Na GOTHAM CENTRAL niemal zewsząd
spadają pochwały. Serię doceniano już tak często, że coraz trudniej recenzować
ją bez wpadania w banał i powielania czyichś opinii. Aż chciałoby się wyjść na
przekór i napisać coś negatywnego. Niestety, o komiksie Brubakera i Rucki po
prostu tak się nie da.
To pozycja naprawdę wyjątkowa. W
swojej kategorii wręcz wybitna. Duet scenarzystów stworzył kryminał, który jest
nie tylko niezwykle wciągający, ale także zaskakująco inteligentny i pozbawiony
jakiejkolwiek infantylności ,z jaką wielu odbiorców utożsamia komiks
superbohaterski. W zupełnie nieszablonowy sposób wykorzystali tutaj
przynależność do olbrzymiego uniwersum. Dla niektórych twórców oznacza ona
tyle co możliwość czerpania garściami ze starszych tytułów lub użycia dla
własnych potrzeb dostępnych w tym świecie postaci. Dla autorów GOTHAM CENTRAL
celem nadrzędnym było z kolei rozbudowanie tego uniwersum, przedstawienie go z
kompletnie innej strony niż dotychczas. Teoretycznie nie tak spektakularnej i
porywającej, ale w praktyce znacznie bardziej fascynującej.
W Stanach Zjednoczonych seria
ukazywała się w formie miesięcznika przez blisko trzy i pół roku. Dziesięć lat
po tym jak została zakończona, Egmont zdecydował się wydać ją w Polsce. Pierwszy
tom wylądował w sklepach w kwietniu, tom drugi względnie niedawno - w połowie
września.
Bohaterami GOTHAM CENTRAL są policjanci
z miasta Batmana, czyli ludzie którzy w komiksach zwykle nie odgrywają większej
roli. Znajdą się oczywiście wyjątki, takie jak chociażby Jim Gordon, ale
najczęściej ich funkcja ogranicza się do okazyjnej pomocy zamaskowanym herosom
lub przeciwnie, do psioczenia na nich i narzekania, że działają poza prawem i
powinni nie wchodzić gliniarzom w drogę. Niekiedy stawali się też typowym
mięsem armatnim bądź... antagonistami. Ile to razy Batman i jego koledzy po
fachu musieli bawić się w kotka i myszkę z uprzykrzającymi im życie
policjantami?
Trzeba przyznać, że takie
spojrzenie na pracę stróżów prawa było raczej płytkie i bezrefleksyjne. Mało
kto dostrzegał, że to na nich tak naprawdę spada cała odpowiedzialność, że to
właśnie oni narażają swoje zdrowie i bezpieczeństwo działając bez masek oraz
podejmują decyzje, które dla licznych superbohaterów, ze względu na ich
kodeks, byłyby zwyczajnie zbyt trudne.
Brubaker i Rucka niejako dopuścili
tych policjantów do głosu. Zachowali przy tym niezbędną równowagę. GOTHAM
CENTRAL mogło w efekcie okazać się peanem ku czci nieustraszonych gliniarzy,
ale nie zapominajmy, że mówimy tu o dwójce doskonałych scenarzystów. Duet
podążył dokładnie tą ścieżką, którą obowiązkowo powinien obierać zawsze każdy
autor – przedstawił tę bandę gliniarzy jako ludzi z krwi i kości (to jest ten
moment, w którym rzucam banałami). Jako osoby z własnymi problemami i własnymi
motywacjami.
W Klaunach i szaleńcach znalazły się cztery historie: odpowiednio Marzenia i wiara, Łatwe cele, Życie jest pełne
rozczarowań oraz Nierozwiązane.
Pierwsza i zarazem najkrótsza z nich opowiada o jedynej osobie z grona
pracowników, niebędącej stróżem prawa. Mowa naturalnie o recepcjonistce Stacy,
odpowiedzialnej także za włączanie bat-sygnału. Ta wrażliwa i z pozoru lekko
wycofana dziewczyna codziennie z bliska obserwuje jak niebezpieczne może być
życie w Gotham. Świadomość, że gdzieś tam istnieje tajemniczy
Człowiek-Nietoperz, pomaga jej przetrwać w tym paskudnym mieście. Batman staje
się dla Stacy odtrutką na rzeczywistość. Tworzy w swojej głowie jego idealną
wizję i zaczyna o nim fantazjować.
To ujmujący, bardzo nastrojowy
zeszyt, który skupia się na warstwie charakterologicznej postaci. A to przecież
coś, co stanowi creme de la creme cyklu Brubakera i Rucki. Szalenie sympatyczna
Stacy jest okienkiem, przez które my, czytelnicy, możemy patrzeć na Gotham. Ze
wszystkim bohaterów to z nią najłatwiej się identyfikować.
Wraz z drugą historią następuje
już drastyczna zmiana tonu. Łatwe cele
to trzymający w napięciu thriller. W mieście grasuje groźny snajper. Jego
pierwszą ofiarą pada burmistrz Dickerson, który ginie na oczach komisarza
Akinsa. Chwilę później zamordowany zostaje kurator Purnell. Wszystko wskazuje
na to, że za tym terrorem stoi nie kto inny jak sam Joker. Rozpoczyna się walka
z czasem.
Życie jest pełne rozczarowań z gościnnym udziałem Huntress to
najmniej wyrazista historia z tego zbioru. Z kolei ostatnia, czyli Nierozwiązane udanie zamyka drugi tom.
Na pierwszy plan wysuwa się w niej ponownie detektyw Driver. Jego znajomy z
czasów młodości napada z bronią na restaurację, po czym popełnia samobójstwo.
Tuż przed pociągnięciem za spust nawiązuje do dawnego zamachu bombowego w szatni
miejscowej drużyny baseballu, Gotham High School Hawks. Smaczku dodaje fakt, że
samobójca był jednym z dwóch ocalałych z tamtej tragedii.
Tom pt. Klauni i szaleńcy zbiera zeszyty od jedenastego do dwudziestego
drugiego. I mimo, że to za te wcześniejsze (#6-10) Rucka i Brubaker
otrzymali nagrody Eisnera, to nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek spadku poziomu.
Skłaniałbym się nawet ku stwierdzeniu, że to na łamach tego zbioru dochodzi do
najbardziej znaczących, przełomowych wydarzeń w historii całego cyklu. GOTHAM
CENTRAL do tej pory cechowała pewna kameralność. Pojawiali się popularni
złoczyńcy, a poszczególni policjanci wpadali w spore tarapaty, ale to jednak za
mało, żeby napisać, że ekipę z GCPD poddano próbie w sytuacji kryzysowej. Skala
zbrodni, z jaką przyszło jej się mierzyć w tomie drugim jest już
nieporównywalnie większa.
Jeśli zatem ominęliście Na służbie to zachęcam, żebyście czym
prędzej nadrobili zaległości. Klauni i
szaleńcy to komiks równie dobry, co w tym przypadku oznacza, że mamy tu do
czynienia z pozycją bliską ideału. 5,5/6
Dziękujemy
wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komiks do nabycia w
sklepie ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz