Recenzja komiksu BATMAN YEAR 100
AND OTHER TALES wydanego w Polsce przez Egmont jako BATMAN - ROK SETNY I INNE
OPOWIEŚCI.
Był już rok pierwszy, był rok
drugi, był też całkiem niedawno za sprawą Scotta Snydera rok zerowy. Czas
zatem, aby polski czytelnik miał okazję zapoznać się z rokiem setnym, co może
brzmi dziwnie, ale rzeczywiście taka historia kilka lat temu powstała. Jej
autorem jest mniej znany przeciętnemu czytelnikowi komiksów DC Paul Pope, który
zajął się zarówno scenariuszem, jak i oprawą graficzną. Po stworzeniu kilku
niewielkich epizodów z udziałem Mrocznego Rycerza (z czego trzy zawarte są w
tym albumie), Pope zdecydował się na wykreowanie czegoś o większej skali, co
wyróżniałoby się na tle dotychczasowych historii z udziałem Batmana. Takich opowieści
jest multum i co rusz pojawiają się nowe, stąd niezwykle trudno podejść do tej
konkretnej postaci w oryginalny, a jednocześnie przykuwający uwagę czytelników
i odciskający widoczny ślad na mitologii Człowieka Nietoperza sposób. Czy to
się udało? Według mnie tak.
Mamy rok 2039, czyli równo sto
lat od momentu kreacji Batmana przez duet Bob Kane - Bill Finger. Jest to
ponura, pesymistyczna wizja cyberpunkowej przyszłości będąca takim połączeniem
elementów znanych z różnych filmów o tematyce science fiction. Stany
Zjednoczone są państwem policyjnym, gdzie wolność obywatelska jest ograniczona
do minimum, a skorumpowana władza dysponuje oddziałami przypominającymi
napakowanych członków drużyny futbolowej. Rozwinięta technologia pozwala
również na użycie holograficznych identyfikatorów, czy też cyberpsów. Gdy
rządzącym wydaje się, że mają wszystko pod kontrolą i nic nie jest w stanie ich
zaskoczyć, w Gotham pojawia się zamaskowany mściciel, który jako przedstawiciel
wymarłego i zapomnianego już gatunku superhero stara się pokrzyżować zamiary
totalitarnej władzy.
Wszystko się zmieniło oprócz
jednego, istotnego elementu, którym jest Batman. Bohater ten jest tak ludzki,
jak chyba nigdy przedtem, o czym świadczy jego niedoskonały kostium, podatność
na ciosy, czy też obfity pot na ciele i wyraźne oznaki zmęczenia, gdy zmuszony
jest do dłuższej ucieczki. Dzięki temu widać wyraźnie, że nie jest to jakaś
nadprzyrodzona istota, a jedynie niedoskonały pod wieloma względami mężczyzna w
cudacznym kostiumie. Pope zamiast batmobilu wyposażył go w motor, a oryginalnym
dodatkiem są też używane przez główną postać sztuczne zęby. Wygląda dzięki temu
niczym hrabia Drakula z klasycznego filmu o wampirach. W obsadzie pojawia się
także wnuk Jamesa Gordona oraz Robin, ale ten ostatni bez żadnego kostiumu i
specjalizujący się raczej w roli serwisu technicznego.
Oskarżenie Batmana o morderstwo,
a co za tym idzie śledztwo mające na celu odkrycie rządowego spisku, który
zagraża życiu wielu mieszkańców prowadzi do wielu efektownych pościgów z
udziałem Mrocznego Rycerza. W pewnym momencie stwierdziłem, że całość poszła
chyba w trochę złym kierunku, gdyż schemat „Batman ucieka, a policja go goni”
stał się zbyt powtarzalny i całość robi wrażenie mało urozmaiconej. Twórca
stawia przy okazji sporo pytań, z czego część pozostaje bez odpowiedzi, ale ja
oceniam to jako pozytyw, gdyż chyba lepiej zostawić te sprawy niedopowiedziane.
Przykładem jest tożsamość zamaskowanego mściciela. Scenarzysta pokazuje, że nie
jest istotne tak naprawdę, kto kryje się pod maską, istotna jest sama idea. Zakończenie
jest otwarte, co daje możliwość stworzenia kontynuacji, gdyby taka ochota
kiedyś Paula Pope’a naszła.
