środa, 3 grudnia 2014

TITANS/YOUNG JUSTICE: GRADUATION DAY

Ostatnia archiwalna recka Krzysztofa Sagańskiego ląduje na blogu (o ile Krzysiek nie wykopie czegoś jeszcze).


Troia: I have no idea where I’m going to be tomorrow. But I accept the fact that tomorrow will come. And I’m going to rise to meet it.

Trzyczęściowa mini seria „Titans/Young Justice: Graduation Day” była z pewnością najważniejszym wydarzeniem w świecie młodej generacji bohaterów DC w 2003 roku. Judd Winick zaprezentował bowiem historię wyposażoną w fabułę mało oryginalną, ale za to poruszającą większość czytelników. Kontrowersje wzbudziła bowiem śmierć postaci uwielbianej przez wielu. Zginęła bohaterka urocza, kochana i kochająca, której nie dało się nie lubić. Odeszła od nas Donna Troy.

I chociaż w stronę Winicka posypały się setki wyzwisk i epitetów to była to śmierć piękna i wzruszająca, która pozostała w pamięci na długo, a przynajmniej do 2005 roku, kiedy to Phil Jiminez w czteroczęściowej „DC Special: The Return Of Donna Troy”, w bardzo przeciętny sposób, przywrócił bohaterkę do życia. I tak też zostało, że większość czytelników pamięta tak naprawdę żal w sercu spowodowany widokiem umierającej Troi, a nie jej powrót, który jak już napisałem, był ukazany w mało zadawalający sposób.
„Graduation Day” stanowi też początek czarnej serii w historii Tytanów. Od śmierci Donny i Lilith „Omen” Jupiter rozpoczęły się bowiem „łowy Tytanów”, w które scenarzyści się bawili, i podczas których na drugą stronę odesłali dużą gromadkę młodych super bohaterów.

Wróćmy jednakże do „Graduation Day”. Silnym bodźcem przyciągającym czytelników do tej mini serii było z pewnością spotkanie drużyn, które zrzeszały młodą (i jeszcze młodszą) generację herosów świata DC. I chociaż ciężko w to uwierzyć, to fani dopiero po raz pierwszy mogli zobaczyć zespoły Nighwinga i Robina razem w akcji. Do tej pory ich losy nie mogły się zbiec.
Winick w bardzo udany sposób zaprezentował nam owe spotkanie i udowodnił, że chociaż Tytanów i Young Justice dzieli mniejsza różnica wieku, niż byłoby to w przypadku tych drużyn i JLA czy JSA, to i ciężko było się im dogadać. Teraz to Dick, Donna i inni musieli wystąpić w roli mentorów. Po raz pierwszy to Tytani byli bardziej doświadczonymi bohaterami, a nie członkowie drugiego zespołu. Wszystko to scenarzysta akcentuje i zarysowuje w bardzo udany sposób. Relacje między obiema generacjami czytelnik może poznać bez problemu, chociażby czytając rozmowę Donny i Cassandry „Wonder Girl” Sandsmark. Scenarzysta wspaniale pokazał nerwowość w obu drużynach. Jedni boją się zwieść swych młodszych towarzyszy, a drudzy są stremowani walką u boku bohaterów, na których się wzorują.

Po dodaniu do siebie członków Titans i Young Justice otrzymujemy aż 13 bohaterów. Trudno byłoby Winickowi w udany sposób zaprezentować historię, w której wystąpić miałoby aż tylu herosów. Rola żadnego z nich nie mogłaby być zbytnio rozbudowana, a czytelnik nie wiedziałby na kim skupić swoją uwagę. Dlatego też Winick w rozsądny sposób rozpoczął „eliminację” bohaterów w zasadzie od samego początku historii. W ten sposób główne role odgrywało już tylko kilku bohaterów, co znacznie pomogło w lekturze. Nie warto okłamywać Was, że pierwszy skrzypce zagrali w „Graduation Day” Empress, Argent, czy Jesse Quick. Czytelnicy otrzymali bowiem swoich ulubionych bohaterów, a więc Nightwinga, Robina, Troię, Superboya, Arsenala, czy Wonder Girl. Ale doprawdy trudno wybrzydzać na taką decyzję Juda Winicka.

Oprócz dobrego doboru postaci a także udanego zarysowania relacji między nimi, Winick sprawdził się przede wszystkim jako… inteligentny pisarz. 3 numery do niezbyt dużo, by pokazać tak ważne wydarzenie, jakie Judd miał przedstawić. A jednak jakoś udało się wszystko pomieścić. Było więc trochę walki oraz odrobinę spokojnych rozmów bohaterów i skupienia uwagi czytelnika na samych postaciach, by na koniec ponownie powrócić na pole bitewne. Winick wszystko więc wyważył i czytelnicy nie mogą się czuć znużeni zbyt dużą dawką walk, czy z drugiej strony zbytnim „przegadaniem” historii.

Winick zasługuje też na pochwałę za wspaniałą narrację i dialogi, jakie przedstawił. Rozmowy bohaterów były bowiem bardzo ludzkie. Kiedy trzeba wzruszały, kiedy indziej potrafiły rozśmieszyć, a z pewnością nie nudziły. Natomiast narracja w niektórych miejscach stanowi majstersztyk i wspaniałe uzupełnienie rysunków. Winick w odpowiednich momentach umiał znakomicie opisać daną chwilę, przez co zdołał wzruszyć czytelników na całego. To właśnie dzięki temu moment śmierci Donny Troy jest aż tak poruszający, dzięki czemu pamiętamy go do dzisiaj, mimo faktu, że Troia od 4 lat ponownie żyje sobie w świecie DC jak gdyby nigdy nic.

„Graduation Day” to wspaniały komiks również ze względu na rysunki, których autorem jest Ale Garza. Klucz do sukcesu tego artysty leży przede wszystkim we wspaniałym rysowaniu bohaterów, dzięki czemu możemy patrzeć na nich godzinami. Wyglądają rzeczywiście i przede wszystkim… ładnie. Dodatkowo też, daleko było wtedy Garzie do tego słodkiego stylu, jaki prezentował podczas swojego stażu w „Supergirl”.

„Graduation Day” było jedną z pierwszych historii, jakie przeczytałem z Tytanami w roli głównej, a było to ponad pięć lat temu. Już wtedy wywarło na mnie ogromne wrażenie i szybko dołączyło do grona moich ulubionych komiksów. Ostatnio odświeżyłem sobie tą pozycję i stwierdziłem, że mimo upływu czasu, nie straciła ona nic ze swej wspaniałości.
„Titans/Young Justice: Graduation Day” to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów młodych herosów DC. Znajdziemy tam wszystko. Naszych ulubionych herosów, dobrze ukazane relacje miedzy nimi, solidną dawkę super bohaterskiej walki, a przede wszystkim wzruszenie i śmierć. Polecam.

P.S. Warto przeczytać mini serię Juda Winicka również ze względu na fakt, że kończy ona serie „The Titans” i „Young Justice” i rozpoczyna dwie kolejne: „Teen Titans v3” i „The Outsiders v3”.
Krzysztof Sagański

1 komentarz:

  1. Piszę właśnie swoje własne fanfiction gdzie starzy bohaterowie poszli w odstawkę (Batman nie żyje, Hal traci pierścień itp.) i to ich młodsi sprzymierzeńcy przejmują rolę naczelnych bohaterów. Nightwing zostaje Batmanem. Jay Garrick zostaje nowym Flashem (origin podobny jak w Nu52 Earth 2) po śmierci Barry'ego i Wally'ego. Donna jako owoc romansu Hippolity i Aresa (mój origin w którym Hippolyta miała wielu kochanków i 5 córek: Diana [ojciec Zeus], Artemis i Donna [córki Aresa], Minerva - Cheetah [ojciec Hades] i Cassandra [znów Zeus]) po śmierci matki i przyjęciu przez Dianę korony Themyscery zostaje nową Wonder Woman.
    W pewnym pojedynku nowej Ligi Sprawiedliwych z Cyborg Supermanem ma miejsce podobna scena śmierci Donny poprzez przebicie na wylot przez heat vision robota. Donna jednak nie wróci do życia, gdyż chcę wykorzystać jej śmierć jako punkt zwrotny w życiu Kyle'a Raynera, który załamany śmiercią ukochanej, uwalnia swój gniew jako Red Lantern...

    Donna Troy to świetna postać, idealna zastępczyni Diany jako WW. Mądra i odważna. Ciekawsza niż Cassie.
    Dlatego bardzo brakuje mi tej pięknej amazonki w Nowym 52...

    OdpowiedzUsuń