest ona z gatunku tych, które ani nie rozczarowują, ale też nie rzucają na kolana. Właściwie to mamy tutaj dwie różne opowieści, z których pierwsza rozgrywa się wokół nowego złoczyńcy - Mob Rule, zaś druga koncentruje się na sprawdzonym i klasycznym Kapitanie Coldzie. Pierwsze pięć zeszytów delikatnie mówiąc trochę mnie wynudziło. Nie jestem jakimś wielkim fanem postaci Flasha i liczyłem na to, że dzięki New 52 będę miał okazję wreszcie polubić tego bohatera na tyle, aby dalej śledzić jego losy z wypiekami na twarzy i otwartymi szeroko ze zdziwienia oczami. Niestety trochę się rozczarowałem i wątek z klonowaniem, dziwnymi eksperymentami oraz przyjacielem Barry’ego okazał się mało wciągający, a sam główny bohater wydawał się często jedynie tłem, grał drugoplanową rolę. Tylko chwilami działo się coś wartego uwagi, ale ogólnie wiało nudą, akcja rozwijała się zbyt wolno, a cliffhangery niczym nie powalały. Nie tego się spodziewałem. Dopiero pojawienie się Leonarda Snarta dysponującego zmodyfikowanymi mocami i wizyta wewnątrz Speed Force rozruszały senną atmosferę, przez co nabrałem ochoty na sięgnięcie po więcej i tylko dlatego przeczytałem kolejny tom.

A propos nowych mocy, to tytułowy bohater odkrył w sobie dar przewidywania przyszłości, czego do tej pory żadna wersja Flasha nie posiadała w swoim „pakiecie supermocy”. Interesujące rozwiązanie, które daje wiele nowych możliwości. Cieszy także inne, świeże i nieoczekiwane spojrzenie na samą Speed Force oraz pokazanie, że jest to coś więcej niż tylko źródełko, z którego Barry czerpie swoją superszybkość. Z nowych elementów mamy też wątek miłosny pomiędzy Barrym a Patty, która o dziwo nie jest tylko jednowymiarową postacią będącą chwilowym zastępstwem w oczekiwaniu na narodziny relacji Barry - Iris West. Patty nie da się nie lubić i trzeba mieć nadzieję, że atrakcyjna pani detektyw na dłużej i z sukcesami pozostanie u boku Allena.

Podsumowując nowa seria FLASH mimo spokojnego początku zaczyna iść w dobrym kierunku i z zeszytu na zeszyt coraz bardziej da się lubić. Barry Allen z pewnością nie jest nudną postacią i pod okiem Manapula oraz Buccellato zyskał nową świeżość. Jest to kompletnie inny Barry Allen od tego, który miał problemy z zyskaniem sobie uwagi czytelników i został przez to uśmiercony na wiele lat podczas Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach. Pierwszy tom zatytułowany Move Forward to nie jest jakaś górna półka, są momenty lepsze i gorsze, ale suma sumarum trzeba dać temu komiksowi szansę zwłaszcza, że jest on przystępny dla nowych fanów i dlatego, że wszystko idzie, a może raczej biegnie w dobrą stronę.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów FLASH #1 – 8

Ocena: 3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz