Właściwie można powiedzieć, że zdecydowana
większość historii, które stworzył kanadyjski pisarz i rysownik Jeff Lemire
okazało się dobrymi, albo bardzo dobrymi opowieściami. Jest to jeden z tych
twórców, którego nazwisko niczym sprawdzona i zaufana marka gwarantuje pewną
jakość, i który nigdy nie schodzi poniżej ustalonego poziomu. Zwłaszcza
autorskie, pozbawione elementów superhero i bazujące na prostych relacjach
między ludzkich projekty są tym, w czym czuje się najlepiej, i które czytam
zawsze z największą przyjemnością. Najnowszym z takich komiksów jest TRILLIUM,
który stanowi zamkniętą, składającą się z ośmiu numerów historię.
Wciągająca i trzymająca w
napięciu historia miłosna utrzymana w klimatach science fiction. Tak w
największym skrócie można opisać czym jest TRILLIUM. Lemire lubi stawiać sobie
kolejne wyzwania i próbować swoich sił w coraz to nowych, obcych do tej pory
gatunkach. Tym razem postanowił przedstawić własną wizję dalekiej przyszłości,
a konkretnie rok 3797 i ludzkość eksplorującą desperacko kosmos w poszukiwaniu
sposobu na uratowanie swojego gatunku. Mamy tutaj wymyśloną specjalnie na
potrzeby historii rasę niebieskich ludków tworzących kult tytułowej rośliny,
która posiada niezwykłe właściwości. Mamy także specjalny portal pozwalający na
podróże w czasie, a przede wszystkim mamy dwójkę głównych bohaterów, którzy
mimo dzielących ich różnic czasoprzestrzennych postanawiają być razem. Nie będę
zdradzał szczegółów spotkania Williama oraz Niki, gdyż każdy spoiler może
popsuć lekturę tym, którzy dopiero zamierzają po ten komiks sięgnąć.
TRILLIUM nie jest tak do końca
prostą i łatwą do zrozumienia lekturą, a sama końcówka posiada ukryte
znaczenie. Niby jest to zamknięta opowieść, ale scenarzysta zostawia
czytelnikowi możliwość różnych interpretacji zakończenia i ewentualną furtkę do
kontynuacji historii Niki oraz Williama. Lemire zmusza czytelnika nie tylko do
główkowania w kwestii tego, co tak naprawdę oznacza zakończenie, ale dodatkowo
skłania do zagłębienia się w język symboli, jakim posługują się Atabithianie.
Ma w tym pomóc tłumaczenie znaków umieszczone na końcu zbioru. Tak naprawdę
warto całość przeczytać zatem jeszcze raz od początku, aby przyswoić sobie i
lepiej zrozumieć każdą kwestię i zachowanie poszczególnych postaci.
Kolejnym utrudnieniem, a może
dodatkową zaletą komiksu jest potrzeba ciągłego obracania nim, gdyż autor
pokazuje pewne sytuacje z dwóch perspektyw stosując technikę zwaną flipbook.
Raz dostajemy więc cały rozdział podzielony na dwie części zbiegające się w
samym środku, a raz dostajemy już każdą stronę podzieloną na połowę, z czego
obie połówki są względem siebie odwrócone o 180 stopni. Takie ciekawe, trochę
pokręcone urozmaicenie podkreślające lekko zakręcony charakter całej opowieści.
Rysunki Lemire’a jak powszechnie
wiadomo nie należą do jakichś wybitnych, ale te z pozoru pokracznie rysowane wątpliwej
urody postacie są wizytówką artysty i świetnie oddają emocje, jakie niesie ze
sobą napisany przez niego scenariusz. Najmocniejszym punktem warstwy graficznej
są niewątpliwie świetnie dobrane kolory i widać tutaj, że Lemire jest jednym z
mistrzów jeśli chodzi o korzystanie z akwareli. Jeśli dobrze zauważyłem, to w
porównaniu do wcześniejszych prac tutaj Jeff popracował trochę nad lepszym
rysowaniem kobiecych twarzy, albo tak mi się tylko wydaje. Suma sumarum nie
wyobrażam sobie tego komiksu rysowanego przez innego artystę, gdyż nikt inny
nie potrafiłby chyba lepiej zobrazować scenariusza Lemire’a, niż on sam.
Zresztą z czasem do jego rysunków można się przyzwyczaić. Wiem to po sobie.
Amatorzy dodatków nie będą
zapewne zachwyceni, gdyż komiks ten zawiera oprócz alfabetu Atabithian jedynie
dwie strony z ilustracjami Lemire’a oraz dosłownie kilkoma słowami od autora na
temat procesu tworzenia historii.
TRILLIUM to kolejny ciekawy i
oryginalny komiks, który wyszedł spod pióra i ołówka Jeffa Lemire’a. Komiks,
który z pewnością warto przeczytać, aby sprawdzić, jak autor radzi sobie w
klimatach science fiction, podróżach w czasie oraz w eksperymentowaniu z
konwencją i sposobem przedstawiania historii. Jednym może wydać się ona nudnawa
i pozbawiona dreszczyku emocji, ale według mnie są to opinie tych, którzy nie
czytali wcześniej wielu prac tego autora i nie znają zbyt dobrze specyfiki
budowania przez niego historii. Nie jest to pozycja z gatunku tych wybitnych,
które zapadają w pamięci na lata. Nie jest to z pewnością najlepsza rzecz
stworzona przez Lemire’a, jaką do tej pory miałem okazję przeczytać i mamy
tutaj kilka słabszych momentów, ale ogólnie można czuć się usatysfakcjonowanym
po dobrnięciu do ostatniej strony. Czas spędzony na lekturze tej pozycji na
pewno nie mogę uznać za stracony i tylko na końcu poczułem delikatny smutek, że
to już finał tej przygody.
Opisywane wydanie zawiera
materiał z komiksów TRILLIUM #1 – 8
Ocena: 4,5/6
Mucha nie ma tego czaem w planach wydawniczych??
OdpowiedzUsuń