Co do rysunków, to z pewnością
nie należą one do ładnych. Właściwie to zaprezentowany na łamach omawianego
albumu Batman o azjatyckich rysach wygląda według mnie paskudnie i tym samym raczej
nigdy nie zaliczę się do fanów stylu Pope’a. Paul obchodzi się ze swoim
bohaterem w jeszcze bardziej brutalny i krwawy sposób, niż to robił Miller na
łamach DKR. Warto jednak zwrócić uwagę na świetne dopasowanie się tych
paskudnych ilustracji do scenariusza. Szata graficzna jest równie mroczna,
groteskowa i trochę szalona, co ukazana za jej pomocą utopijna rzeczywistość w
głównej historii. Inne, niż Batman postacie podobają mi się wizualnie
zdecydowanie bardziej, zwłaszcza wygląd Jokera w jednej z bonusowych
opowiastek. Duże brawa należą się również koloryście - Jose Villarrubia, dzięki
któremu finalny efekt jest taki, a nie inny.
W tytule mamy dopisek I INNE OPOWIEŚCI,
tak więc oprócz wiodącej historii dostajemy w małym bonusie trzy różnej
długości opowieści stworzone przez Paula Pope’a, zanim jeszcze zdecydował się
na napisanie ROKU SETNEGO. Są to przede wszystkim Berliński Batman, czyli elseworld opowiadający o losach Żyda
Barucha Wane’a (odpowiednik Bruce’a Wayne’a), który w roku 1939 walczy w
nazistowskich Niemcach przeciwko tamtejszemu systemowi. Nastoletni Pomocnik to nawiązująca do początku kariery Mrocznego
Rycerza opowieść z młodym Dickiem Grayson w roli Robina, który stawia czoła
Jokerowi. Bardzo ciekawa interpretacja tego złoczyńcy, plus oparta głównie na
błękicie oraz czerwieni kolorystyka tworzą niezwykły klimat, i aż chciałoby się
zobaczyć trochę więcej przygód takiego Dynamicznego Duetu. Na koniec dostajemy Złamany Nos, czyli opublikowaną w czerni
oraz bieli humorystyczną opowieść, gdzie Batman stosuje zasadę „oko za oko, ząb
za ząb”. Każda z wymienionych historyjek ma w sobie coś interesującego i
pokazuje, że Pope umiejętnie i ciekawie potrafi ukazać Mrocznego Rycerza w
kompletnie różnych realiach.
Oprócz wspomnianych trzech
krótszych opowieści, komiks ten zawiera ponad 20 stron różnych dodatków.
Dostajemy tutaj wgląd w zapiski policyjne, stenogramy nagrań, szkice, projekty
kostiumu wraz z przypisami, niewykorzystane okładki itp. Można zatem śmiało
powiedzieć, że jest to wydanie deluxe pełną gębą, czego nie można powiedzieć o
wszystkich pozycjach wydanych w ramach tej linii, które są ekskluzywne tylko z
nazwy.
BATMAN ROK SETNY to jednym słowem
dziwny komiks, w którym każdy znajdzie dla siebie coś interesującego, w
zależności od tego, na jakim jest się etapie „batmanowego wtajemniczenia”.
Jedni zauważą sporo nawiązań i podobieństw do Mrocznego Rycerza w wersji Franka
Millera, innym spodoba się z kolei oldschoolowy klimat zbliżony do serialu o
Batmanie z lat 60-tych. Jeszcze inni zwrócą natomiast szczególną uwagę na
ponurą, a jednocześnie pokazaną w wielu miejscach w humorystyczny sposób wizję
niedalekiej przyszłości. Dodatkowe historie stanowią gratkę dla tych, którym
zarówno pisarski, jak i wizualny warsztat Pope’a przypadł do gustu. Paul Pope
przede wszystkim spróbował znaleźć i pokazać coś oryginalnego, czego fani
Człowieka Nietoperza nigdy wcześniej nie doświadczyli z udziałem tej postaci, i
gdzie akcja toczy się w uwielbianym przez twórcę świecie przyszłości. Czytało
się całkiem przyjemnie, a lektura omawianego zbioru stanowiła dla mnie
interesującą odmianę. Komiks zdecydowanie z górnej półki, ale nie najwyższej,
jeśli chodzi o przeczytane przeze mnie klasyki z Batmanem w roli głównej. Egmont
dobrze zrobił decydując się na wydanie prac Pope’a w formacie deluxe. Obyśmy w
przyszłości w ramach tej linii mogli poznawać więcej tego typu eksperymentów na
znanych postaciach ze świata DC.
Ocena: 5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: YEAR 100 #1 – 4,
BATMAN CHRONICLES #11, BATMAN: GOTHAM KNIGHTS #3 oraz SOLO #3.
Powyższy komiks, zarówno w polskiej, jak i angielskiej wersji językowej
do wyboru, możecie zakupić w sklepie ATOM Comics.
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz