Kolejną odsłonę Faktów i Mitów, czyli mniej lub bardziej sprawdzonych plotek dotyczących komiksowego oraz filmowego świata DC zdominował Batman. Kto miał wystąpić w roli Riddlera? Kto nie pojawił się w ARKHAM ASYLUM oraz kto tak naprawdę narysował origin Mrocznego Rycerza? Szczegóły znajdziecie w rozwinięciu.
*Pierwsza opowieść o
Batmanie bazowała na historii z udziałem Shadowa.
Dziś już nie jest jakimś dużym zaskoczeniem, że Bob Kane
korzystał z pomocy różnych rysowników tworząc historie o Mrocznym Rycerzu.
Nikogo tez nie dziwi, że większość skryptów jest autorstwa Billa Fingera, w tym
ten zatytułowany The Case of the Chemical
Syndicate z DETECTIVE COMICS #27. Finger nie ukrywał swojego zamiłowania
pulpowymi herosami, jak np. Shadowem i stąd tak wiele elementów wspólnych
pomiędzy wspomnianą The Case of the
Chemical Syndicate a Partners of
Peril napisanej przez Theodore’a Tinsleya dla SHADOW MAGAZINE w listopadzie
1936. Jeśli ktoś chciałby szczegółowo porównać sobie oba skrypty, to odsyłam tutaj.
*Bob Kane po raz
pierwszy narysował postać Joe Chilla.
W 1948 ukazał się origin Batmana autorstwa, jakżeby inaczej,
Billa Fingera. Przez lata wydawało się, że to jeden z tzw. „ghost artists” –
Lew Schwartz narysował ten odcinek. Do tej pory Schwartz zawsze rysował
konkretną historię i jedynie lekko zaznaczał ołówkiem wszystkie plansze, na
których był Batman lub Robin. Następnie Bob Kane dorysowywał wedle własnego
uznania brakujące główne postacie i przekazywał całość inkerowi. Oznaczałoby to
nie mniej ni więcej to, iż właśnie Schwartz po raz pierwszy narysował mordercę
Wayne’ów - Joe Chilla. Na krótko przed swoją śmiercią artysta przyznał jednak,
że akurat origin Batmana w całości zilustrował Kane.
Lew dopiero co podpisał umowę z Bobem i stał się jego
osobistym ghost artist na ponad pięć lat. Pierwsza zilustrowana przez Schwartza
opowieść to ta o Catwoman, która znajdowała się w tym samym zeszycie, co origin
wcześniej narysowany przez Kane’a, czyli w BATMAN #47. Bob Kane po prostu nie
miał jeszcze po powrocie do DC i podpisaniu nowej umowy nikogo do pomocy, stąd
wyjątkowo sam musiał się wysilić i w całości zilustrować rewelacyjny scenariusz
innego „ducha”, Fingera.
*Joel Schumacher
zastąpił Robina Williamsa Jimem Careyem.
Wszystko wskazuje na to, że jest to nieprawda. Williams był
wielkim fanem komiksów i podobno dostał ofertę zagrania roli Riddlera w BATMAN
FOREVER, ale scenarzysta zrezygnował z jego usług i znalazł lepszą osobę do tej
roli.
Robin Williams był podobno brany pod uwagę przy obsadzie
Jokera w pierwszym filmie o Batmanie, ale tylko w przypadku, gdyby Jack
Nicholson zrezygnował. Jack na wieść o ewentualnym konkurencie natychmiast
podpisał zgodę, co ostatecznie zamknęło temat. W przypadku BATMAN FOREVER było
jednak inaczej. Robin miał podobno obiecane przez Tima Burtona rolę w tym
filmie, ale jak wiadomo projekt przeszedł w ręce Joela Schumachera. Prawda jest
jednak taka, że to Willimams zrezygnował z roli na wieść o tym, iż Riddler jest
bardziej intelektualistą i mniej komikiem, niż aktor się spodziewał. W dodatku
rolą Two-Face’a przypadła „gorącemu” aktorowi Tomy’emu Lee Johnsowi, który z
pewnością skradłby dla siebie cały spektakl i zepchnął Riddlera na drugi plan.
Inna wieść głosi też, że Williams miał żal do Warner Brothers za to, jak
wytwórnia potraktowała inny film z jego udziałem BEING HUMAN z roku 1994. Suma
sumarum Robin Williams dostał deadline na podpisanie umowy, ale zrezygnował i
rola przypadła Jimowi Carreyowi.
*Neil Gaiman chciał,
aby jego pomysł na serię o władcy snów ukazał się na łamach antologii.
To prawda. George
R. R. Martin swego czasu zajął się edytowaniem serii książek o charakterze
antologii zatytułowanych WILD CARDS. Ideą tychże książek było ukazanie różnych
krótkich historii z udziałem superbohaterów, których akcja działa się w jednym
uniwersum. Była to na tyle popularna rzecz, że w 1990 roku doczekała się nawet nawiązania
w postaci komiksu. Zresztą książki WILD CARDS pociągnęły za sobą masę sequeli,
w co początkowo nie wierzył George Martin. Wiąże się to z poważnym błędem, jaki
Martin popełnił w swoim życiu. Konkretnie w 1987 roku, gdy WILD CARDS po raz
pierwszy ujrzały światło dzienne edytor odrzucił niestety prośbę pewnego
młodego scenarzysty, który chciał zrealizować na łamach kolejnego volumu
antologii swój pomysł z tajemniczą postacią zamieszkującą ludzkie sny. Tym
samym Neil Gaiman – bo o nim oczywiście mowa - poszedł ze swoimi notatkami do
DC Comics i już rok później pierwszy numer SANDMANA trafił do sprzedaży.
*Robin miał wystąpić w
komiksie ARKHAM ASYLUM.
I znów najprawdziwsza prawda. ARKHAM ASYLUM: A SERIOUS HOUSE
ON SERIOUS EARTH autorstwa Granta Morrisona oraz Dave’a McKeana to znana chyba
wszystkim mroczna i psychologiczna opowieść o tym, jak Batman udaje się do
Azylu Arkham będącym pod kontrolą szaleńców. W komiksie tym w oryginalnej
wersji miał także pojawić się Robin (Jason Todd), który miał przebywać w
siedzibie GCPD i zagłębiać się w historię azylu.
Pomysł ten jednak nie przypadł do gustu McKeanowi, który
stronił od rysowania wszelkiego typu kolorowych superbohaterów. Wyjątek zrobił
oczywiście dla samego Batmana, ale tego potraktował jako połączenie człowieka i
zwierzęcia oraz źródło mnóstwa pomysłów związanych z szeroko pojętą symboliką,
mistycyzmem. Robin został skreślony ze scenariusza, ale na pocieszenie zaliczył
występ u boku swojego mentora w BATMAN: THE CULT.
Wykorzystano materiały
z Comic Book Legends Revealed #484, 495
oraz 496
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz