Najnowszy crossover pomiędzy DC Comics a IDW Publishing jest
z założenia tak szalony, że nie sposób przejść obok niego obojętnie. Myślałem,
że taka rzecz nigdy nie będzie mieć miejsca, a jednak! Niemożliwe stało się
możliwe, a marzenia z dzieciństwa wielu osób wreszcie zostały urzeczywistnione.
Za sprawą scenarzysty Jamesa Tyniona IV oraz rysownika Freddiego E. Williamsa
II, pod koniec ubiegłego roku wystartowała mini seria o intrygującym,
egzotycznym i jakże szokującym tytule – BATMAN/TEENAGE MUTANT NINJA TURTLES. Komiks
ten z miejsca wylądował na liście moich zakupów, gdyż kierowało mną narastające
z tygodnia na tydzień przeczucie, że to może być prawdziwy hit.
Wydaje się, że mieszkańcy mrocznego i pokręconego Gotham
City widzieli już w swoim życiu wszystko. Nic bardziej mylnego. Za sprawą
nagłego pojawienia się czterech zmutowanych żółwi i jednego szczura, a także
Shreddera i jego Klanu Stopy, miasto na pewien czas zamienia się w jedno
wielkie zoo. Rozpoczyna się szalona jazda bez trzymanki, w której Żółwie łączą
swoje siły z Człowiekiem Nietoperzem w celu pokrzyżowania planów Shreddera. Akcja
historii rozgrywa się poza kontinuum i nie jest zależna od tego, co w tym samym
czasie rozgrywało się na łamach solowych serii z udziałem poszczególnych
postaci. Podczas historii pojawia się sporo łotrów z galerii przeciwników
Batmana, z czego znaczące role odgrywają właściwie jedynie Ra’s Al Ghul, Killer
Croc oraz Pingwin. Ze świata TMNT, oprócz wspomnianych wyżej postaci dostajemy
dodatkowo Caseya oraz w samej końcówce April.
Twórcy zdecydowali się zestawić ze sobą dwa kompletnie różne
światy, dwa kontrastujące ze sobą pod wieloma względami komiksowe wszechświaty,
dwie niezwykle popularne franczyzy. Ociekający mrokiem, poważny wizerunek
Batmana został wymieszany ze zdecydowanie bardziej luźnym, obfitującym w dużą
dawkę humoru wizerunkiem, jaki przedstawiają sobą Żółwie Ninja. Efekt?
Dokładnie taki, jakiego oczekiwałem, czyli mogłem wreszcie zobaczyć Żółwie
walczące ramię w ramię z Batmanem (za każdym razem brzmi to równie
irracjonalnie), a wszystko w otoczce niezwykłych pojedynków, inteligentnych
dialogów ciekawie rozpisanej fabule. James Tynion IV wyraźnie nabrał pracą tym
tytułem wiatru w żagle, co zaowocowało i zapewne miało wpływ na wyczyny tego
scenarzysty w ramach serii DETECTIVE COMICS.
O ile z reguły narzekałem na bezsensowne potyczki dobry
kontra dobry, które często towarzyszom takim crossoverom, o tyle w tym
przypadku tego nie zrobię. Nie ma co ukrywać, że akurat tutaj właśnie takiej
walki oczekiwałem. Aż grzech byłoby nie wykorzystać okazji i nie pokazać
pojedynku pomiędzy Turtlesami a Człowiekiem-Nietoperzem, która po prostu
musiała się tutaj znaleźć, i na którą liczyłem. Zresztą podobnie ma się sprawa,
jeśli chodzi o starcie Batman versus Shredder. Do myślenia dają też słowa
Splintera w trakcie walki z gackiem: „co jest twoim zdaniem śmieszniejsze,
zwierzęta zachowujące się jak człowiek, czy człowiek zachowujący się jak
zwierzę?”.
Pojedynki cieszą oko, ale największą siłą omawianego komiksu
są zdecydowanie sceny z udziałem Michelangelo, a zwłaszcza jego wymiana zdań z
Alfredem. Mike’a złego, gdy jego gra komputerowa ulega zniszczeniu. Mike
krzyczący, że jego i braci goni gość przebrany z nietoperza. Mike i jego
tablica wad oraz zalet Batmana. Mike ujeżdżający dinozaura w batcave. Mike
myślący, że Alfred jest robotem. To właśnie między innymi dla takich scen warto
było sięgnąć po ten crossover. Równie bezcenne było widzieć Batmana i Żółwie
integrujące się przy pizzy, Żółwie kierujące batmobilem, czy też mina gacka,
gdy ktoś stosuje na nim sztuczkę dymną ze znikaniem.
Widząc zmutowanych lokatorów Arkham, na myśl natychmiast
przyszły mi absurdalne hybrydy złoczyńców z Obcymi, jakie można było spotkać na
łamach BATMAN/ALIENS II. W tamtym wypadku rozwiązanie to było wielce
nietrafione, tym razem, ze względu na specyfikę historii i jej uczestników,
można było przymknąć na to oko.
Czas na kilka słów odnośnie szaty graficznej. Nie będę
ukrywał, ze Freddie Williams II delikatnie rzecz ujmując do grono moich
ulubionych twórców nie należy. Jakież zatem było moje zdziwienie, gdy okazało
się, że facet idealnie nadaje się do tej akurat roboty. Chyba po raz pierwszy
zdarzyło mi się, że widząc jego prace byłem pod dużym wrażeniem. Jego wersje
występujących w tej historii postaci (z jednym wyjątkiem) z miejsca przypadły
mi do gustu. Poczciwy Freddie sprawnie porusza się zarówno w jasnych,
kolorowych i humorystycznych fragmentach, jak i w tych scenach, gdzie
zdecydowanie dominuje mrok. Chętnie zobaczyłbym więcej Żółwi Ninja w jego
wykonaniu. Inaczej ma się sprawa z Mrocznym Rycerzem, który swoim wyglądem na
większości kadrów bardziej śmieszy, niż budzi lęk i przerażenie. Batman za
sprawą kreski Williamsa jest w moim odczuciu karykaturalnie przerysowany,
napakowany, z nienaturalnie wyeksponowanymi i rozmieszczonymi mięśniami. Dokładnie
tak samo ma się sprawa z oryginalnym pod względem wyglądu batmobilem. Jeśli
taki był zamiar ilustratora, aby zakpić sobie trochę z poważnego i oziębłego
bohatera, to w stu procentach mu się to udało.
W ramach dodatków dostajemy całe mnóstwo wariantów
okładkowych, jak również kilka stron szkiców autorstwa Freddiego Williamsa II.
Miłośnicy dodatków powinni być według mnie usatysfakcjonowani.
BATMAN/TEENAGE MUTANT NINJA TURTLES to komiks, który
całkowicie spełnił moje oczekiwania, jakie postawiłem twórcom przed
przystąpieniem do lektury. Rozrywka na bardzo wysokim poziomie i gwarancja
dobrze spędzonego czasu. Interesujące zwroty akcji, ciekawe pojedynki i
mistrzowsko skomponowane dialogi, które z pewnością na długo zapadają w pamięci
i rysują uśmiech dziecinnego zadowolenia na twarzy. Według mnie był to
zdecydowanie najlepszy komiksowy crossover minionego roku, który spodobał mi
się jeszcze bardziej, niż opisywane jakiś czas temu wspólne przygody załogi
U.S.S. Enterprise oraz Latarników. Absolutnie nie żałuję zakupu i radzę to samo
zrobić Wam.
Teraz pora na rewizytę i przeniesienie akcji na teren
bardziej przyjazny Wojowniczym Żółwiom Ninja, czyli do Nowego Jorku. Wiadomo
już, że sequel będzie utrzymany w klimacie animowanego uniwersum. Zapowiada się
równie ciekawie, jak nie bardziej.
Ocena: 5,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN/TMNT #1 – 6
Komiks, do którego zakupu
gorąco zachęcam, znajdziecie w bogatej ofercie sklepu ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz