Ostatni z moich tekstów z KZ ląduje na DC Maniaku.
Trzeba wielu lat by znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila by go stracić.
~ Stanisław Jerzy Lec
O pierwszym tomie nowej
serii z Michaelem „Boosterem” Carterem w roli głównej mogliście
przeczytać w KZ w zamierzchłej przeszłości.
Pora dobra, jak każda inna, żeby poświęcić kilka linijek kontynuacji 52 PICK-UP – zbiorowi BLUE AND GOLD. Numery, które wchodzą w skład
tego wydania, są zarazem ostatnimi z runu scenarzystów Geoffa
Johnsa i Jeffa Katza, a tym samym kończą wysoki poziom, jaki seria
prezentowała od startu drugiego woluminu. Należy bowiem wspomnieć, że
Dan Jurgens – twórca postaci Boostera w latach 80-tych, kolokwialnie
mówiąc, wszystko „spartolił”. Na szczęście od numeru trzydziestego
drugiego serię przejęli Keith Giffen i J. M. DeMatteis, zatem o dalszy
los Boostera można być spokojnym.
Jak wiemy z poprzedniego
tomu, Ted Kord – alias Blue Beetle II – nie zginął z ręki Maxwella
Lorda, a to dzięki cofnięciu się w czasie i interwencji Boostera i
Beetle'ów trzech generacji (pierwszego – Dana Garetta, obecnego –
Jaime'go Renesa i tajemniczego przybysza z przyszłości – Black
Beetle'a). Zbiór BLUE AND GOLD zaczyna się od podróży w przyszłość do
XXV wieku i zrewidowania genezy Cartera. Następnie, po pożegnaniu się z
resztą Beetle'ów, dwaj najlepsi kumple w uniwersum DC, czyli właśnie
tytułowi Blue oraz Gold, ramię w ramię – jako strażnicy czasu – wracają
do teraźniejszości, która diametralnie się zmieniła.
Okazuje się, że
uratowanie Teda miało dramatyczne w skutkach reperkusje. I tak też
projekt OMAC, pod egidą Maxa Lorda, zdziesiątkował populację meta-ludzi,
a samozwańczy ruch oporu jest pozbawiony organizacji. W związku z
powyższym, nasz duet postanawia zwrócić się do starej sprawdzonej ekipy z
czasów Justice League International. A gdzieś za kulisami, własny plan
stara się wprowadzić grupka podróżujących w czasie złoczyńców,
określająca siebie mianem Time Stealers. Czy bohaterom uda się ocalić
świat jest pytaniem nie na miejscu, bo to oczywiste – w końcu w obecnym
kontinuum DCU opisywane wydarzenia nie miały miejsca, a Ted – ku
niezadowoleniu czytelników – wciąż spoczywa w pokoju, właśnie ze względu
na ogromne znaczenie, jakie miała jego śmierć.
Może się wydawać, że
komiks przepełniony będzie tylko i wyłącznie nostalgią. To błędne
myślenie. Otóż nie zabrakło w nim misternie skonstruowanej intrygi,
dobrze rozpisanych dialogów i zwrotów akcji, którymi zostaniemy nie raz i
nie dwa razy zaskoczeni. Również ci, którzy obawiają się nadmiaru
wątków komediowych zdziwią się, bo relacja Boostera Golda i Blue
Beetle'a, która łączyła obu herosów w czasach JLI – gdy postrzegano ich
obu jako kretynów – bardzo się zmieniła, przede wszystkim ze względu na
to, że Gold od tamtego czasu dojrzał.
W finale tomu – w formie
dodatku – dostaniemy jeszcze epizod, w którym Booster trafia do roku
1000000 i spotyka swojego odpowiednika z przyszłości – Petera Platinuum.
Na deser wyjawiona zostaje tożsamość Ripa Huntera, zaserwowany jest
również nieoczekiwany powrót pewnej postaci (tych powrotów jest znacznie
więcej w tytułowej historii).
Najistotniejszy w tym
komiksie – oprócz samej trykociarskiej otoczki – jest wątek przyjaźni
silniejszej niż śmierć oraz to, że niestety, o ile możemy kształtować
przyszłość, to przeszłości zmienić się nie da. Booster zgodził się
zostać strażnikiem czasu pod czujnym okiem Ripa Huntera właśnie po to,
by móc ocalić przyjaciela. Gold, nie traktowany poważnie przez
społeczność herosów (zresztą nie bez słuszności, ze względu na pogoń za
sławą i pieniędzmi), w Tedzie miał oddanego druha i wiernego kompana,
ale także głos rozsądku. Wspólnie wygłupiali się i robili żarty w swoim
stylu, przez co Kord – mimo że jeden z najinteligentniejszych ludzi na
Ziemi – również nie zawsze był traktowany serio. Co by się jednak nie
działo, bohaterowie zawsze mogli liczyć na siebie. Ostatecznie Michael
Carter pokazał, że nie jest samolubny i bardziej, niż na dobrej
reputacji czy czymkolwiek innym, najbardziej zależy mu na tym, by jego
przyjaciel znowu żył. Czy może być piękniejszy dowód prawdziwej
przyjaźni?
W BLUE AND GOLD Dan
Jurgens udowodnił, że o wiele lepiej rysuje przygody Boostera, niż je
pisze. Z kolei scenariusz Johnsa i Katza jest – co tu owijać w bawełnę –
świetny. Mimo wszystko nie jest to komiks dla każdego. Nowi czytelnicy,
którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze światem DC, powinni
przynajmniej sięgnąć po poprzedni tom.
2010 rok, KZ #61
Damex
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz