piątek, 28 października 2016

BATMAN ROK SETNY I INNE OPOWIEŚCI

Recenzja komiksu BATMAN YEAR 100 AND OTHER TALES wydanego w Polsce przez Egmont jako BATMAN - ROK SETNY I INNE OPOWIEŚCI.



Był już rok pierwszy, był rok drugi, był też całkiem niedawno za sprawą Scotta Snydera rok zerowy. Czas zatem, aby polski czytelnik miał okazję zapoznać się z rokiem setnym, co może brzmi dziwnie, ale rzeczywiście taka historia kilka lat temu powstała. Jej autorem jest mniej znany przeciętnemu czytelnikowi komiksów DC Paul Pope, który zajął się zarówno scenariuszem, jak i oprawą graficzną. Po stworzeniu kilku niewielkich epizodów z udziałem Mrocznego Rycerza (z czego trzy zawarte są w tym albumie), Pope zdecydował się na wykreowanie czegoś o większej skali, co wyróżniałoby się na tle dotychczasowych historii z udziałem Batmana. Takich opowieści jest multum i co rusz pojawiają się nowe, stąd niezwykle trudno podejść do tej konkretnej postaci w oryginalny, a jednocześnie przykuwający uwagę czytelników i odciskający widoczny ślad na mitologii Człowieka Nietoperza sposób. Czy to się udało? Według mnie tak.

Mamy rok 2039, czyli równo sto lat od momentu kreacji Batmana przez duet Bob Kane - Bill Finger. Jest to ponura, pesymistyczna wizja cyberpunkowej przyszłości będąca takim połączeniem elementów znanych z różnych filmów o tematyce science fiction. Stany Zjednoczone są państwem policyjnym, gdzie wolność obywatelska jest ograniczona do minimum, a skorumpowana władza dysponuje oddziałami przypominającymi napakowanych członków drużyny futbolowej. Rozwinięta technologia pozwala również na użycie holograficznych identyfikatorów, czy też cyberpsów. Gdy rządzącym wydaje się, że mają wszystko pod kontrolą i nic nie jest w stanie ich zaskoczyć, w Gotham pojawia się zamaskowany mściciel, który jako przedstawiciel wymarłego i zapomnianego już gatunku superhero stara się pokrzyżować zamiary totalitarnej władzy.

Wszystko się zmieniło oprócz jednego, istotnego elementu, którym jest Batman. Bohater ten jest tak ludzki, jak chyba nigdy przedtem, o czym świadczy jego niedoskonały kostium, podatność na ciosy, czy też obfity pot na ciele i wyraźne oznaki zmęczenia, gdy zmuszony jest do dłuższej ucieczki. Dzięki temu widać wyraźnie, że nie jest to jakaś nadprzyrodzona istota, a jedynie niedoskonały pod wieloma względami mężczyzna w cudacznym kostiumie. Pope zamiast batmobilu wyposażył go w motor, a oryginalnym dodatkiem są też używane przez główną postać sztuczne zęby. Wygląda dzięki temu niczym hrabia Drakula z klasycznego filmu o wampirach. W obsadzie pojawia się także wnuk Jamesa Gordona oraz Robin, ale ten ostatni bez żadnego kostiumu i specjalizujący się raczej w roli serwisu technicznego.

Oskarżenie Batmana o morderstwo, a co za tym idzie śledztwo mające na celu odkrycie rządowego spisku, który zagraża życiu wielu mieszkańców prowadzi do wielu efektownych pościgów z udziałem Mrocznego Rycerza. W pewnym momencie stwierdziłem, że całość poszła chyba w trochę złym kierunku, gdyż schemat „Batman ucieka, a policja go goni” stał się zbyt powtarzalny i całość robi wrażenie mało urozmaiconej. Twórca stawia przy okazji sporo pytań, z czego część pozostaje bez odpowiedzi, ale ja oceniam to jako pozytyw, gdyż chyba lepiej zostawić te sprawy niedopowiedziane. Przykładem jest tożsamość zamaskowanego mściciela. Scenarzysta pokazuje, że nie jest istotne tak naprawdę, kto kryje się pod maską, istotna jest sama idea. Zakończenie jest otwarte, co daje możliwość stworzenia kontynuacji, gdyby taka ochota kiedyś Paula Pope’a naszła.

Co do rysunków, to z pewnością nie należą one do ładnych. Właściwie to zaprezentowany na łamach omawianego albumu Batman o azjatyckich rysach wygląda według mnie paskudnie i tym samym raczej nigdy nie zaliczę się do fanów stylu Pope’a. Paul obchodzi się ze swoim bohaterem w jeszcze bardziej brutalny i krwawy sposób, niż to robił Miller na łamach DKR. Warto jednak zwrócić uwagę na świetne dopasowanie się tych paskudnych ilustracji do scenariusza. Szata graficzna jest równie mroczna, groteskowa i trochę szalona, co ukazana za jej pomocą utopijna rzeczywistość w głównej historii. Inne, niż Batman postacie podobają mi się wizualnie zdecydowanie bardziej, zwłaszcza wygląd Jokera w jednej z bonusowych opowiastek. Duże brawa należą się również koloryście - Jose Villarrubia, dzięki któremu finalny efekt jest taki, a nie inny.

W tytule mamy dopisek I INNE OPOWIEŚCI, tak więc oprócz wiodącej historii dostajemy w małym bonusie trzy różnej długości opowieści stworzone przez Paula Pope’a, zanim jeszcze zdecydował się na napisanie ROKU SETNEGO. Są to przede wszystkim Berliński Batman, czyli elseworld opowiadający o losach Żyda Barucha Wane’a (odpowiednik Bruce’a Wayne’a), który w roku 1939 walczy w nazistowskich Niemcach przeciwko tamtejszemu systemowi. Nastoletni Pomocnik to nawiązująca do początku kariery Mrocznego Rycerza opowieść z młodym Dickiem Grayson w roli Robina, który stawia czoła Jokerowi. Bardzo ciekawa interpretacja tego złoczyńcy, plus oparta głównie na błękicie oraz czerwieni kolorystyka tworzą niezwykły klimat, i aż chciałoby się zobaczyć trochę więcej przygód takiego Dynamicznego Duetu. Na koniec dostajemy Złamany Nos, czyli opublikowaną w czerni oraz bieli humorystyczną opowieść, gdzie Batman stosuje zasadę „oko za oko, ząb za ząb”. Każda z wymienionych historyjek ma w sobie coś interesującego i pokazuje, że Pope umiejętnie i ciekawie potrafi ukazać Mrocznego Rycerza w kompletnie różnych realiach.

Oprócz wspomnianych trzech krótszych opowieści, komiks ten zawiera ponad 20 stron różnych dodatków. Dostajemy tutaj wgląd w zapiski policyjne, stenogramy nagrań, szkice, projekty kostiumu wraz z przypisami, niewykorzystane okładki itp. Można zatem śmiało powiedzieć, że jest to wydanie deluxe pełną gębą, czego nie można powiedzieć o wszystkich pozycjach wydanych w ramach tej linii, które są ekskluzywne tylko z nazwy.

BATMAN ROK SETNY to jednym słowem dziwny komiks, w którym każdy znajdzie dla siebie coś interesującego, w zależności od tego, na jakim jest się etapie „batmanowego wtajemniczenia”. Jedni zauważą sporo nawiązań i podobieństw do Mrocznego Rycerza w wersji Franka Millera, innym spodoba się z kolei oldschoolowy klimat zbliżony do serialu o Batmanie z lat 60-tych. Jeszcze inni zwrócą natomiast szczególną uwagę na ponurą, a jednocześnie pokazaną w wielu miejscach w humorystyczny sposób wizję niedalekiej przyszłości. Dodatkowe historie stanowią gratkę dla tych, którym zarówno pisarski, jak i wizualny warsztat Pope’a przypadł do gustu. Paul Pope przede wszystkim spróbował znaleźć i pokazać coś oryginalnego, czego fani Człowieka Nietoperza nigdy wcześniej nie doświadczyli z udziałem tej postaci, i gdzie akcja toczy się w uwielbianym przez twórcę świecie przyszłości. Czytało się całkiem przyjemnie, a lektura omawianego zbioru stanowiła dla mnie interesującą odmianę. Komiks zdecydowanie z górnej półki, ale nie najwyższej, jeśli chodzi o przeczytane przeze mnie klasyki z Batmanem w roli głównej. Egmont dobrze zrobił decydując się na wydanie prac Pope’a w formacie deluxe. Obyśmy w przyszłości w ramach tej linii mogli poznawać więcej tego typu eksperymentów na znanych postaciach ze świata DC.

Ocena: 5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: YEAR 100 #1 – 4, BATMAN CHRONICLES #11, BATMAN: GOTHAM KNIGHTS #3 oraz SOLO #3.

Powyższy komiks, zarówno w polskiej, jak i angielskiej wersji językowej do wyboru, możecie zakupić w sklepie ATOM Comics.

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz